ROZDZIAŁ 38

1.8K 107 7
                                    

🐈Carmen

Dosłownie wskoczyłam na Wyatta, kiedy ten chyba za bardzo jeszcze nie doszedł do siebie po tym jak otworzył swoje oczy.

– Co jest? – mruknął sennie, gdy totalnie oszołomiona złapałam za jego policzki i zaczęłam całować go w każdy zakątek buzi, podobnie jak on mnie kilka godzin wcześniej. – Ah... takie poranki mogę mieć codziennie – wyszczerzył się szeroko zerkając za moje plecy.

– Dziękuję – szepnęłam bliska rozklejeniu się. – Naprawdę dziękuję...

Na moment złączył brwi, ale po chwili znowu jego twarz przybrała odpowiednie kolory. Nim się zorientowałam Bialutka znalazła się między nami. Wystawiła swój mały języczek i liznęła nim po palcu Blacka.

– Zapomniałam, że dzisiaj... – słowo rocznica nie mogło mi jakoś przejść przez gardło.

– Ale ja pamiętałem. Na całe szczęście ta data nigdzie mi nie umknęła – dał mi kuksańca w nos i podsunął do siebie moje ciało. Siedzieliśmy obydwoje obserwując małą kicie, która niemalże skakała po naszych nogach. – Jest coś jeszcze... – wsunął nos w moje włosy i dokończył mamrocząc: – Możliwe, że w ten dzień nie tylko będziemy obchodzić rocznicę przerwanego małżeństwa, ale też sukces nad Walory.

Na samo wspomnienie jej imienia, mój cały optymizm poszedł gdzieś w inną stronę. Wykrzywiłam wargi głaszcząc białe futerko kotka.

– Nie cieszysz się?

– Cieszę, tylko... dalej nie doszłam w pełni do siebie, aby widzieć ją, Wyatt – wytłumaczyłam zdawkowo. Nie chciałam wchodzić w szczegóły, choć wiedziałam, że trzymanie tego w sobie mogło być moim strzałem w kolano.

– Spokojnie, dzisiaj idziemy z Hudsonem złożyć zeznania w sprawie tego, co wydarzyło się w Nowym Jorku. Potem tylko będziemy czekać na proces. Zapewne jeden by się już odbył, ponieważ Hudson zna się z sędzią, i zagwarantował nam, że nawet nie musiał interweniować, bo za takie czyny grozić jej może nawet łącznie kilkadziesiąt lat, jak nie samo dożywocie. Ale sąd zadecydował o jednej sprawie, żeby nie ciągać nas już potem.

Zszokowana spojrzałam na niego z dołu. Zawsze sądziłam, że procesy odbywają się w innych formach, lecz... nie miałam przeciwwskazań też, żeby ujrzeć ją tylko raz.

O jeden raz za dużo, pomyślałam przełykając smak goryczy jaki we mnie pozostał. To brzmiało jak nowy początek, ale... czy wreszcie dam mu szansę na naprawienie tego?

Będąc w łazience zaczęłam się srogo zastanawiać nad tym pytaniem.

***

Ubrana w ciemne jeansy i białą koszulę weszłam do pokoju przesłuchań. Okazało się, że byłam tam tylko ja i dwóch mundurowych, którzy wyglądali jakby już znali tę sprawę do szpiku kości, a ja miałam potwierdzić tylko to, co słyszeli.

Jeden z nich przypatrywał mi się oparty o ścianę z założonymi rękoma, i czułam na sobie jego uważne ślepia. Jakby liczył ile razy zamrugałam powiekami, czy wzięłam wdechy. Zaś drugi siedział przede mną wlepiony uwagą w kartki przed sobą. Obracał na wysokości czoła czarny długopis, i tylko ze dwa razy coś przekreślił.

Chciałam zobaczyć co takiego tam kreślił, ale nie udawało mi się to, ponieważ ten za każdym razem przysuwał do siebie pliki dla mojego wzroku było trudniejsze dostrzeżenie tuszu.

– Dziękujemy, Pani Black – wymamrotał bawiąc się swoją odznaką zawieszoną na szyi ten z dala od stolika przy, którym siedziałam. – To już wszystko, może Pani wracać do domu.

Odzyskaj mnie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz