23.

299 20 2
                                    

- Tu chodzi tylko o mnie. O to co się ze mną dzieje. Jak.. Jak jestem razem z tobą. Jesteś moja, moja Rose. Ja Cię kocham. Ale tak bardziej.. - Chłopak schował swoją twarz w dłonie. Mój najlepszy przyjaciel właśnie wyznał mi miłość a ja kompletnie nic nie czułam zważając na fakt, ze chwilę wcześniej całowałam się z chłopakiem, który stwarzał niesamowitą atmosferę. Nie mogłam nic z siebie wydusić, więc postanowiłam przytulić przyjaciela. Utonęłam w jego uścisku. Był znacznie większy ode mnie. Czułam się bezpiecznie, czułam się niesamowicie jak u Starego Shawna, jak u brata. Uwolniłam się z uścisku i spojrzałam mu w oczy. Zaczerwienione ze łzami. Nie mogłam dalej patrzeć na ból jaki mu zadałam. Weszliśmy do Pokoju Wspólnego i skłamałam, że źle się czuje, żeby pójść do siebie. Opadłam na łóżko a łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Próbowałam pocieszyć się tym, że jutro wracam do domu na przerwę świąteczną do rodziców ale nie udawało mi się to. Potrzebowałam przyjaciółki ale ona nie wie o całym zdarzeniu. Pewnie gdy się dowie przestanie się do mnie odzywać z racji na Malfoya. Fakt to on zaczął ale ja... ja nie chciałam tego przerwać. Poczułam coś w brzuchu, było tak przyjemnie.. Żeby zająć czymś myśli poszłam się umyć. Może po tym poczuje się lepiej.

Obudziłam się rano z wielkim bólem głowy i brzucha. Nie mogłam się ruszyć z łóżka a na śniadanie wcale mi się nie spieszyło. Nie miałam ochoty widzieć się dzisiaj z kimś. Poleżałam jeszcze pół godziny i postanowiłam wstać. Umyłam się, ubrałam i pomalowałam. Przez wczorajszą noc miałam wielkie worki pod oczami a twarz wyglądała na zmęczoną. Zaczęłam się pakować. Po godzinie byłam już całkowicie gotowa a w tym roku wyjątkowo rodzice przyjeżdżają po mnie do Hogwartu. Zeszłam na dół do Wielkiej Sali. Niestety głód nie dawał za wygraną. Tak się bałam tam wejść ale o dziwo nie było ani Malfoya ani Shawna. Zastałam na miejscu przyjaciółkę.

- Rose co się stało? Czemu nie było cię później na balu i gdzie jest do cholery Shawn?! - Zdenerwowana dziewczyna czekała na wyjaśnienia. Szczerze nie wiedziałam jak zacząć. Jak powiem o Malfoyu to pewnie się załamie.. Nie miałam wyjścia.

- Wczoraj jak poszłam tańczyć z Taylorem to powiedział mi, że bał się, że zakocha się we mnie. Wyszłam z sali a za mną Malfoy. Chciał wiedzieć czy wszystko dobrze. Staliśmy blisko siebie i wtedy przyszedł Shawn. Ubzdurał sobie, że jest coś między mną a Malfoyem i się obraził. - Skłamałam. Nie mogłam złamać jej serca. - Postanowiłam wrócić do łóżka. Straciłam humor na jakąkolwiek zabawę. - Dziewczyna poklepała mnie po ramieniu i uśmiechnęła się. Porozmawiałyśmy chwilę i postanowiłam już pójść. Niby humor mi się poprawił ale zaczęło dręczyć mnie to, że ją okłamałam. Rozglądałam się po dormitorium czy nie zapominałam niczego ważnego. W oczy rzucił mi się dziennik. Otworzyłam następną stronę a tam pojawił się napis: 'Nie okłamuj tych najbliższych.' Zerwałam się z łóżka i postanowiłam znaleźć Eve. Rzeczywiście nie powinnam jej okłamywać jednak na dole nie znalazłam jej tylko Shawna. Zaczęłam iść w jego stronę mijając po kolei ludzi. Nawet nie zauważyłam, że po drodze minęłam Malfoya. W pewnym momencie Shawn zniknął. Nie miałam pojęcia gdzie mógł pójść ale nie miałam już czasu na to. Rodzice już przyjechali. Udałam się na błonia gdzie rozmawiali z profesor McGonagall. Mama przywitała mnie ciepłym uściskiem a tata pocałunkiem w policzek. Spojrzałam w kierunku korytarza i zobaczyłam Lucjusza Malfoya. Wzdrygnęłam się i naszła mnie ochota zobaczenia Malfoya. Niestety nie mieliśmy czasu, żeby zatrzymać się na kolejną pogawędkę. Moi rodzice wraz z rodziną Malfoyów darzyli się szacunkiem aczkolwiek nie rozmawiali za często. W pracy czasem zamienili parę słów z Malfoyem Sr ale to tylko tyle. Opuściliśmy Hogwart i po chwili znajdowaliśmy się już na naszym dworze(jpg). Poszłam do swojego pokoju i odłożyłam rzeczy. Poczułam ulgę bez tych wszystkich problemów. Te święta chciała spędzić jak każde inne. Rodzinnie i bezproblemowo w cudownym nastroju. Zeszłam na dół do rodziców, którzy popijali herbatę. Między nimi panowała cisza. Byli wspaniałymi rodzicami ale jeśli chodziło o maniery czy tradycje byli strasznie uwzięci. Emocji na co dzień też za bardzo nie pokazywali. Innymi słowa mówiąc, gdyby nie Hogwart zanudziłabym się tutaj na śmierć.

- Witajcie. - Przywitałam ich i dosiadłam się. W odpowiedzi skinęli głowami. Dzień do końca minął mniej więcej w takiej atmosferze. Rankiem obudziła mnie mama. Uszykowałam się szybko i zeszłam na śniadanie. Wchodząc do jadalni powitał mnie tata z filiżanką porannej kawy. Zaraz po zjedzeniu śniadania przeteleportowaliśmy się do babci. Każde święta spędzaliśmy u niej. Tam cała najbliższa rodzina od strony taty zbierała się i spędzała wspólnie święta w cudownej atmosferze. Byliśmy tam wcześniej, żeby pomóc w przygotowaniach.
Wszyscy goście zajmowali swoje miejsca już o 16. Wszyscy opowiadali o swoich pracach, rodzinach, składali nawzajem życzenia. Pomiędzy 17 a 18 kolacja się zaczęła. Stół był ogromny, siedziało przy nim 30 osób. Wszystkie znajome twarze uśmiechały się i wspominały najlepsze czasy w Hogwarcie. O godzinie 20 tata wstał i poprosił o chwilę ciszy. Co roku o tej godzinie babcia[*] wręczała wszystkim prezenty. Z powodu, że to były pierwsze święta bez niej rodzice postanowili oddać jej należny hołd. Krótka przemowa taty, dużo urojonych łez i toast na koniec. To było takie kochane z jego strony..

Kiedy wszyscy byli obładowani dziesiątkami prezentów najmłodsze dzieci z rodziny śpiewały kolędy. Na szczęście nie zaliczałam się już do nic, bo po Nowy Roku będę już prawie pełnoletnim czarodziejem. Cała uczta skończyła się po północy. Duża część osób została na noc. Rodzice ojca byli zamożną rodziną, więc nie musieli martwić się o miejsce. Poszłam spać i kiedy rano wstałam dostałam odpowiedzi na moje listy, które wysłałam przed ucztą. Dostałam strasznie długi list od Evy o tym, że strasznie tęskni i Shawn odpowiedział jej tylko na jeden list a tak nie daje znaku życia. Na mój również nie odpowiedział. Dostałam również parę innych listów od znajomych i przyjaciół z Francji, Hiszpanii czy Norwegii. Szczególną uwagę przykuł nie zaadresowany list. Przyleciała z nim piękna, czarna sowa. Było w nim napisane: Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia księżniczko. Nic po za tym. Skrycie liczyłam, że to może Shawn napisał ale on nie posiadał takiej sowy, pismo też się nie zgadzało ale w głębi serca dalej liczyłam, że to może od niego.

Był już 30 grudnia a ja dalej nie wiedziałam gdzie spędzę Sylwestra. Organizacja imprezy w moim domu odpadała. Za dużo rzeczy do stracenia. Eva również nie miała pomysłu. Kiedy leżałam tak w łóżku i zastanawiałam się kto może organizować w miarę fajną imprezę dostałam patronusa. Był nim królik, który przekazywał wiadomość, że mój starszy przyjaciel Cameron, który skończył Hogwart dwa lata temu zaprasza mnie na imprezę sylwestrową. Byłam uratowana. Bez chwili zastanowienia wysłałam sowę do przyjaciółki i zaczęłam czytać pierwszą, lepszą książkę.


Straaaasznie przepraszam, że tak długo ale kompletnie nie miałam pomysłu na ten rozdział. Mam nadzieje, że chociaż odrobinkę wam się spodoba ale obiecuje, że następny będzie o wiele bardziej ciekawszy. ♥

The Dark HeroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz