Rozdział 40

2.8K 97 12
                                    

~Nathaniel~

Od samego rana trzymał mi się jakiś dziwny niepokój. Widziałem po Dahlii, że również i ona martwi się czymś. Czyżby też coś czuła? Tylko nie rozumiem skąd u nas takie dziwne uczucie? Przecież dzisiaj Curtis nie może nas zaatakować. Na Dahlie też nie napadnie, jest w domu rodziców, a tam nie tak łatwo jest się dostawać. Mam nadzieję, że nic złego się nie stanie.

Mam nadzieję, że ten stres jest spowodowany rozłąka, a ja będę miał możliwość wrócić do niej cały i zdrowy. Choć nie ukrywam, że mam przeczucie, że coś się odjebie na tym pogrzebie. Nie wiem jeszcze co, ale muszę być przygotowany na wszystko.

Wczorajsza noc z Dahlią była wyjątkowa. Naprawdę byłem zaślepiony i w totalnym szoku, że odebrano mi mózg. Obwiniam się o coś czego nie zrobiłem. Tak jakbym za całe zło świata miałbym zapłacić swoim kosztem. Nie powiem, że przeszedł mi ból po stracie dziecka. Dla mnie ono zawsze będzie moje, może dlatego, że już się tego nie dowiem, czy faktycznie nim było, więc już uznałem je za swoje. Jednak nie mogę też zapominać o reakcji Seline, dlatego zawsze będę pamiętał o tym, zawsze będę czuł ból, ale nie będę siebie katował za coś czego nie zrobiłem. Nie mogę tak się zachowywać. Za chwilę ma przejąć interesy ojca i emocje nie mogą brać nade mną takiej przewagi. Nie wiem jakim cudem ojcu udało się opanować te emocje, ale mam wrażenie, że to jest spowodowane tym, że coś się stało w przeszłości z mamą. Obym się mylił. Nie chcę tego nauczyć się poprzez cierpienie związane z Dahlią. I znowu się nakręciłem jeszcze bardziej. Myślę tak o tym cały czas i przez to wydaje mi się, że coś się stanie. Nie mogę tak myśleć.

Wszystko będzie dobrze!

Musi być!

A jeśli faktycznie ten cały pogrzeb, wrobienie mnie w śmierć Seline i swoje dziecko, co jeśli to wszystko jest tylko grą Curtis'a i faktycznie upozorował jej śmierć? Zapewne sojusznicy już wiedzą jaki to ja jestem bezwzględny. Co jeśli jemu zawsze o coś takiego chodziło? Jeśli faktycznie tak będzie, to będzie zbierał piach z ziemi. Tego to nie podaruje jemu. Zapłaci za próbę zniesławienia mojego nazwiska. Przecież prędzej czy później wszystko wyjdzie na jaw.

- Nate, o czym ty tak myślisz? Nadal się zadręczasz? - Zapytał się mnie Eric.

- A wy byście się nie zadręczali? - Chcę poznać ich zdanie na ten temat. Chcę poznać zdanie ludzi, którzy nie należą do rodziny i w jakimś stopniu ich to nie dotyczy.

- Ja szczerze to nie. Byłeś niepewny, że jest to twoje dziecko i miałeś do tego prawo i zapewne ona ściemniała. Wiadomo szkoda dziecka, ale tylko nad tym można rozpaczać, że umarło, ale bez jakiejś przesady, takiej jak ty to zrobiłeś. Dobrze, że rozum ci wrócił. - Podział Mike.

- A czego można się spodziewać po tobie? - Powiedziała Nell. I tu mnie zdziwiła, Dahlia mówiła mi co ona myśli o tym wszystkim i wiem, że jest takiego samego zdania jakiego jest Mike, więc co się jej raptownie stało?

- A ty siostrzyczko nie myślałaś podobnie do Mike'a? - Spojrzałem na nią, na co Nell lekko przymrużyła swoje oczy.

- Co...? Dahlia! - Wysyczała przez zaciśnięte zęby. - Jest coś czego ona tobie nie mówi?

Nie wiem tego, może i tak jest.

- To pewnie już zmieniła zdanie bo ja mam podobne. - Z wielkim grymasem powiedział Mike. 

- Co jest z wami do jasnej cholery? - Nell i Mike dziwnie zareagowali. Nie rozumiem o co im chodzi i szczerze nie mam czasu ani siły zajmować się tym dlaczego tak sobie dgryzają. - Za każdym razem skaczecie sobie do gardeł, a szczególnie ty Nell. Już wolałem jak się w nim kochałaś. Przynajmniej było spokojniej. - Powiedziałem nie zastanawiając się nad swoimi słowami. Nell spaliła buraka, a Mike urósł w piórka. Brawo Nate, dobra robota.

W imię zasad (The Mafia Legacy Vol.1 Nate) (+18) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz