Rozdział 42

2.6K 85 3
                                    

~Dahlia~

Cały czas mam dziwne przeczucie, że coś się stanie. Wszystko we mnie mówi, że nadchodzą kłopoty. Nie wiem czym to może być spowodowane, ale czuję się dziwnie od kiedy wszyscy wylecieli. W domu w ogóle nie mogę znaleźć sobie miejsca. Chodzę z kąta w kąt, a mój cień razem ze mną krok, w krok. Denerwuje mnie on, że nie mam ani chwili prywatności.

- Czy ty możesz przestać za mną łazić?

- Taka jest moja praca.

- Przecież do jasnej cholery nie wyjdę z domu.

Nawet gdybym próbowała, to mi się to nie uda. Przed bramą stoi chyba z trzech ochroniarzy, którzy obserwują całe podwórko. W domku dla personelu są następni i nawet nie wiem ile jest ich ogólnie. Także nie ma szansy aby mysz się przedostała, a co dopiero abym ja wyszła z tego domu.

- Mam jasno powiedziane, że mam chodzić z tobą wszędzie, prócz łazienki.

Jedyne miejsce, gdzie mogę mieć chwilę prywatności. Dziękuję ci skarbie, że przynajmniej tam mogę być sama. Niby zdaje sobie sprawę z ryzyka i z powagi sytuacji, ale chyba nigdy nie zaakceptuje, tego wszystkiego. Tej całej ochrony, tych wszystkich kamer i zabezpieczeń. Może nie wiem jak to działa, ale wydaje mi się, że tak czy inaczej przesadzają lekko. Bo bez przesady, przecież nikt tu nie wejdzie, więc co mi się może stać? Curtis będzie zajęty chowaniem córki i nie w głowie będzie mu zemsta. A Nate tylko panikuje.

Czekałam na jakąkolwiek wiadomość. Dostałam jednego SMSa od Nate'a, że dolecieli już i bardzo mnie kocha. Też go kocham. Cieszę się, że zaczął myśleć inaczej i wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej. Zaczynamy tworzyć coś co przetrwa na wiele, wiele lat. Jestem tego pewna. Może znamy się krótko, ale to wcale nam nie przeszkadzała w budowaniu swoich relacji. Stworzymy coś równie silnego co stworzyła mama Nate'a i jego tato.

Jak zawsze stoję obok okna i patrzę się na otaczający mnie świat. Nie wiem czemu ale patrzenie na to co się dzieje na zewnątrz, powoduje u mnie, że zaczynam się uspokajać. Z każdą kolejną minutą, mój żołądek skręca się jeszcze bardziej. Sprawdzam co chwilę zegarek, czy już jest po mszy, czy jeszcze nie. Nie wiem dlaczego ale mam wrażenie, że coś zaczyna się powoli dziać. Przecież to głupie jest. Nie da się tego wyczuć.

I jak na zawołanie, w odbiciu szyby widzę jak delikatnie pochodzi do mnie Tom. Zacisnęłam mocniej swoją szczękę i próbuje nie pokazać po sobie, że widzę jego. Klnę w myślach, że nie wiedzę dokładnie jego bo jednak to szyba, a nie lustro. Kiedy poczułam za sobą jego już obecność, widziałam, że podniósł swoją dłoń do gry. Trzymał w niej coś. Zaczął ją przybliżać do mnie, kiedy od razu odwróciłam się do niego i zatamowałam jemu ruch. Strzykawka wypadła mu z ręki.

- Ty suko!

Poczułam panikę. Zaczęłam rozumieć, że ten strach, to uczucie, że coś się stanie nie było o Nate'a, ono było o mnie. Poczułam na swoim policzku uderzenie. Tom uderzył mnie z taką siłą, że straciłam równowagę i upadłam na podłogę. Od razu złapałam się za swój policzek, kiedy zobaczyłam, że Tom ponownie zbliża się do mnie, zacząłem się wycofywać. Muszę znaleźć pomoc. Muszę kogoś zawołać. Podniosłam się i zaczęłam biec w stronę wyjścia. Poczułam szarpnięcie za włosy, co spowodowało, że nie mogłam dalej iść, próbowałam się szarpać, ale kiedy poczułam ukłucie w ramie, oczy zaczęły mi się same zamykać.

Cholera jasna!

Nie mogę zasnąć! Nie teraz!

Co teraz ze mną będzie? Przecież jestem jeszcze za słaba na to wszystko.

W imię zasad (The Mafia Legacy Vol.1 Nate) (+18) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz