Rozdział 35

26 1 0
                                    

Pov: *Hunter*

Siedziałem sobie spokojnie na stołku i rzeźbiłem dla jednego malca jego palizman. Poprosił mnie o stworzenie podobne do Zębobesti. Gdy skończyłem dałem go dzieciakowi a ten pobiegł radosny.

- Gackowo? - zwróciłem się do królowej palizmanów.

- Tak?

- Mam zająć się rzeźbieniem palizmanów dla uczniów szkoły Hexside?

- Możesz - i zabrałem się do pracy.

Cieszę się bardzo, że wszystko wróciło do normy. Nie ma Belosa, tej matki Amity i nie ma Archiwistów. Dell przyniósł mi trzy kawałki drzewa paliztromu, więc zabrałem się do pracy. Jednak moją praca została przerwana. Ktoś zakrył mi oczy.

- Luz... Wiem, że to ty

- AGH! Skąd wiedziałeś?

- Nikt inny mi tak nie robi

- A Willow? Ona też tak robi

- Cicho - zabrałem się za rzeźbienie ale od razu wyrzuciłem ten kawałek.

- Hej? Co ty? Czemu to wyrzuciłeś?

- W środku był zgniły... Jak zrobię z takiego drzewa palizman to długo nie pożyje

- Ale masz tego dużo... Nie myślałeś by spytać Willow lub kogoś, kto mógł by pomóc z drzewami palistromu?

- Człowieku! - nagle podbiegła do nas Gackowa.

- Słucham królowo?

- Sowia Dama wzywać was oboje do domu i to natychmiast - zdhakem fartuch roboczy i poleciałem z dziewczyną do drzewa Edy.

Na miejscu widziałem Willow, Jerbo i inne wiedźmy znające się na roślinach.

- Wiecie co się dzieje? - spytałem przyjaciółki.

- Nas też wezwała ale nie wiem - poklepała mnie po ramieniu.

- Słuchajcie! Jest problem z lasem gdzie rosną drzewa palistromu - oznajmiła poważnie Sowia Dama.
- Wiedźmy z profilu roślin niech idą z Rainem do lasu i zróbcie co możecie by drzewa wyzdrowiały
- Luz idziesz z nimi a ty Hunter musisz wyrobić palizmany z tych drzew jakie masz

- Oczywiście

- To idziemy! - i cała grupa poszła za szefem covenu Bardów.

Wróciłem do pracy i tak jak Eda mówiła tak zrobiłem. Z wszystkich drzew zrobiłem rzeźby palizmanów. To jest tak czaso chłonne, że dopiero teraz zauważyłem, że jest noc. Gdy się wyprostowałem tak mi strzeliło mi w plecach.

- Kurde... - i poczułem dłonie na ramionach.

- Zmęczony co? - i masuje mi ramiona.

- Weź... To są wszystkie palizmany jakie zrobiłem i padam z nóg - dała mi buziaka w czoło.
- Słuchaj... A jak ty i...

- Daj spokój... Luz też mnie pytała dlaczego jestem taka zła

- Bo pokłóciłaś się z Amity. Pogodziłyście się przecież już dawno temu

- Wiem ale teraz mnie wkurzyła - usiadła obok mnie.
- Wiem, że pomaga ojcu i w fabryce ale musi mieć dla nas czas... Dla przyjaciół

- Znasz Luz... Ona z nią pogada - bawiłem się jej dłońmi.

- No tak tak...

- A właśnie. Coś znaleźliście?

- Większość lasu została nie wiadomo jak spalona i ktoś truje drzewa jakaś substancją. Luz jako Tytan nie mogła nic zrobić, tak samo jak my

What Now Luz?... |The Owl HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz