Rozdział 4

6.2K 155 10
                                    

~Dahlia~

Siedziałam w tym samochodzie i czekałam tylko na okazje. Nie mogę tak siedzieć bezczynnie. Czas nie działa w tej chwili na moją korzyść. On nie może mnie znaleźć. A z każdą spędzoną tutaj minutą, jest coraz bliżej tego, że mnie znajdzie. Cały czas czuję na sobie wzrok tego ochroniarza. Przeraża mnie ten fakt. Zdaje sobie sprawę, że moja próba ucieczki może być źle odebrana przez tego chłopaka. Wygląda na groźnego, choć jest młody, ale od razu czuć respekt do niego. Doskonale widziałam jak ten ochroniarz przytakiwał mu, choć był wyższy o głowę. Jednak przy tym mężczyźnie, był zdecydowanie mniejszy. Od razu widać kto tu ma władzę. Tak czy inaczej może czeka mnie śmierć, więc mogę zaryzykować? A może uda mi się od tego wszystkiego uciec i odnaleźć szczęście? Nie mogę wrócić do domu, nie mogę dłużej tak żyć. Nie mogę dłużej pozwolić na takie traktowanie. Może nie mam nic, ale nie potrzebuję teraz niczego, prócz wolności, za którą chcę biec. Nie mogę siedzieć i czekać na Bóg wie co. On może być w każdej chwili tuż za rogiem. Przecież ja nie wyjechałam nawet z miasta. Na pewno przez dzień, muszę gdzieś się schronić. Nocą łatwiej będzie mi uciekać. Jedynie teraz muszę wyczuć tylko odpowiedni moment.

Po kilkunastu minutach, do ochroniarza ktoś podszedł, zaczęli romawiać, śmiać się, kompletnie byli zajęci sobą. To ten moment!  Otworzyłam drzwi najciężej jak tylko potrafiłam. Nawet ich nie zamykałam, jedynie je lekko przymknęłam. Nie chcę robić niepotrzebnego hałasu. Kucnełam jeszcze za drzwiami i wyjrzałam delikatnie przez okno. W dalszym ciągu byli zajęci. Podniosłam się i szybkim krokiem poszłam na przód klubu, a później rzuciłam się w bieg.

Ból ponownie dawał o sobie znać ale wiedziałam, że muszę biec. Każdy napotkany na drodze samochód, był dla mnie podejrzany. Wyobrażałam sobie, że z każdego wychodzi mój oprawca i wrzuca mnie do środka. A później robi ze mną co tylko chce.

- Dahlia, nie myśl o tym w ten sposób.

Powtarzałam te słowa sama do siebie. Nie mogę się poddać. Jestem silna i uda mi się uciec. Biegłam przed siebie do momentu aż drogę zajechał mi samochód. Zatrzymałam się od razu bo w innym wypadku mogłabym wylądować na masce samochodu. Nie widziałam kto jest w środku. Puls mi znacznie przyspieszył, krew w żyłach zaczęła buzować. W myślach miałam tylko to, że znalazł mnie! Ze środka wyszedł ten ochroniarz, jego mina mówiła jedno. Ulżyło mi, że to on ale widząc jego minę, nie wiem czy mam się z czego cieszyć.

- Nie było zgody na bieganie.

Wysyczał przez zęby. Zanim zorientowałam się co się dzieje byłam już wrzucana do samochodu. I ponownie zajechaliśmy na tyły klubu.

- Wysiadaj!

Jednak ja nie miałam zamiaru. Ochroniarz wysiadł wyciągnął mnie ze środka samochodu i przerzucił mnie przez ramię.

- Puszczaj mnie!

Nie odezwał się do mnie, tylko szedł w stronę samochodu, w którym miałam siedzieć. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć, ale to było i tak na marne.

- O kurwa!

Powiedział ochroniarz, a mnie mimowolnie przeszedł dreszcz..

- Będę miał teraz przez ciebie kłopoty!

A mnie ogarnął strach. Widzę, że minęliśmy samochód. To gdzie w takim razie idziemy? Od razu miałam w myślach najgorsze scenariusze. Czyżby moje życie właśnie dobiegało końca? Po chwili odstawił mnie, a ja uniosłam swój wzrok wyżej. Stał ten chłopak w towarzystwie starszego mężczyzny. No to pierwsze wrażenie zrobiłam, nie ma co powiedzieć. Widziałam ich niezadowolone miny i uświadomiłam siebie czym to jest spowodowane. Patrzą się na mojego siniaka. A może to nie o to chodzi?

W imię zasad (The Mafia Legacy Vol.1 Nate) (+18) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz