🐈Wyatt
Carmen kolokwialnie mówiąc spierdoliła mi sprzed nosa. Kolejny już zresztą raz, a przepraszam ile minęło od naszego ostatniego pocałunku? Kilkanaście godzin?! No do chuja wafla! Byłem zły, wręcz wściekły przez to co mi powiedziała.
Ona i jakiś obcy kutafon? Nigdy w życiu, kurwa i choćby mieli mnie żywcem pokroić to nie dałbym jej takiej możliwości mimo, że dzielił nas papierek rozwodowy.
Jednak nie mogłem wybiec za nią – no jak miałbym to zrobić, będąc jeszcze niesprawny na prawą nogę? I żebra dalej mnie uciskały? – przez co skupienie się na dokumentach wydawało się być jeszcze bardziej trudniejsze. Kim u licha byli ci wszyscy ludzie?
Z natrętnego zamyślenia wyrwało mnie pukanie.
– Proszę! – krzyknąłem na tyle by osoba po drugiej stronie mnie usłyszała.
Do środka weszła... o Boże! Jeszcze jej mi tu brakowało, pomyślałem jęcząc w duchu. Poznałem ją, to była ta cała Caroline. Ubrana jedynie w krótką sukienkę, oraz wysokie szpilki uśmiechała się do mnie ukazując rząd śnieżnych zębów.
– Tego akurat nie pamiętam, ale jakim cudem tu się dostałaś? – zmrużyłem gniewnie oczy podpierając policzek na łokciu.
– No jak to, kotku? – zaświergotała machając mi przed oczami kartą magnetyczną dla pracowników. Usiadła na skraju biurka rozkraczając przede mną swoje opalone uda.
– Oddawaj to – syknąłem chwytając za jej łokieć. Na całe szczęście była bardzo blisko, więc to nie wymuszało na mnie jakiejś konkretnej gimnastyki.
– Nie – wypięła się do przodu wkładając plastik między spore piersi.
– Carmen ma większe – wymsknęło mi się za co dostałem lekko w twarz. – Kobieto! Wparowałaś tu jak do siebie i jeszcze mnie atakujesz?
I musiałem przyznać, że moja żona miała więcej siły niż to coś, bo po niej padłem jak długi, a tu czułem tylko lekkie pieczenie.
– Jak śmiesz mnie porównywać do tego czegoś – pisnęła machając rękoma na boki. – Spotykasz się z nią, huh? Wiem, że nie pamiętasz naszego związku, ale to nie znaczy, że możesz traktować mnie jak zwykłą szmatę! Dałam ci czas na to, żebyś sobie wszystko ułożył.
– Słyszysz się?
– Tak, nie mam problemów ze słuchem! Pamiętaj, że mnie nie rzuca nikt, to ja rzucam kogoś – skierowała we mnie oceniająco palec. – I nie myśl sobie, że tak łatwo cię odpuszczę – pochyliła się muskając swoimi wargami mój policzek.
Poczułem nieprzyjemny ścisk w żołądku, i omal nie spadłem z krzesła, kiedy władowała się na mnie swoimi pośladkami i zaczęła masować tył głowy z cwaniackim błyskiem w oku.
– Mam z ciebie za dużo pożytku, i ty ze mnie też.
A co gdyby... a co gdybym ją w pewien sposób wykorzystał? Pomyślałem, a diabelski pomysł zagnieździł się w mojej podświadomości. Gdy miałem przebłysk podczas porannej rutyny wcześniejszego dnia doszedłem do wniosku, że ona i moja siostra chyba dość dobrze się znały. A złożyło się przecież tak, że potrzebowałem Walory, żeby wyciągnąć z niej wszystkie informacje.
– Pożytku, mówisz? – mruknąłem udając, że jakże mi się to podoba. Tak głupia dziewucho, normalnie już mi stoi – oczywiście to był sarkazm.
– Mhm... – przyssała się jak pijawka do mojej szyi. Niby nie celowo, ale odsunąłem ją od siebie. Z rumieńcami na policzkach otarła się o mnie – nie drgnąłem! Naprawdę nawet na moment nie poczułem, że mógłbym coś z nią zrobić! Przyrzekam! – Wyatt, mam na ciebie ochotę. Tak długo nie byliśmy razem.
CZYTASZ
Odzyskaj mnie [18+]
RomanceŻyli ze sobą tyle lat... ale nie było im pisane dobre zakończenie. Znaczy, nie w tamtej chwili. Carmen sądząc, że już wszystko zaprzepaściła, i zostały jej jedynie dwa koty, nagle jej świat odwraca się do góry nogami. Gdy jej były mąż ulega poważne...