Rozdział 18

4K 122 17
                                    

~Dahlia~

Muszę to zrobić aby uzyskać spokój. Nate pewnie się boi, że gdy zobaczę za dużo, ponownie będę chciała zrobić to co zrobiłam. Jednak ja nie zamierzam tego robić już nigdy więcej. Koniec słabej Dahlii. Zapracuje sobie na to aby stać się silna! Nie pozwolę nikomu już mnie skrzywdzić. No powiedzmy, że nikomu nie pozwolę mnie skrzywdzić. W tej chwili na własne życzenie krzywdzę siebie samą. Całując Nate'a wiem, że będę cierpiała ale mimo to nie umiem przestać. Cały czas zastanawiam się, że chcę mu oddać to co mam najcenniejsze. Chcę być jego, nawet na jeden raz. A później odejdę i zapomnę. Przynajmniej spróbuję zapomnieć.

Patrzę się na Nate'a, na to jak działa na niego mój dotyk. Nie powiem bo sprawia mi to ogromną przyjemność. Kiedy przez spodnie masowałam mu krocze, sama za bardzo się podnieciłam. Moja cipka prosiła się o jego uwagę. Tylko jest jeden problem. Jego wielkość! Nie widziałam go na żywo ale nie wiem jak go przyjmę od razu. Boże o czym ja w ogóle myślę? Chcę się oddać facetowi, który ożeni się z inną? Co za chory absurd! Nie mogę myśleć o nim w ten sposób! Nate nie spuszcza ze mnie swojego wzroku, cały czas obejmuje mnie i cholera jasna tak bardzo podoba mi się to.

- Nate, proszę...

Nie wiem co mam jeszcze zrobić aby zawiózł mnie do Oscara. Chcę zobaczyć go jeszcze przed tym jak Nate całkowicie się nim zajmie. Może będzie chciał abym przekazała coś jego tacie jak wróci? Może usłyszeć od niego przynajmniej słowo przepraszam?

- Obym tego nie żałował. - Nate w końcu wydusił to z siebie, a ja ucieszyła się jak nie wiem co. Z tej radości aż wskoczyłam mu na ręce. Nate był z początku zaskoczony moim zachwianiem. Trzymał mnie za tyłek, a ja mocno go obejmowałam do siebie. Naprawdę przekonał się, jego kina nie jest pewna tej decyzji, ale jednak nie umiał mi odmówić.

- Ale Dahlia... - No tak Nate nie byłby sobą gdyby nie postawił swoich warunków. Odsunęłam się od niego, a on postawił mnie na ziemię. - Zawiozę cię do niego ale nie będę go dzisiaj bił.

- Dlaczego?

- Bo nie chcę abyś mnie takiego znała. Zamkniesz z nim rozdział i wrócimy do domu.

- Niech będzie. - Powiedziałam już zrezygnowana. Lepszy rydz niż nic.

Nate otworzył mi drzwi i weszłam do środka. Przez całą drogę między nami panowała cisza. Zastanawiam się jak mam to rozumieć, że jest o mnie zazdrosny. Z Sebastianem tylko rozmawialiśmy, a on naprawdę wyglądał tak jakbym go zdradzała. Tylko jak można czuć się zdradzonym nie będąc z kimś? Nie rozumiem tego, ale wiem, że jak zostanę to zniszczę siebie samą. A na to nie mogę pozwolić. Chcę stać się silniejsza, a nie słabsza. Ale też chcę zrobić coś dla siebie i mimo, że będę tego żałowała, chcę mieć Nate'a przynajmniej raz.

- Dahlia... - Usłyszałam głos Nate'a i poczułam dotyk na swoim policzku. Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam, że zatrzymaliśmy się w jednym miejscu. - Jesteśmy na miejscu.

Wyjrzałam przez okno i zmarszczyłam swoje czoło. To ten klub, w którym miał spotkanie za pierwszym razem jak się tylko spotkaliśmy.

- Chodź!

Wysiadł z samochodu, a później pomógł mi wysiąść. Trzymając mnie cały czas za rękę weszliśmy do środka. Moim oczom ukazał się klub. Nic specjalnego, duża sala, która pomieści dużą liczbę osób, bar i kilka stolików. Wzrok każdego obecnego tutaj był skierowany głównie na nas. Dostrzegłam schody prowadzące na górę, od razu zerknęłam wyżej.

- Tam są prywatne loże, można spokojnie sobie siąść porozmawiać albo... - Nate urwał w pół zdania.

- Albo kogoś przelecieć. - Zaśmiałam się lekko.

W imię zasad (The Mafia Legacy Vol.1 Nate) (+18) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz