❧ Rozdział dwudziesty trzeci

6.9K 195 118
                                    

༒༒༒༒
꧁ Rozdział dwudziesty trzeci ꧂
Amaya


Tygodniowa laba od szkoły i innych niesatysfakcjonujących czynności właśnie dobiegła końca. Niestety to dzisiaj mój ostatni dzień, kiedy mogę odpocząć. Wstałam wcześnie rano, już nieco w pośpiechu i udałam się do łazienki, gdzie wzięłam błyskawiczny prysznic, aby się odrobine rozbudzić. Po chwili ubrałam swój dres, który otulił mnie swoim miękkim materiałem.

Spięłam włosy w luźnego koka, bo średnio mam ochotę na bawienie sie we fryzury. Po co skoro siedzę tylko w domu?

Zeszłam na dół, a odgłos charakterystycznego skrzypienia dobiegło do moich uszu. Weszłam do kuchni, a mój wzrok padł na przylepioną karteczkę, która wisiała na lodowce. Zawsze zostawiają rodzice takie wiadomości, kiedy mają coś istotnego do przekazania. Nie mam zielonego pojęcia po co, skoro przecież jest jeszcze opcja wiadomości w telefonie.

Zamów sobie kochanie cos do jedzenia, bo będziemy trochę późno w domu :*

W sumie to dobra wiadomość. Mam całą chatę dla siebie, bo skoro rodziców nie ma, to Mason jest u babci. Sięgnęłam po miskę z szafki, a następnie chwyciłam karton płatek, wsypując małe kuleczki do szklanego naczynia. Podeszłam tańczącym ruchem do lodówki i wyciągnęłam mleko.

I już kiedy włożyłam łyżkę do ust, rozkoszując sie smakiem, do moich uszu dobiegł dzwiek dzwonka, który zdawał się być nieustępliwy. Przewróciłam oczami i poczłapałam do drzwi, spoglądając na wizjer, gdzie dostrzegłam Charliego.

Chwyciłam klamkę i otworzyłam ze sztucznym uśmiechem.

— Witaj mój najdroższy przyjacielu, co sly.. — przerwałam w pół zdania, gdy chłopak mnie ominął, wchodząc. — Bombastycznie.

— Oglądałaś telewizje? — pyta, biorąc głębokie wdechy.

— Nie? — bardziej zapytałam, niż odpowiedziałam. Podeszłam do swojej miski, ale nie zdążyłam jej dotknąć, bo przygarnął ją Charlie. — Ty łakomczuchu. To moje, weź sobie zrób.

I sie nie posłuchał.

— W telewizji trąbią o seryjnym mordercy, który zabija uczniów. Druga ofiara, ale tym razem ta kujonka Sophia. To jest jakaś makabra.

Zmarszczyłam brwi. Przez chwile moje serce zdawało sie zatrzymać w miejscu, bo.. to brzmi zbyt surrealistycznie. Seryjny morderca? Zabija uczniów?

Jaki miałby niby cel, by to robić?

—  Boże biedna Sophie — wyszeptałam łamiącym głosem.

— Kurwa, a co jak nas tez dopadnie? — zmarszczył brwi i spojrzał na podłogę. — jak ten morderca mnie wybierze, to nie będzie musiał biec zbyt daleko, bo moja kondycja umarła już dawno temu.

— Charlie — fuknęłam. — Bądź poważny. To nie są żarty, dwie osoby z naszej szkoły umarły.

— No ale ja jestem poważny. Nie widzisz tej śmiertelnie poważnej i bezironicznej miny? — pyta, po czym jęknął z niezadowoleniem. — Widzisz ten bebzol? — wskazał na swój brzuch, który nadal jest umięśniony. — Z nim daleko nie pobiegam.

Desire InfiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz