🐈Carmen
– No i zobacz, tylko komisariaty zmieniamy – Wyatt parsknął idąc obok mnie, gdy ja omal nie zwymiotowałam. Podobnie w sumie jak Alex, której nagle całe bohaterstwo uleciało gdzieś bokiem, i szła obgryzając paznokcie.
– Możesz przestać? To wcale nie jest śmieszne! – uderzyłam go w bark, a na moje nieszczęście nieopodal stało kilku policjantów opartych o radiowozy. – Boże, jeszcze mnie za kratki znowu wsadzą.
– Jeśli wsadzą, to nas dwoje. Pamiętaj, że dalej czekam na mojego kissa więziennego, słońce – pocałował mnie w skroń jakby to była najnormalniejsza rzecz na ziemii! Co za burak! Dlaczego za każdym razem robił mi taką sieczkę z mózgu, i dlaczego... zaczynało mi się to podobać. Cholera, nie było dobrze.
Panicznie otarłam dłonie o materiał swoich spodenek i przyspieszyłam kroku, żeby choć na chwilę się od niego uwolnić.
– Rozmawiałem rano z Gabrielem – Hudson chyba nieświadomie uratował mnie z opałów kolejny raz. – Rosaline Wilson chce się z nami dziś spotkać.
– Kto to? – zagadnęłam lekko zdezorientowana.
– Prokurator, o której wspominał – doprecyzował. – Zapewnił, że można jej ufać, i z wielką ochotą nam pomoże.
– Jeszcze samego Króla Anglii ściągniemy, żeby nam pomógł – Wyatt dodał podśmiewując się. Stanęłam obracając do niego głowę. Skarciłam go wzrokiem, a ten uniósł wysoko dłonie w geście obronnym. – No dobra już, dobra – widziałam jak ledwo powstrzymuje się znowu od rechotu.
– Chociaż na chwilę byś zachował się poważnie – rodzicielka Black pchnęła go lekko barkiem. – Zachowujesz się jak bachor, a to nie przystoi mężczyźnie w twoim wieku.
Mimo wszystko uwielbiałam to jak zawsze dawała mu reprymendy. Wyatt może i miał już ponad trzydzieści lat, to już nawet kilka lat temu robił to samo, w ten sam sposób. W poważnych sytuacjach obracał wszystko w żart, i może to wydawało się być czymś nawet dobrym, ponieważ nie dawał sobie wejść problemom aż tak na psychikę, za to dla osoby drugiej... było to niedojrzałe i zbyt dziecinne zachowanie.
– Chodźmy, nie mamy czasu – Hudson zabrał znowu głos odwracając ich uwagę od małej sprzeczki, która pewnie lada moment by wybuchła.
Gdyby nie jego zimna krew nikt nie wiedział, co by się wydarzyło...
***
Chciałam uciekać od razu po tym jak tylko wyszłam z przeklętego komisariatu.
– Nigdy już więcej! – przetarłam twarz dłońmi wypuszczając powietrze. – Miałam wrażenie, że zapisali nawet to ile razy mrugnęłam – dodałam kąśliwie.
– Nic nie mów – co dziwne Wyatt naprawdę się spocił i był cały czerwony.
– Nie rozumiem? – zdziwiona zamrugałam kilka razy pod rząd. – Co ci się stało?
– Też złożyłem zeznania o próbie zabójstwa.
Omal nie zemdlałam. Wcześniej nawet przez myśl mi nie przeszedł fakt, by i on to zrobił. Podeszłam do niego i dotknęłam jego barku.
– Dasz mi kissa? – zapytał robiąc dzióbek z ust. – Proszę, bo się chyba zaraz wypierdolę – czy ja już wspominałam, że NORMALNY Wyatt był cholernie romantyczny? Jeśli nie to właśnie napomniałam ten fakt.
– A nie buziola? – wyśmiałam go lekko. Wywrócił oczami przekręcając się do mnie profilem. Jezusie... jaki on był przystojny, to aż bolało.
CZYTASZ
Odzyskaj mnie [18+]
RomanceŻyli ze sobą tyle lat... ale nie było im pisane dobre zakończenie. Znaczy, nie w tamtej chwili. Carmen sądząc, że już wszystko zaprzepaściła, i zostały jej jedynie dwa koty, nagle jej świat odwraca się do góry nogami. Gdy jej były mąż ulega poważne...