ROZDZIAŁ 16

1.9K 126 8
                                    

🐈Wyatt

Następnego dnia musiałem zmienić opatrunki, i wreszcie się odświeżyć. Jednak to nie było nic łatwego. Po pierwsze musiałem zdjąć uciążliwy bandaż z czoła – gdy to zrobiłem miałem czerwony pasek odciśnięty na skórze, a włosy przylegały mi z tyłu – i wziąć kąpiel, a przecież nie mogłem zamoczyć opatrunku na nodze, do tego dochodziły stłuczone żebra.

Chciałem ryknąć, jak tylko stanąłem pod strumieniem wody. Potrzebowałem pomocy, lecz nie sądziłem, że ją od kogoś otrzymam. Carmen wróciła bardzo późno, i od razu zamknęła się w sypialni, więc zapewne o szóstej rano jeszcze smacznie spała.

Z wielkim trudem owinąłem się ręcznikiem jakkolwiek opłukany – w sumie lepsze to niż nic, prawda? – i stanąłem przed lustrem, żeby ogolić kilkudniowy zarost.

Biorąc maszynkę do ręki rwący, uciążliwy ból ogarnął prawą część mojego ciała. Zacisnąłem mocno zęby zamykając powieki, żeby nie zemdleć. Uciski były tak cholernie dokuczliwe, że miewałem nawet pieprze zawroty głowy i potrafiłem stracić równowagę.

Gdy mroczki ustąpiły pokuśtykałem do wyjścia. Kurwa mać! Byłem pieprzonym niedorajdą i potrzebowałem jej natychmiast!

– Carmen! – zawołałem opierając się o barierkę schodów prowadzących na górę. Nie mogłem się tam dostać, więc jak ostatni palant czekałem, aż może do mnie wyjdzie. – Carmen! Śpisz jeszcze?

– Och! Boże! Nie drzyj się dupku! Tu się śpi, a nie... – przerwała napotykając swoimi zaspanymi oczami moją sylwetkę. Doskonale wiedziałem jak uwielbiała moją minę zbitego pieska, więc postanowiłem zagrać nieczysto i właśnie to zrobić. –... a nie paraduje nago po domu – dopowiedziała zamykając wreszcie swoje kuszące usta.

Uśmiechnęłam się przebiegle lustrując jej ciało w białej koszuli nocnej, gdy uważnie schodziła schodek po schodku jakby bała się, że zaraz upadnie. Ku mojemu zdziwieniu stopa Carmen w jej klapku nagle osunęła się z przed ostatniego klocka, a ta z impetem wpadła na moją klatkę piersiową wydostając z siebie pisk.

Chwyciła mocno moje bicepsy oplatając je swoimi małymi dłońmi, a przerażone, błękitne oczy wpatrywały się w moje jakby nagle ujrzała ducha. Wtedy momentalnie jak odbity krążek coś mi się przypomniało, a mianowicie:

Przede mną znajdowała się Caroline, a jej ciemne włosy opadały na gładkie plecy, gdy wynurzyła się z wody. Oparła swoje ramiona tuż przy moich stopach i zrobiła dziubek z ust, jakby czekała, że ją pocałuję. Nie zrobiłem tego, bo i po co? Była tylko głupią modeleczką, która sądziła, że cokolwiek między nami będzie.

Otóż nie.

– Wyatt... – przesunęła palcem po mojej łydce.

– Wracamy już jutro, więc lepiej jak spakujesz swoje rzeczy jeszcze dziś wieczorem. Potem nie będzie na to czasu – poleciłem mocząc wargi w swojej whisky.

San Diego przywitało nas słoneczną pogodą, co w sumie na dobre wyszło. Spędzałem z nią tam już trzecią dobę, i więcej nie zamierzałem. Przypłynąłem tam po to, aby wypocząć po tej batalii sądowej z moją byłą już żoną. Dalej do mnie nie docierało jak mogła mi to zrobić...

– Kurwa! – odepchnąłem ją od siebie jak zaczarowany odwracając uwagę od jej błękitnych tęczówek. Co było przed?! Dlaczego ta przeklęta furiatka ze szpitala przypominała mi się szybciej niż własna żona? Miałem wrażenie, że w głowie namieszał mi jeszcze bardziej ten detektyw.

– Coś...coś się stało, Wyatt?

Miałem powiedzieć jej prawdę? A co jeśli bym tego nie zrobił tylko kotłował to w sobie? Nie. To raczej nie wchodziło w grę, czytałem, że ważną sprawą było dzielenie się z innymi tym, co sobie przypomnieliśmy, ale... z drugiej strony miałem opowiadać jej o innej kobiecie?

Odzyskaj mnie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz