Rozdział 9

7.3K 204 121
                                    

Wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam mój dzisiejszy strój. Uznałam, że pójdę pobiegać. Dawno tego nie robiłam ale miałam nadzieję, że pomoże mi to zrzucić z siebie wszystkie złe opinie jakie przeczytałam dzisiaj na swój temat. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się, a włosy związałam w koński ogon żeby nie przeszkadzały mi podczas biegu. Założyłam Air Max'y i zeszłam na dół żeby coś zjeść. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem, które wchłonęłam dość szybko. Wyjęłam z szafki bidon, do którego nalałam wody. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze, a następnie wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Rozejrzałam się po otaczającej mnie okolicy i zaczęłam myśleć, w którą stronę pobiec. W końcu odetchnęłam głęboko, do uszu włożyłam słuchawki i ruszyłam w lewo, wiedziałam, że biegnąc tą drogą dotrę do parku.

Zaczęłam myśleć nad sytuacją z fankami chłopaków, miałam nadzieję, że mimo tego jednego zdjęcia żadna z nich nie rozpozna mnie np. na ulicy lub że nie będą szukały moich profili na różnych portalach. Hah marzenia, pewnie już zaczęły szukać jakiegokolwiek kontaktu ze mną żeby móc na mnie ponajeżdżać i zwyzywać. Uznałam, że muszę przygotować się na falę nienawiści, która będzie bliższa mojej osoby za każdym razem, gdy któryś z chłopaków chociażby o mnie wspomni. Nagle poczułam silne uderzenie i upadłam na chodnik.

- Przepraszam. - usłyszałam i zobaczyłam przed sobą rękę, którą złapałam i podniosłam się
- Nie to ja przepraszam, zamyśliłam się. Nie patrzyłam gdzie biegnę.

Spojrzałam na chłopaka, był przystojny i miał piękne szare oczy. Nigdy jeszcze takich nie widziałam.

- Może dasz się zaprosić na kawę? Wynagrodzę ci ten upadek. - zagadnął
- To chyba ja powinnam to zaproponować, ale chętnie. - uśmiechnęłam się
- David. - wyciągnął w moją stronę rękę
- Monika. - odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń- Niestety najbliższa kawiarnia jest dobry kawałek stąd.- Możemy się przebiec. - powiedziałam bo zauważyłam, że on również jest w dresach i ma buty do biegania
- Jeśli dasz radę za mną nadążyć... - powiedział z uśmiechem
- Bez obaw, dam sobie radę. - puściłam mu oczko i ruszyłam w wyznaczonym kierunku

Po drodze trochę rozmawialiśmy, dowiedziałam się, że mieszka niedaleko miejsca, w którym się zderzyliśmy. Studiuje architekturę i jest naprawdę wysportowany. Ciężko było mi dotrzymać mu tempa więc kilka razy musiałam prosić żeby zwolnił. Po 15 minutach byliśmy na miejscu, więc weszliśmy do środka i podeszliśmy do lady, złożyć zamówienie.

- Więc na co masz ochotę? - zapytał
- Hmmm, może Latte.
- Jedno Latte i jedną czarną. - zwrócił się do pracownicy
- To będzie 9 funtów.

Chłopak zapłacił i ruszyliśmy do wolnego stolika żeby wygodnie usiąść i poczekać na zamówienie.

- To naprawdę ja powinnam płacić. - powiedziałam
- Przestań, to ja jestem mężczyzną i to ja cię tu zaprosiłem. - uśmiechnął się
- Ale to ja na Ciebie wpadłam. Mam nadzieję, że nic Ci nie zrobiłam. Bo nawet nie zapytałam. - palnęłam się w czoło
- Nie martw się o mnie, bardziej martwiłbym się o Ciebie, dość mocno walnęłaś o chodnik.
- Wszystko ok. - w tym momencie do stolika podeszła uśmiechnięta kelnerka i podała nam nasze zamówienie
- Dziękuję. - odpowiedzieliśmy jednocześnie

Zaczęliśmy rozmawiać, nawet nie zauważyłam kiedy minęły dwie godziny. Rozmawiało mi się z nim naprawdę dobrze, a jego oczy były hipnotyzujące.

- Jeju już późno. Powinnam się zbierać. Zanim dobiegnę do domu minie trochę czasu. - uśmiechnęłam się
- Może cię odprowadzę? - zapytał
- Już dziś zaprosiłeś mnie na kawę, nie mogę cię tak wykorzystywać.
- Ale to.. - nie dokończył po zadzwonił jego telefon - Przepraszam. - powiedział i odebrał- Słucham?.. Tak... Kiedy?... Ale przecież miało nie być... Dobra.. Na razie. - starałam się nie słuchać ale było to niemożliwe - Przepraszam, jednak nie będę mógł cię odprowadzić, właśnie zadzwonił do mnie kolega, że mamy dodatkowe zajęcia, których miało nie być ale jednak.
- Nic się nie stało, nauka jest ważniejsza.
- Może spotkamy się jeszcze kiedyś? Lub razem pobiegamy.
- Bardzo chętnie.
- Daj mi swój numer, jakoś się zgadamy. - uśmiechnął się i podał swój telefon
- Proszę. - oddałam mu urządzenie - Lepiej już idź, bo się spóźnisz.
- Wolałbym zostać, ale chyba masz rację. Niedługo się odezwę. - podszedł i dał mi buziaka w policzek, na co ja się zarumieniłam
- Leć, powodzenia. - powiedziałam, a David jeszcze tylko pomachał i wyszedł z kawiarni

Dirty Mouth || N.H. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz