Rozdział 34

3.7K 93 19
                                    

~Nathaniel~

Na początku pomyślałem, że jest to głupi żart. Jakim niby cudem Seline nie żyje? I dlaczego Curtis obwinia o to mnie? Jak w ogóle mógł coś takiego pomyśleć. Przecież do chuja ona nosiła moje dziecko! Ktoś zabił nie tylko Seline, ale i moje dziecko! A tego na pewno nie zostawię tak. Czułem złość, gorycz, wyrzuty sumienia. W końcu chciałem ich szczęściem zaryzykować abym ja mógł być szczęśliwy. Szczęśliwy z Dahlią. Może gdybym nie był takim egoistą i nie robiłbym problemów Seline, ona nadal by żyła? Nasze dziecko nadal by żyło? Czuję mocne ukłucie w klatce piersiowej. Ból jest ogromny, ale w końcu zasłużyłem sobie na to wszystko. Przecież jest to tylko i wyłącznie moja wina. Gdybym tylko mógł cofnąć czas. Ale nie potrafię tego zrobić i jak mam nauczyć się z tym żyć?

- Nate co się dzieje? - Dahlia kucnęła obok mnie i patrzyła się na mnie z troską w oczach.

Kocham ją ponad wszystko, ale teraz muszę za chwilę szczęścia z nią solidnie zapłacić. Jak mam jej niby to powiedzieć? Jak mam powiedzieć, że w pewnym stopniu zabiłem swoje dziecko? Może to nie ja zleciłem zabójstwo Seline, ale to przeze mnie ją to spotkało. Gdybym tylko nie był takim egoistą, wszystko byłoby inaczej. Dlaczego musiałem postąpić tak, a nie inaczej?

- Nate, kochanie spójrz na mnie. - Nie mogę Dahlia. Nie mogę tego zrobić bo twój wzrok zabije mnie. - Nate...- Jednak Dahlia wcale się nie poddawała, podniosła mój podbródek i uniosła go wyżej. Kiedy nasze oczy skrzyżowały się, poczułem jeszcze większy ból. Nie zasługuje na nią. Nie zasługuje na nic. Jestem mordercą swojego dziecka. - Co się stało? Kto dzwonił?

- Dzwonił Curtis. - Wziąłem głęboki wdech i wydech. W końcu tak czy inaczej się o tym dowie. Nie będę jej zatrzymywać jeśli będzie chciała odejść. Nie tym razem. Nie teraz. - Seline nie żyje. - Powiedziałem to na jednym wdechu. Ledwo przeszło mi to przez gardło.

Czuję tak ogromny uścisk w klatce piersiowej, a w miejscu serca czuję jakby ktoś rozrywał mi go na pół. Dahlia, kiedy usłyszała moje słowa podniosła swoje ręce do ust. W jej oczach pojawiły się łzy. No to, to jest ten moment, w którym mnie znienawidzi za zabicie swojego dziecka. Innej opcji nie ma.

- Kochanie...- Dahlia zrobiła coś zupełnie odwrotnego, przytuliła mnie do siebie bardzo mocno. Poczułem się w tej chwili, że nie jestem sam. Poczułem, że mam wsparcie od niej, co pogorszyło moje samopoczucie. Nie zasługuje na to. - Nate tak mi przykro. Boże kochany, nawet nie wiem co mam takiego powiedzieć.

Głos się Dahlii łamał. Wiem, że płacze, ale nie wiem co ona tak naprawdę czuje. Jedynie wiem, że próbuje ukryć łzy przede mną.

- Nic nie musisz mówić Dahlia. Zrozumiem jeśli będziesz chciała odejść. - Może tak będzie lepiej. Wiem, że to nie wróci życia mojemu dziecku, ale ja nie zasługuje na szczęście.

- Stop! - Dahlia lekko odsunęła się ode mnie. Teraz patrzy się na mnie z wielkim bólem. Nie dziwię się jej wcale. Też pewnie na siebie nie spojrzę w lustrze. Gdyby nie mój egoizm... - Nate, nie możesz się obwiniać o to co się stało z Seline.

Dahlia zaczęła mówić delikatnie, a we mnie złość narastała. Jak ona w ogóle może takie coś mówić? Przecież muszę się obwiniać, bo jest to i wyłącznie tylko moją winą. Odsunąłem Dahlie od siebie i wstałem z kanapy. Zacisnąłem mocniej swoją szczękę, a ręce w pięść. Podszedłem do okna i wtedy jedna łza spłynęła po moim policzku. Od razu ją wytarłem, aby Dahlia jej nie widziała. Przeze mnie moje dziecko nie żyje. To moja wina! Wziąłem głęboki wdech po czym starałem się uspokoić.

- Pomszczę cię, a wtedy dołączę do ciebie moje dziecko. Nie zasługuje na to abym był szczęśliwy. Nie zasługuje na życie, kiedy tobie ktoś je odebrał. Dopadnę go, a wtedy będę mógł spokojnie dołączyć do ciebie.

W imię zasad (The Mafia Legacy Vol.1 Nate) (+18) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz