22.

351 22 4
                                    

O dziwo nie wstałyśmy tak wcześnie jak przepuszczałam. Nie bardzo nam się spieszyło, więc udałyśmy się na śniadanie kiedy wszyscy już byli na miejscach. W Wielkiej Sali stały już piękne i wielkie, udekorowane choinki, a z sufitu spadały małe, zaczarowane płatki śniegu. Zajęłyśmy swoje miejsca i przywitałyśmy się z przyjacielem. Nałożyłam sobie naleśnika na talerz i popiłam sok z dyni.

- Proszę, żeby wszyscy prefekci zostali po śniadaniu a reszcie życzę miłego dnia. - Dyrektor uśmiechnął się i z powrotem usiadł na swoim miejscu. Westchnęłam na myśl przygotowań do balu. Zupełnie zapomniałam, że pewnie połowę dnia spędzę w Wielkiej Sali. Po skończonym śniadaniu, kiedy wszyscy opuścili już Salę zostałam z innymi prefektami.

- Dziękuję, że zostaliście. - Zaczęła profesor McGonagall. - Jak pewnie się domyślacie będziecie musieli zostać w Wielkiej Sali i pomóc przy przygotowaniu balu. - W odpowiedzi słychać było ciężkie westchnięcia. Wróciłam do dormitorium i za godzinę miałam stawić się w Wielkiej Sali. Za ten czas przygotowałam sobie sukienkę i potrzebne kosmetyki. Pozwoliłam zostać przyjaciółce w moim pokoju razem z Shawnem. Tam przynajmniej będą mieli spokój. O umówionej godzinie zeszłam na dół gdzie zastałam tylko Malfoya. Posłałam mu delikatny uśmiech, ten odpowiedział mi aroganckim uśmiechem. Profesor McGonagall zawołała nas i ruszyliśmy z resztą prefektów w jej stronę. Zwykli prefekci zostali skierowani do Filcha, natomiast ja z Malfoyem jako prefekci naczelni zostaliśmy z profesor McGonagall i Dumbledorem. Objaśnili nam cały proces uroczystości z czym mamy wejść najpierw i inne bzdety. Nasza przemowa też grała ważną rolę. Spojrzałam na tekst Malfoya i wybuchłam śmiechem.

- Ty na prawdę to powiesz? - Na kartce widniało poważne przemówienie napisane przez ślizgona. Same wyrafinowane słowa jak na arystokratę przystało.

- Zwariowałaś? - Zaśmiał się chłopak. - Jest tak napisane, żeby McGonagall się nie czepiała. Na uroczystości powiem zupełnie coś innego. - Znając go powie coś typu 'Jebać, chodźmy się napić!'. Jak nauczyciele to usłyszą wpadną w furię. Zaśmiałam się na samą myśl napuszonego Snapa. W okół kręciło się pełno czarodziejów dekorujących Salę. Całość wyglądała przepięknie. Kiedy nadszedł obiad już wiedzieliśmy wszystko na pamięć. Zjedliśmy posiłki i wróciliśmy do siebie, żeby zacząć przygotowania. Eva w sumie większość już miała gotową, to ja zaczynałam od zera. Pierwszy makijaż, dobrana bielizna, włosy a na końcu kreacja. Pierwsza poszła się przebrać Eva. Wyglądała cudownie, jak bogini. Po niej poszłam od razu ja. Kiedy wyszłam z łazienki dziewczyna zapiszczała.

- Rose.. - Nie mogła wydusić słowa. - Jesteś cudowna. - Wypiszczała. Podobna reakcja była jak ja ją zobaczyłam.

- Obie jesteśmy cudowne. - Zaśmiałyśmy się. - Wyglądamy jak boginie. Tak miało być. - Tak jakoś wyszło jak prawie zawsze, że wszyscy już czekali w Wielkiej Sali. Eva pobiegła do swojego partnera,natomiast ja udałam się do wejścia,którym wchodzili nauczyciele. Tam czekała już na mnie profesor transmutacji.

- W końcu jesteś. Pięknie wyglądasz. - Powiedziała kobieta. Sama wyglądała na prawdę ładnie, elegancko. - Profesor Dumbledore właśnie zaczyna przemówienie. Jak skończy to poprosi cię na środek. - Tłumaczyła gorączkowo kobieta.
- Wiem Pani profesor. - Zaśmiałam się. Kiedy w końcu usłyszałam swoje imię weszłam do Wielkiej Sali a głosy ucichły i każdy kierował swój wzrok na mnie. Zajęłam miejsce Dumbledora i zaczęłam.
- Witam Was na tej pięknej uroczystości. Jako prefekt naczelny szkoły mam zaszczyt rozpocząć tą uroczystość. - Mi przypadła ta oficjalna część przemówienia. Pogadałam jeszcze trochę i zaprosiłam kolejną osobę na środek. - Zapraszamy na środek drugiego prefekta naczelnego Dracona Malfoya. - Wybuchły brawa na koniec przemówienia jak i za równo na wejście wielkiego arystokraty. Jak dawno nie mówiłam jego imienia. Nauczyciele krasnali głośno, byli wniebowzięci, że tak poważnie to przebiega. Chłopak zmierzył mnie spojrzeniem i uśmiechnął się szeroko. Miał na sobie czarny garnitur, ładniejszy niż ten co na co dzień. Białą, rozpiętą na górze koszulę a pachniał niesamowicie. Opuściłam miejsce i chłopak zaczął.
- Witam wszystkich. - Wszystkie dziewczyny w sali zachichotały. - Nie będę tu wam gadać co macie robić a co nie. Przyszliśmy to się zajebiście bawić, także chodźmy się najebać! - I cała sala zaczęła wiwatować.
- Tak jest kurwa! - Krzyknął uradowany Zabini. McGonagall wyszły oczy na wierzch i nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała a Snape gotował się od środka za to Dumbledore.. Stał i klaskał uśmiechnięty razem z innymi. Uwielbiam tego człowieka. Po zakończeniu części 'oficjalnej' muzyka zaczęła grać i wszyscy zaczęli się świetnie bawić. Alkohol lał się strumieniami. Siedziałam przy stole razem z Malfoyem komentując to całe wydarzenie. W pewnej chwili usłyszałam głos za sobą, więc odwróciłam się.
- Zatańczysz ze mną? - Stal tam chłopak z wyciągniętą ręka. Nikt inny jak Taylor Wilnson. Ten Taylor, który był pierwszym chłopakiem z Hogwartu z którym się przespałam i ten sam, z którym nie rozmawiałam. Spojrzałam mu w oczy, które błyszczały jednak nie wiedziałam co za emocje w nich krążą. Wstałam i załapałam chłopaka za rękę. Zgodziłam się na taniec. Położyłam rękę na jego ramieniu a on swoją umieścił na mojej tali.
- Pięknie wyglądasz. - Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. - Długo nie gadaliśmy. - Stwierdził. Idiotyczne do czego ta rozmowa dąży?
- Co ty nie powiesz? - Wywróciłam oczami na same wspomnienie tej nie wytłumaczonej relacji.
- Wybacz. Nie chciałem, żeby tak wyszło. - Zdziwiłam się... Czułam, że szczerze to powiedział.
- Jednak tak wyszło, czemu?
- Bałem się, że się w tobie zakocham.. - Stanęłam bez ruchu. Szok. Chłopak nie wiedział co zrobić zrobić resztą ja tak samo.
- Pora na mnie. Część. - Tylko tylko powiedziałam i wyszłam z Wielkiej Sali jednak ktoś na korytarzu złapał mnie za rękę.
- Clark o co chodzi? - Malfoy podszedł bliżej. Jeszcze tego tu brakowało, żeby mnie wkurzył jednak widać było lekkie przejęcie u niego na twarzy.
- Ehh.. - Westchnęłam i oparłam się o chłopaka. W ułamku sekundy byłam przygnieciona do ściany i całowałam się namiętnie z blondynem. Kolejny szok. Nie protestowałam, całował cudownie. Te chwile przerwał głos przyjaciela.
- Rose? - Oderwałam się od Malfoya i spojrzałam w stronę Shawna. Smutek emanował z jego twarzy i oczu. Stał chwile wryty a po chwili odszedł szybkim krokiem. Nie zwracając uwagi na ślizgona pobiegłam za przyjacielem zostawiając Malfoya samego w totalnym osłupieniu. Całkiem wypadło mi to z głowy, że przed chwilą mnie pocałował. Tak jakby. Bardziej się na mnie rzucił. Bardziej przejęłam się przyjacielem, który widział wszystko. Złapałam go przy wejściu do Pokoju Wspólnego. Nie chciał się w ogóle zatrzymać a w tych wysokich szpilkach i obolałych nogach nie mogłam go dogonić.

- Shawn poczekaj. Daj mi to wyjaśnić. - Wydyszałam kiedy zbliżyłam się do chłopaka. Odwrócił się gwałtownie z zaciśniętymi zębami i pięściami. Jego twarz przybrała kolor czerwony a ja cofnęłam się o krok do tyłu. - To on mnie pocałował. To było takie szybkie.. Nawet nie wiem kiedy to się stało. Nie musiałeś się tak denerwować.

- Co ty możesz wiedzieć. - Wysyczał arogancko gryfon. Nie mogłam uwierzyć, że mówi do mnie takim tonem.

- To mnie w takim razie oświeć. - Oboje prawie krzyczeliśmy na siebie. Po szybkich wyjaśnieniach chłopaka o mało nie upadłam z wrażenia...

The Dark HeroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz