~Nathaniel~
Zakochałam się w tobie!
Zakochałam się w tobie!
Zakochałam się w tobie!
Te słowa krążą po mojej głowie non stop. Na samo usłyszenie ich poczułem coś w rodzaju szczęścia. Przez całe moje ciało, przeszedł dziwny prąd, powodujący to, że moje serce w tej chwili skacze z radości. Nie rozumiem tego. Nie rozumiem teraz nic. Mój organizm zachowuje się tak jakby tylko czekał na te słowa. Odsunąłem się od Dahlii, wsadziłem ręce do kieszeni i nie rozumiem co się ze mną dzieje. W głowę cały czas szumią mi jej sława. W żyłach płynie dziwna euforia, która powoduje, że mój humor stał się o wiele lepszy. Nie spuszczam swojego wzroku z Dahlii, to jak objęła się ramionami, to jak kolejne łzy zaczęły plunąć po jej cudownej buzi, spowodowało, że coś we mnie pękło. Tak jakbym nie dopuszczał do siebie, tego, że ja też się w niej zakochałem.
Od samego początku!
Z chwilą, kiedy wypowiedziałem to w myślach, mój żołądek zrobił fikołka, a w duchu uśmiechnąłem się sam do siebie na to wszystko. W tej chwili byłem w szoku. Do takiego stopnia, że nie potrafiłem się ruszyć. Stałem w miejscu i patrzyłem się na jej śliczną buzię.
Każdy miał rację, każdy od samego początku wiedział, że coś czuję do niej. Dlaczego sam nie rozumiałem tego? Dlaczego nie przyszło mi to nawet przez krótką myśl?
W dniu, w którym poprosiła mnie o pomoc, w dniu w którym nie potrafiłem jej zostawić, to w tym dniu skradła moje serce. Przecież były powody, do tego abym zrozumiał to wcześniej. Ta nagła chęć tego, aby była przy mnie. To jak raz już posmakowałem jej ust, pragnąłem smakować ich więcej. To jak zareagowałem na to, że jest dziewicą. Nigdy nie była moją zabawką. Ona od samego początku była wszystkim. Tylko ja głupi to wszystko wypierałem od siebie. Dopiero ta drobna, a zarazem silna kobieta musiała mi to uświadomić. Gdyby usta Eric'a, nie dotknęły jej policzka, może dalej żyłbym z tym, że nic do niej nie czuję. Pewnie dalej brnąłbym w to wszystko i pochłaniał się z każdym dniem z coraz to większym nieszczęściu.
To ona jest dla mnie wszystkim i kiedy jej zabraknie, część mnie zniknie razem z nią. Ta drobna, a zarazem silna kobieta rozkochała mnie w sobie w przeciągu kilku dni. Przecież nie mogę do tego dopuścić. Nie mogę pozwolić aby zniknęła z mojego życia. Przecież kretynie cały czas broniłeś się przed tym. Nigdy nie byłby ten odpowiedni dzień, aby wyprowadziła się z twojego domu i z twojego życia. Głupi byłem, że tego nie widziałem.
Dahlia wytarła swoje łzy i zaczęła się wycofywać. To otrzeźwiło mnie, że w dalszym ciągu stoję i nie odzywam się ani jednym słowem. Nic dziwnego, że pomyślała sobie, to co sobie pomyślała.
- Dahlia, zostań!
Z chwilą kiedy to powiedziałem drzwi od pokoju się otworzyły i wszedł przez nie tato. Jak zawsze minę miał taką, że nie można było z niej niczego wyczytać. Spojrzał się na mnie surowym wzrokiem, później przeniósł swój wzrok, łagodniejszy już wzrok na Dahlie. Uśmiechnął się do niej lekko, po czym ponownie swój wzrok przeniósł na mnie.
- Curtis, chce z nami rozmawiać Nate. Chyba czas najwyższy zakończyć cały ten cyrk. Mogłem od razu posłuchać się Rachel. - Kiwnąłem do niego głową i podszedłem do Dahlii. Ojciec ma rację, czas najwyższy zakończyć to wszystko.
CZYTASZ
W imię zasad (The Mafia Legacy Vol.1 Nate) (+18) (ZAKOŃCZONE)
Lãng mạnTrzy potężne rodziny, które zapoczątkowały dziedzictwo mafii. Moja rodzina jest jedną z nich. Jako pierwszy, mam przejąć władzę po swoim ojcu. Ale jest warunek, tym warunkiem jest ślub. Czy mi to przeszkadza? Nie bardzo. Czy jestem na to gotowy? Jes...