~Nathaniel~
Siedziałem u siebie w pokoju i przytulałem do siebie poduszkę. Wiem, że nie powinienem był wyżywać się tak na Eric'u, ale nic na to nie poradzę, że szlak mnie jasny trafił. Jestem zazdrosny! Jestem w chuj o nią zazdrosny! Przecież od samego początku tak było. Nie chciałem zrywać planu, a mieć ją przy sobie. Tylko tak się nie da do chuja. Dlaczego wtedy nie zaświeciła mi się czerwona lampka, że już Dahlia zdążyła skraść moje serce? Jestem skończonym kretynem. Dopiero teraz widzę jak ją rankiem, jak ciężko było jej być obok mnie. Nie wiem co jeszcze zrobię, ale na pewno nie zrezygnuje z niej. Tylko do chuja nie wytrzymam jeszcze czterech tygodni bez niej. Jeśli Seline jest faktycznie w piątym tygodniu ciąży, to badanie będę mógł wykonać dopiero za cztery tygodnie. Przecież ja przez ten czas zwariuje bez niej.
Wziąłem głęboki wdech, tylko co jeśli to faktycznie jest moje dziecko? Czy będę w stanie poświęcić Dahlie? Wątpię w to. Ale dziecka też nie zostawię. Wiem jedno, że nie mogę dać jej teraz nadziei, a później kazać jej spadać. To zniszczy mnie jak i ją. Mam tyle emocji w sobie, że nie umiem ich opanować. Wstałem z łóżka, złapałem za butelkę i przychyliłem ją, biorąc spore łyki whisky. Kiedy odstawiłem butelkę, nie myśląc długo sięgnąłem po telefon i zacząłem do niej dzwonić. Łudzę się, że ma ze sobą telefon. Pewnie moja siostrzyczka jej na to nie pozwoliła.
Jeszcze z nią będę musiał wyjaśnić sobie tą sprawę. Jakim kurwa prawem tak się wtrąca, ale to już rozmowa na inny dzień. Dzisiaj zdecydowanie mnie za bardzo poniosło. Nie potrzebie na nią aż tak krzyczałem i wyrzuciłem ją z domu. Sygnał szedł, ale nikt jej odbierał, po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.
- Czego? - Powiedziałem zirytowany, że Dahlia nie odbiera telefonu.
Do sypialni wszedł Eric, od razu zacisnąłem swoje zęby, bo na nim też nie potrzebie się tak wyżyłem.
- Jeśli dzwonisz na ten telefon, który leży przy wyjściu na szafce, to możesz sobie darować, że ona odbierze.
Kurwa! Wiedziałem, że nie ma ze sobą telefonu.
- Musiałem spróbować.
- Jasne.
Eric zaczął się wycofywać, ale go zatrzymałem.
- Eric, przepraszam za to, że cię uderzyłem.
Odwrócił się do mnie po czym lekko się uśmiechnął.
- Zrobiłeś to z miłości. Ja pewnie tak samo bym zareagował i też pewnie nie patrzyłbym na to, że jesteś moim przyjacielem.
- Mike już przyjechał?
- Taaa, ponoć gdzieś po drodze spotkał tą dziewczynę, która go rzuciła i teraz siedzi i pije. A ja niestety muszę słuchać jego żali.
- W ogóle skąd wiesz, że on się z kimś spotykał?
- Byłem u niego jakieś 7 może 8 miesięcy temu. Jak zawsze poszliśmy do klubu i wtedy zachowywał się jak nie on.
- To znaczy?
- Nie zwracał na nikogo uwagi. Wiesz jaki był Mike, każda dziewczyna była dla niego jak bogini, ale na jeden raz. A wtedy nic, nawet jak dziewczyna tańczyła na rurze, on nawet za bardzo nie patrzył.
No dobra to faktycznie jest nie podobne do Mike'a. Może nie zawsze ruchał ale z pewnością wykazywał zainteresowanie którąś.
- Przycisnąłem go wtedy i mi się przyznał, że spotyka się z kimś. Ponoć kochał ją od zawsze, chodź na dół to sam się tego dowiesz, bo ponownie jest ten temat. - Uśmiechnął się Eric do mnie. - Przynajmniej nie będę musiał tego sam słuchać.
CZYTASZ
W imię zasad (The Mafia Legacy Vol.1 Nate) (+18) (ZAKOŃCZONE)
RomanceTrzy potężne rodziny, które zapoczątkowały dziedzictwo mafii. Moja rodzina jest jedną z nich. Jako pierwszy, mam przejąć władzę po swoim ojcu. Ale jest warunek, tym warunkiem jest ślub. Czy mi to przeszkadza? Nie bardzo. Czy jestem na to gotowy? Jes...