❧ Rozdział dziewiąty

7.8K 223 155
                                    

༒༒༒༒
꧁ Rozdział dziewiąty  ꧂
Diego

Leżałem na podłodze i machałem nóżkami, bawiąc sie samochodzikami. Jeździłem nimi, aż usłyszałem z dołu głośne śmiechy i uderzenia o stół. Przełknąłem ślinę, bo chce mi sie bardzo pić, a nie mogę wychodzić, gdy tato ma gości. Miała przynieść mi szklankę wody ciocia Lilith, która jest moją opiekunką, ale ona nadal nie przyszła.

Minęło kolejne kilka minut, wiec podniosłem się i podszedłem do drzwi, które są uchylone. Otworzyłem je szerzej i wychyliłem główkę. Było cicho, wiec myślałem, że spotkanie sie skończyło, a taty nie ma w domu. Zszedłem niżej, stawiając kolejne kroki, ale im byłem niżej, tym głośniejsze stawały sie szepty.

Jednak byli w domu, wiec moje ciało zaczęło drzeć w niekontrolowany sposób. Jednakże byli w innym pomieszczeniu, gdzie grają w jakieś karty, więc kuchnia jest pusta.

Wszedłem do niej i wyciągnąłem szklankę, którą zapełniłem sokiem pomarańczowym. Zacząłem pić, a kiedy opróżniłem zawartość i włożyłem szklankę do zlewu, odwróciłem się, spostrzegając Aidena, który pisał coś w komórce. Wzdrygnąłem się i objęłam swoje ciało ramionami, aż uniósł na mnie wzrok.

Zmarszczył brwi i rozejrzał sie wokół.

— Diego, co tu robisz?

— Chciało mi sie pic..a ciocia Lilith nie wracała..

Patrzył na mnie z zaciśniętą szczęką.

— Idz na górę spać.

Kiwnąłem główką i zrobiłem co kazał, ale nim wyszedłem z kuchni natknąłem się na tatę. Patrzyłem na jego buty przerażonym wzrokiem, a moje ciało jeszcze bardziej zaczęło drzeć. Boje sie.

— Diego - zaczął. - Dlaczego nie śpisz?

Przełknąłem gwałtownie ślinę.

— Chciał sie napić - powiedział za mnie Aiden. - Już wraca.

— Nie pytałem ciebie Aidenie - chwycił moje  ramie, a mój oddech przyspieszył. - Chodz synu.

— J..ja.. chce spać - zająkałam.

— Nie obchodzi mnie to.

Posłusznie poszedłem za tatą, a gdy weszliśmy do pokoju zastałem kilka starszych osob z którymi tato często gra po pracy. Wszyscy sie na mnie patrzyli, a ja czułem sie nieswojo w obliczu tylu par oczu. Chciałem tylko wrócić do pokoju i przytulić sie do tuptusia.

— Co to za dziecko? - pyta jakiś mężczyzna.

— Moje, Girley. Dołączy do zabawy.

Nie chce dołączać. Nie chce tu być. Dlaczego nie puści mnie do pokoju? Dlaczego tak dużo osób sie na mnie patrzy..

— Aa, no tak! Diego! - krzyknął drugi, którego bardziej kojarzę, bo często przychodzi w odwiedziny. - Dawaj młody.

Stałem nieruchomo i drapałem swoją dłoń, by złagodzić stres i strach, który we mnie siedzi. Tata wyciągnął jakiś woreczek i wysypał zawartość na stol. Patrzyłem wielkimi oczami, jak wyciąga kartę i równomiernie układa w rządek.

Desire InfiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz