Rozdział 31

4K 108 22
                                    

~Nathaniel~

Jestem najszczęśliwszym facetem na całym świecie. Tak cholernie cieszę się z tego wszystkiego, że aż trudno jest mi w to wszystko uwierzyć.  Dobre już pół godziny patrzę się na Dahlie, która słodko śpi w moich ramionach. W dalszym ciągu nie mogę się nią nadziwić. Wczorajszy wieczór skończył się zajebiście. Musiałem dać jej już to co tak bardzo chciała. Nie mogłem dłużej czekać, po pierwsze sama już chciała tego tak bardzo co skutkowało tym, że i mi było coraz ciężej się pohamować. No szanujmy się szaleję za tą kobietą, a doskonale wyczuła to jak działa na mnie. Wycierpiałem się i to porządnie ale było warto. Musiało być wszystko idealnie, aby zapamiętała ten wieczór do końca życia. Pomysł z zaręczynami wpadł mi dzień wcześniej. Wiem, że niby oficjalnie to Seline jest moją narzeczoną ale to tylko do poniedziałku. Kiedy oni przylecą, postawie sprawę jasno, zerwę zaręczyny, a pierścionek, który dostała ode mnie może sobie zatrzymać. Nie jest on dla mnie ważny, także jest on bez znaczenia. Ten natomiast, który ma Dahlia, jest w chuj ważny. Nie chodzi mi o jego wartość, o ilość karatów w diamencie. Jest on ważny pod zupełnie innym względem. Ten pierścionek jest w naszej rodzinie od pokoleń. Ojciec dostał ten pierścionek od swojego ojca, a ten natomiast dostał od swojego. Dlatego nosząc ten pierścionek na palcu, to oznacza, że jesteś godna stać u boku Bossa. Ojciec na samym początku chciał abym dał go od razu Seline, ale ja zaprzeczyłem. Może podświadomie od razu wiedziałem, że to nie jest kobieta dla mnie?

Lekko wysfwobodziłem się z uścisku Dahlii i idę zrobić dla nas śniadanie. Nie poznaje siebie ostatnio i nawet nie wiedziałem, że potrafię być taki romantyczny. Ale tak jak mówiłem, dla niej jestem w stanie zrobić wszystko. A co najlepsze w tym jest to, że podoba mi się to wszystko. Zszedłem do kuchni i zacząłem szykować dla nas śniadanie. Penny dałem cały weekend wolny, no bo nie mam najmniejszej ochoty aby ktoś pałętał mi się po domu. Kiedy śniadanie było przyszykowane i już zacząłem nakładać na tace to zaczął dzwonić mój telefon. Zakląłem pod nosem, bo dobrze, że zabrałem go ze sobą. Tak by tylko obudził niepotrzebnie Dahlie. I tak ją obudzę, ale w bardziej milszy sposób. Zerknąłem na wyświetlacz i zacisnąłem mocniej swoje zęby. Ta kobieta nie są mi nacieszyć się narzeczoną? Odebrałem telefon i przyłożyłem telefon do ucha.

- Tak mamo?

- Dzień dobry synku, chyba nie obudziłam was?

- Mnie nie, robię właśnie śniadanie i idę obudzić Dahlie.

- Ty robisz śniadanie?

- Tak mamo ja robię śniadanie. Jeśli dzwonisz tylko po to, to kończę.

- Oj Nate, dzwonię aby was zaprosić na obiad.

Jeszcze czego! Ja nie mam zamiaru wychodzić z łóżka przez cały weekend. Mama będzie musiała to zrozumieć i oczywiście za chwilę muszę zaznaczyć aby nie robiła przypadkowych wizyt. Ja już znam jej te przypadkowe wizyty.

- Mamo, a dasz mi się nacieszyć Dahlią?

- Oj synku całe życie przed wami. My też się chcemy nią nacieszyć.

- Skarbie daj młodym się wyszaleć i nie bądź nachalna. - Słyszę głos ojca. Dziękuję ci tato, że jesteś po mojej stronie.

- Ale...

- Rachel, czy mam ci wytłumaczyć na czym młodzi chcą się w tej chwili skupić? Naprawdę w tym to ty im jesteś niepotrzebna.

- Dobra, dobra. Nate to przyjdźcie z Dahlią jak już się wyszalejecie. - Powiedziała mama mniej entuzjastycznym głosem. No tak pewnie się obrazi na mnie za to, że chcę spędzić czas sam na sam z Dahlią.

W imię zasad (The Mafia Legacy Vol.1 Nate) (+18) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz