Rozdział 6

5.6K 156 7
                                    

~Dahlia~

Słabość, największa zmora nas wszystkich. Każdy ma jakąś słabość, której się boi i nie chce za wszelką cenę jej ujawnić. Tylko nawet jeśli nie podzielisz się tą słabością z nikim, ona i tak cię dopadnie. I to najprawdopodobniej w najmniej oczekiwanym przez ciebie momencie. Nie jest to tak, że posiadamy tylko jedną słabość. Najczęściej jest ich kilka, które tworzą z ciebie, tą gorsza wersję samej siebie.

Moją największą słabością jest strach.
Strach o jutro, strach o nadchodzącą godzinę i strach przed tym co może nadejść.

Największy mój strach, kiedyś był dla mnie wzorcem. Człowiekiem, którego mogłabym kiedyś naśladować. Nie przejawiał w sobie, tego co się stało później.

Mój największy strach, okazał się moim największym sekretem. Nie mogę powiedzieć o nim nikomu. Muszę zapomnieć i uciec jak najdalej stąd. Jednak pewien chłopak ma wobec mnie całkiem inny plan.

Siedzę na podłodze, a z moich oczu cieknął łzy, serce bije mi jak szalone o ten strach, który przeszywa moje ciało, powoduje u mnie paraliż. Boję się, tak bardzo się boję, że on pewnego dnia, zrobi mi krzywdę. Nie mówię tu o biciu mnie, bo to już wystarczająco robi, mam na myśli, że zabierze mi to co jest dla mnie najcenniejsze. Mówi, że tego nie zrobi, bez mojej zgody, ale też mówi, że ma ograniczoną cierpliwość. Boję się, że kiedyś taki dzień nadejdzie, a wtedy odbierze mi wszystko. Kiedy to zrobi, to już nie będę miała po co być na tym świecie. 

Słyszę nadchodzące kroki, automatycznie sunę po podłodze, wycofując się jak najdalej od drzwi. Jednak przecież nie ucieknę. Nigdy nie uda mi się to osiągnąć. Póki był jeszcze tata, byłam bezpieczniejsza, ale gdy postanowił nas opuścić, jest tylko gorzej.

Traktuje mnie jak swoją własność. Jak coś co może zachować tylko dla siebie. Nie pozwala mi na nic, a jak nie daje mu tego czego chce, dostaje po buzi. Ten ból jest nijaki w porównaniu z tym, którym czuję w środku. Tam głęboko, gdzieś  na samym końcu mojego serca. Ten ból, jest ogromny i żaden inny nie jest w stanie go przebić.

- Dahlia! Kruszynko, przecież wiesz, że się nie ukryjesz przede mną.

Słyszę, że jest coraz bliżej. Modlę się w duchu, o to aby nie zrobił mi większej krzywdy. Nagle widzę, że klamka zaczyna się poruszać. Żołądek ściska mi się niemiłosiernie, a kiedy drzwi się otwierają, podchodzi on do gardła.

- Dahlia, mówiłem przecież, że się nie ukryjesz przede mną

I głos mojego oprawcy się zmienił, a w drzwiach stoi Nate. Podchodzi do mnie, łapie mnie za włosy i zmusza abym na niego spojrzała.

- Jesteś moja, postaram się abyś szybko to zrozumiała.

Nachylił się nad moją twarzą, przejechał językiem po całej mojej żuchwie, jego ręce znalazły się na moim biodrze. A ja nie mogłam się ruszyć.

- Jesteś taka seksowna. - Zaciągnął się moim zapachem. Jego usta znalazły się nad moim uchem. - Będę cię ubóstwiał, do końca moich dni, kruszynko. - Mówiąc to ścisnął, za moje biodro. Poczułam ogromny ból, krzyknęłam bardzo mocno.

- Aaa! Zostaw mnie. - Prosiłam nie wiedząc czemu Nate'a, a nie swojego oprawcę, ale w tej chwili jest on taki sam jak i on.

- Kruszynko, kiedy w końcu zrozumiesz, że jesteśmy dla siebie stworzeni? Pokaże ci jak bardzo na mnie działasz. Wiesz, że nie zrobię nic czego nie będziesz chciała, ale wiecznie czekał nie będę. Zobacz jaki jestem już twardy.

W imię zasad (The Mafia Legacy Vol.1 Nate) (+18) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz