ROZDZIAŁ 28

2K 114 6
                                    

🐈Carmen

Byliśmy w Nowym Jorku. Tak, wreszcie udało nam się dotrzeć i spotkać z niejakim Gabrielem Tobiasem, który okazał się być swoją drogą... bardzo przystojny i mało otwarty na miłe pogawędki. Miał czarne włosy, i błękitne oczy przez, co wydawał się być jeszcze bardziej intrygujący i mroczny na swój sposób. Coś na pozór Hudsona. Nie wiedziałam dlaczego ci prawnicy mieli tak dziwny sposób bycia. Jakby ciągle ktoś wsadzał im kij do miejsca gdzie światło nie dochodzi i za każdym razem coraz to głębiej. Zresztą mniejsza.

Oczywiście nie obyło się też bez kłótni z Wyattem, który chciał wcisnąć mi i Alexandrze kit o tym, że lekarz jakimś dziwnym trafem udzielił mu zgody na wyjazd, co było już przegięciem! Czy on chciał zrobić z nas głupków? Każdy przy zdrowych zmysłach – nie on – zdawał sobie sprawę, że jego pobyt w szpitalu był tak krótki przez wydarzenia z Patrickiem, iż na taką diagnozę to było wręcz nierealne. Zresztą lekarz następnego dnia do mnie zatelefonował i przekazał wieści, że taka podróż jest pod dużym znakiem zapytania, ponieważ nie wiedział nic o stanie jego zdrowia. Głupie zapewnienia nic nie znaczyły.

– Pojawiłem się w sądzie od razu po twoim telefonie, Hudsonie – poinformował nagle Gabriel zaciskając dłonie na szklance z alkoholem. – Nikomu nie obiło się o uszy imię twojej żony, a tym bardziej nikt nie wydał jej zgody na pojawienie się w archiwach.

Kurde! I co teraz? Nikt przy stole nie wydawał się być w szoku, że ta mściwa czarownica zmieniła swoje dane, ale przez to sprawa wydawała się być o poziom trudniejsza. Do diaska! Powstrzymałam się przed uderzeniem dłońmi o stół, i tylko wzięłam głęboki wdech, żeby uspokoić rozszalałe nerwy.

– Jeśli chcemy się do czegoś dokopać to jedyne, co możemy zrobić to działać pod przykrywką nie zdradzając się w sądzie ani nie zwracać uwagi na siebie szperając przy archiwach.

– Tak naprawdę nie mamy nic, co w gruncie rzeczy może okazać się zaczepką do dostania się tam i ustalenia czegokolwiek – Po Hudsonie nie było widać żadnej emocji. Zdradzało go jedynie drganie lewej powieki.

– Otóż nie do końca – Tobias potarł żuchwę kciukiem i rozparł się na fotelu w wynajętym apartamencie na pobyt naszej czwórki. – Tak się składa, że mam dość dobrą koleżankę, która jest prokuratorem i dość dobrze zna tamte rejony. Dzięki niej możemy dostać się do środka i porozmawiać z ochroną. Nie wiem, pokazać zdjęcie Walory, czy dopytać chociażby o to kto szperał w dokumentach twojego dziadka, Wyatt – ostatnią część zdania skierował wprost w stronę mojego byłego męża, który siedział z rozstawionymi udami marszcząc co chwile brwi.

– A jeśli ktoś jej w tym pomaga? – Alexandra stała się prawdziwym szpiegiem i z lampką czerwonego wina również wytężała swoje zmysły.

– Co masz na myśli? – Hudson uniósł wysoko brodę przyglądając się teściowej. – Wątpię, że mieszałaby w to kogoś innego. Nie narażałaby się aż tak.

– A może właśnie ktoś jej w tym pomaga? – Black podniósł się z kanapy i podszedł do panoramicznego okna. Odbijał się w nim. Widziałam doskonale zaciśnięte szczęki, i tą zadziorę w jego jasnych oczach. Mimo wszystko w dalszym ciągu miał w sobie to, co mnie w nim zawsze pociągało, i najgorsze było w tym wszystkim to, że z dnia na dzień znowu zaczynałam bardzo powoli się do niego przyzwyczajać. Do jego obecności między ścianami domu, a to nie wróżyło nic dobrego.

Przełknęłam panicznie ślinę odciągając od niego uwagę. Skierowałam ją na ścianę pokrytą dziwną farbą, która miała nie znaną mi strukturę, gdzie wystawały poszczególne jej części.

– W tej całej historii najbardziej śmierdzi mi obecność tego całego detektywa. Przypomniałem sobie już prawie wszystko, przez co pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Byłem w cholernym napadzie złości i nie zwróciłem uwagi na to, że facet od początku mojego wejścia wiedział dosłownie wszystko. Wiedział z jakim problemem przychodzę, i... poleciła mi go Walory.

Odzyskaj mnie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz