ROZDZIAŁ 1

2.9K 131 10
                                    

🐈Carmen

– Nie! Nie! Nie! – jęknęłam patrząc na czerwone cyfry wskazujące jasną godzinę; tak kolejny raz byłam spóźniona, ale tym razem nie chodziło o głupi zlot miłośniczek kocich gadżetów, tylko na spotkanie ze swoim byłym mężem, z którym zamierzałam wreszcie rozdzielić majątek.

Minęło ponad pół roku od chwili, kiedy Wyatt zadeklarował mi, że nie zamierza dalej ciągnąć tego za sznurki. Według niego to JA spieprzyłam nasze małżeństwo, i to wina leży po MOJEJ stronie.

Zaś według mnie, wina leżała po dwóch stronach. Zarówno po mojej jak i jego, ponieważ żyliśmy w smutnym, nudnym małżeństwie od ponad dziesięciu lat nie mając nawet planów na przyszłość, ani ochoty na dzieci, które według wielu speców dawały kompletnie nowy początek każdemu związkowi.

Posiadaliśmy dwa koty: Gareta, i Picka. Mieliśmy również dom na obrzeżach Seattle, w którym aktualnie ja zostałam, ale czułam, że długo tam dalej nie pobędę, ponieważ to w sumie Wyatt dostał go w spadku po zmarłym dziadku. We wspólnej kieszeni znalazłoby się jeszcze kilka wspólnych rzeczy, ale to te wydawały mi się być najważniejsze.

Chociaż wiedziałam, że mój były mąż będzie miał obok siebie najlepszego prawnika, to chciałam walczyć chociażby o któreś z jego aut, czy jakichkolwiek fundusze, dzięki którym mogłabym zacząć wszystko od zera.

Kogo ja chciałam oszukać podpisując papiery? Na pewno nie siebie, ponieważ gorycz rozlała się po mnie niemal od razu po złożeniu podpisu na dole dokumentu rozwodowego.

To dzięki Wyattowi Black miałam renomę, status i wszystko inne z czym może funkcjonować żona jednego z najbogatszych ludzi w Ameryce.

Byłam z nim od samych początków. Od chwili przejęcia firmy, aż do momentu, gdy przechodził kilka dziwnych sytuacji w swoim życiu. Już nie naszym życiu.

Znałam go od pierwszej klasy liceum. Obydwoje rozpoczęliśmy naukę w jednej z lepszych placówek, z tą różnicą, że ja miałam stypendium, którym opłacałam wszystko, a on... on miał bogatych rodziców i żył niczym bananowe dziecko.

Dzwonek telefonu wybił mnie z rytmu natrętnych myśli. Dalej zaspana chwyciłam go po omacku ziewając niczym ostatnia kretynka. Jeszcze przed odblokowaniem ekranu zauważyłam swoje odbicie – poczochrane blond włosy, które zapewne wołały o pomoc z nawet mili!

Jak miałam pokazać się tak na tym spotkaniu? Nie chciałam, by widział w jakim stanie jestem. Biorąc głęboki wdech odebrałam wreszcie dalej dzwoniący telefon.

– Słucham?

– O której będziesz? Za godzinę mam ważne spotkanie – głos Wyatta rozbrzmiał po drugiej stronie.

Było za wcześnie, bym się z niego wyleczyła. Słysząc ten męski tembr fala ciepła zalała moje podbrzusze. To było tak popieprzone... facet jasno zadeklarował, że już mnie nie kocha i potrzebuje czegoś świeżego, a moje serce biło jak oszalałe po tak długiej przerwie od jego osoby.

– Em... – jęknęłam. Opóźnienie przekroczyło już ponad czterdzieści minut i nie było szans, że w porze południa dotrę tam tak szybko. Frustracja przybierała na sile z każdą możliwą chwilą.

– Dobra – westchnął świadcząc o tym, że był zirytowany. – Przełożę to ostatni już raz. Zjaw się jutro, o tej samej godzinie tym razem w moim biurze. Do zobaczenia – i nim odpowiedziałam ten rozłączył się.

Poczułam jak... jak pod powiekami zbierają mi się łzy zmęczenia. Opadłam plecami ponownie do tej samej pozycji, w jakiej się obudziłam, a słone ścieżki spływały po moich policzkach.

Odzyskaj mnie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz