❧ Rozdział trzynasty

7.3K 215 234
                                    

༒༒༒༒
꧁ Rozdział trzynasty ꧂
Amaya

Każdego dnia błagam, by tydzień minął jak najszybciej, by znowu cieszyć się nadchodzącym weekendem, ale ten tydzień upłynął zbyt szybko, a ja niespecjalnie jestem nim zachwycona. Głównie dlatego, że już jutro mam spotkać się z człowiekiem, który może być każdym. Cholernie się stresuje, że aż z tego wszystkiego musiałam iść pobiegać i przebiegłam równe 5 kilometrów.

Dodatkowo byłam z tata jeszcze na siłowni, wiec moje ciało krzyczy o przystopowanie z wysiłkiem. Zawsze tak reaguje, gdy sie czyms niepokoje. Staram sie przeładować to na jakikolwiek trening fizyczny. To mnie rozluźnia. Daje mi poczucie spokoju.

Stanęłam w miejscu i podparłam się dłońmi na biodrach, by złapać oddech. Tata widząc to zwolnił tempo i przetarł dłonią swoje spocone czoło. Słyszałam również jego nierównomierny oddech, który łączył się z moim.

— No nieźle — zaśmiał się i założył ręce na piersi. — Przebiegłaś sporo kilometrów i musze przyznać, że jestem dumny. Pobiłaś swój rekord, młoda.

— Dzięki tato — sapnęłam. — Potrzebuje chwili i możemy biec dalej.

Tata skinął głową i zaczął rozglądać się po otoczeniu, aż na jego ustach zagościł uśmieszek. Tak, ten sam uśmieszek, który zazwyczaj zwiastuje coś intrygującego.

—  Ta dam — wskazał dłonią przed siebie. — Tam jest kawiarnia, idziemy? Kawka i ciacho ze staruszkiem, skusisz sie? 

Zaśmiałam się i przytaknęłam głową. Poszliśmy w kierunku pobliskiej kawiarni o nazwie "Coffe Cup". Kiedy przekroczyliśmy próg, można było dostrzec, że wnętrze urządzone jest w bardzo ciekawym stylu, z wygodnymi kanapami, drewnianymi stolikami i aromatem świeżo parzonej kawy unoszącym się w powietrzu. Uwielbiam ten zapach. Ten napój Boga, który sprawia, że dzień staje sie o wiele weselszy. Daje sile. Przynajmniej mi.

Usiedliśmy na jednej z miękkich kanap, a już moment później uśmiechnięta kelnerka podeszła do naszego stolika, podając nam menu.

Zaczęłam przeglądać opcje, które są przedstawione w karcie, ale na moment zaprzestałam, gdy uslyszałam znajomy dźwięk powiadomienia w komórce. Wyciągnęłam ją i sprawdziłam wiadomości.

Od: trio piekielnych dziuni
Charlie: Musimy poważnie porozmawiać.. sprawa jest zbyt poważna i kurwa ważna.
Lizzy: Skarpetki masz w szufladzie na dole, jak coś.
Charlie: Nie chodzi o to idiotko, a o coś innego.

Zaśmiałam sie pod nosem.

Ja: No co tam Lie? Co jest tak ważnego, ze musimy porozmawiać? PRYWATNIE.

Na odpowiedz nie musiałam czekać zbyt długo.

Charlie: To nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy sie u mnie. Przed imprezą. Czaicie? To pilne lol

Ja: Takie pilne, że dodałeś „lol"?
Charlie: Tak.

Czyli można sie domyśleć, że będzie to coś niezwykle normalnego, a Lie znowu wymyśla. Dzisiaj jest impreza w domu Diego, ale urządza ją jego kuzyn. Coz, jako iż jestem osobą dosyć ciekawską, to wyszukałam jego profil na instagramie i trochę o nim poszperałam. Wysoki blondyn z zielonymi oczami. Trzeba mu przyznać, że jest niezłym ciachem, ale poza tym, to taki typowy chłopak, który zalicza pełno dziewczyn. Oprócz tego na instagramie ma pełno filmików, które są godne podziwu, przez wzgląd na odwagę.

Desire InfiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz