~Dahlia~
Otworzyłam swoje oczy i wspomnienia z poprzedniego dnia zaczęły do mnie wracać. W dalszym ciągu nie rozumiem dlaczego chciałam to zrobić? Przecież to takie niepodobne do mnie. Nie mam pojęcia co mną wtedy kierowało. Spojrzałam na drugą stronę łóżka, było puste. Mimowolnie zmarszczyłam lekko swoje czoło. Podniosłam swoją głowę lekko do góry i rozejrzałam się po pokoju, ale nikogo nie zauważyłam. Ponownie położyłam swoją głowę na poduszce i nakryłam się bardziej kołdrą. Zaczęłam wchłaniać ten zapach, który zaczynał dodawać mi sił. Wszystko tutaj pachnie Nate'm. Uwielbiam ten zapach.
- Brawo dahlia zakochałaś się w facecie, który jest nie do osiągnięcia.
Powiedziałam sama do siebie całkiem zrezygnowana. Tak czy inaczej wiem, że moje serce będzie cierpieć. Ono już go kocha. Tylko co z tego? Nigdy nie będziemy razem. Bo kim ja niby jestem? Nie mam nic i niczego sobą nie reprezentuje. Zastanawiam się jak to jest mieć go w całości. Jak to jest kiedy pieści cię tam na dole. Mimowolnie moja cipka zaczęła pulsować z pożądania. Na samo wyobrażenie, że on mnie tam...
Stop! O czym ja w ogóle myślę? Moje myśli nie mogą iść w tamtą stronę. Najpierw muszę poukładać swoje życie i wyjść na prostą. Oscar zniszczył mnie psychicznie do takiego stopnia, że chciałam się zabić. Nie mogę nigdy więcej pozwolić aby jakiś głos w mojej głowie zawładną mną tak, że nie mogę się nawet ruszyć. To co miało miejsce wczoraj nie może się nigdy więcej powtórzyć. Nie mogę być słaba, muszę być silna i niezależna. No i muszę jak najszybciej zniknąć z życia Nate'a. Nie dam rady patrzeć jak się zaręcza, jak bierze ślub. Może mnie to nie zniszczy, no bo jednak nie jesteśmy, nigdy nie byliśmy i nigdy nie będziemy razem. Jednak myśl, że inna kobieta będzie miała go całego, doprowadza mnie do zazdrości. To absurd ale tak właśnie jest.
Pokręciłam swoją głową odpychając wszystkie myśli od siebie. Podniosłam się z łóżka, które pościeliłam. Wyszłam z sypialni Nate'a i poszłam do swojej. Tam poszłam pod prysznic i ubrałam na siebie czyste ubrania. Czuję się źle z tym, że muszę założyć tak drogie ubrania, jednak innego wyjścia i tak nie mam. Przecież nago nie będę chodziła. Przed wyjściem z garderoby spojrzałam na siebie w lustrze, wyglądałam okropnie. O dziwo w środku nie czułam się tak źle jak tu na zewnątrz. Przygryzłem swoją wargę po czym ułożyłam swoje usta w wąską kreskę. Nienawidzę w tej chwili tak bardzo Oscara, że sama z wielką chęcią sprawiłabym mu ból. Moje oczy zabłysnęły z przepływu nadziei. Co jeśli to pomoże mi uwolnić się od niego całkowicie? Przecież i tak wiem, że Oscar nie wyjdzie żywy. Może teraz faktycznie Nate niczego nie zrobi bez mojej zgody ale i tej pewności nie mam. Co jeśli pomogłoby mi to? Muszę z nim porozmawiać o tym. Przecież muszę znaleźć jakiś sposób aby dawna Dahlia wróciła. Nie jestem dumna z tamtej Dahlii ale z tej teraz to już w ogóle.
Wyszłam z garderoby i zeszłam na dół. Będąc w połowie schodów zmarszczyłam swoje czoło bo w salonie siedziała jakaś kobieta. Nie znam jej. Nie wiem kim jest, a przede wszystkim gdzie jest Nate? Ta kobieta kiedy usłyszała kroki podniosła swoją głowę na mnie. Widząc dokładnie jej twarz aż zaparło mi dech w piersi. Wyglądała, że jest w podobnym wieku do mnie, ale jej twarz była taka piękna, elegancka od razu widać, że jest to wartościowa kobieta. W jednej trzeciej jej nie dorównuje. Nie chodzi mi o mój wygląd, który jest teraz, ale i wcześniej. Czyżby łączyło ją coś z Nate'm? Od razu na samą myśl o tym coś w moim sercu mnie zakuło. Jednak o a bardziej pasuje do niego niż ja. A może jest to ta Seline? W końcu ten dom za niedługo będzie jej. Jednak szybko postanowiłam odepchnąć to od siebie. Nie chcę się zadręczać tym na co i tak nie mam wpływu. Ta kobieta widząc mnie podniosła się z kanapy i ruszyła w moją stronę. Obdarzyła mnie pięknym uśmiechem.
CZYTASZ
W imię zasad (The Mafia Legacy Vol.1 Nate) (+18) (ZAKOŃCZONE)
RomanceTrzy potężne rodziny, które zapoczątkowały dziedzictwo mafii. Moja rodzina jest jedną z nich. Jako pierwszy, mam przejąć władzę po swoim ojcu. Ale jest warunek, tym warunkiem jest ślub. Czy mi to przeszkadza? Nie bardzo. Czy jestem na to gotowy? Jes...