17.

274 21 1
                                    

Następnego dnia uczęszczając na zajęcia cały czas obserwowałam Malfoya. Po ostatniej nocy stał się wielkim kłębkiem nerwów. Bałam się do niego odezwać, bo już nie na jedną osobę dzisiaj nawrzeszczał. Bal był już tuż tuż a my tak naprawdę nie mieliśmy nic przygotowanego. Spędzałam godziny nad tym tematem układając jakieś bezsensowne i nudnawe przemówienia. Nie miałam się z kim zgrać ani tego przedyskutować. Nie pozostawało mi nic innego do roboty niż, przebywanie z przyjaciółmi. Na jednej przerwie wyszliśmy na błonia. Ja wzięłam się za dodatkową pracę z astronomii, Eva wypatrywała wszystkich dookoła, natomiast Shawn leżał na trawie wpatrując się w niebo, pogrążony w swoich myślach.

- Ej Rose. - Zaczął chłopak.

- Co jest? - Oderwałam się na chwile od lekcji.

- Wiesz już z kim idziesz na bal? - Spytał się przyjaciel. Mogłam się spodziewać, że padnie zaraz propozycja. Odetchnęłam głęboko i wtedy Eva mnie wyprzedziła.

- Ona idzie z Draco. - Popatrzyła się na mnie i uśmiechnęła złośliwie.

- Co?! Jak to? - Chłopak zerwał się. - Rose to prawda? - Pytał się oburzony gryfon.

- Przestań. - Zaśmiałam się. - Jestem przecież prefektem z Malfoyem a prefekci wybierają się razem, bo przypominam ci, że to my prowadzimy tą uroczystość.

- Ah..- Wydusił z siebie chłopak. - Pomyślałem, że moglibyśmy się wybrać razem no ale trudno.

- Przykro mi.. - Tak jak się spodziewałam.

- A pro po Dracona. - Eva wskazała ręką na Malfoya idącego z jakąś dziewczyną. - Kolejna? Znowu? - Powiedziała załamanym głosem przyjaciółka. Przymrużyłam lekko oczy aby dokładniej zobaczyć twarz ślizgona. Nie był już wściekły. Jego twarz znowu była taka sama. Chłodna, bez wyrazu, znów z tą samą cholerną maską na twarzy.

- Nie jest wart kochana. - Pocieszyłam przyjaciółkę i wróciłam do zadania. Po skończeniu lekcji udałam się do biblioteki po kilka książek do pracy domowej z eliksirów. Kiedy wracałam napotkałam Malfoya, który szedł samotnie korytarzem.

- Witam cię Rose. - Od razu uśmiechnął się cynicznie. Nie odezwałam się tylko poszłam dalej. Byłam na niego zdenerwowana. Totalnie olewał mnie i organizacje balu a na dziwki to miał czas. Nie odeszłam za daleko, bo złapał mnie za rękę.

- Gdzie to?

- Człowieku daj sobie spokój. - Odpowiedziałam zdenerwowana.

- Co ci się znowu stało? - Spytał się chłopak opierając o ścianę korytarza.

- Mi się nic nie stało to coś jest z tobą. - Popatrzyłam mu prosto w oczy.

- Ze mną? - Zaśmiał się.

- Najgorszą rzecz jaką zrobiła rada szkoły to wybranie ciebie na prefekta. Wszystko muszę robić sama. Bal już prawie jest a my nawet połowy nie mamy przyszykowanej. - Ślizgon już otwierał usta, żeby się obronić ale ja nie dawałam mu dojść do słowa.- Nie! Nie obchodzi mnie to, że nie miałeś czasu ani, że nie miałeś humoru, bo jakoś na dziewczyny to miałeś. I nie próbuj mi się nawet wykręcać byle czym, bo to nic nie zdziała.

- Okej. - Odpowiedział i wzruszył ramionami.

- Okej? Tylko tyle? - Jeszcze bardziej podniósł mi ciśnienie.

- Kazałaś mi się nie wykręcać to nic nie mówię.- Już miałam kolejny raz na niego wybuchnąć kiedy mnie wyprzedził. - Przyjdź o 10 wieczorem do łazienki. - I odszedł. Cholera jak ja nie lubię pogrywać w te jego żałosne gierki. Ale i tak tam przyjdę...
Wrocilam do dormitorium, odłożyłam wszystkie książki i nerwowo spojrzałam na zegarek. Była dopiero 16. Żeby zająć swoje myśli zabrałam się za pracę domową na eliksiry. Uwinelam się z nią bardzo szybko, aż za szybko. Moją uwagę przykuł mały notesik leżący na szafce gdzie leżały wypożyczone książki z biblioteki. Sięgnęłam po niego, był średniej wielkości oprawiony w ciemną, purpurowa okładkę a z przodu nie miał żadnego napisu. Nie przypomniałam sobie, żebym brała taką książkę. Pewnie niechcący zabrałam ją z biblioteki. Otworzyłam małą książkę z ciekawości co jest w środku. Pierwsza strona była pusta ale po chwili pojawiło się na niej zdanie. 'Cześć Rose. Przesyłam ci ten dzienniczek, żeby pomóc ci z twoimi problemami, zmartwieniami, ponieważ nic więcej zrobić nie mogę.. Kochająca babcia.' Rzeczywiście to było pismo babci... Parę pojedynczych łez spłynęło mi po policzku. Może to była dodatkowa rzecz z testamentu babci. Spojrzałam na następną stronę, która również była pusta ale po chwili tak jak w przypadku pierwszej zdanie pojawiło się chwilę później. 'Dzisiaj kochana idź za głosem rozumu. Nie daj się spoufalać.' Rzeczywiście... O dzisiejszym spotkaniu z Malfoyem myślałam bardziej o tym, że w końcu zacznie coś działać w sprawie balu nie byłam nastawiona na alkohol czy inne przyjemności ale skrycie miałam małą nadzieję na takie przyjemności. Ale skoro babcia radzi.. Nie zaszkodzi raz posłuchać się jej dziennika. Może wyjdzie na dobre.
Czytasz=Komentujesz♡

Od razu muszę Was przeprosić za taką długą nieobecność.. W maju miałam dużo problemów osobistych i nie dawalam rady z rozdziałem, później wyjechalam z Polski i nie miałam czasu i Internetu a niedawno motywacja mi zniknęła.. ALE MOTYWACJA I CZAS WRÓCIŁY, WIĘC OBIECUJĘ, ZE BEDZIE WIECEJ PISANIA!

The Dark HeroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz