❧ Rozdział siedemnasty

7.5K 215 145
                                    

༒༒༒༒
꧁ Rozdział siedemnasty ꧂
Amaya


— Ja pierdole, prosze cię. Powiedz, że ty sobie ze mnie teraz żartujesz, Alvarez?

— A co znowu zle?

— Znowu? — jęknął z frustracja. — To już dziesiąty raz. Patrz, to naprawdę nie jest trudne.

Od zawsze byłam gorsza z matematyki, bo nigdy nie przychodziła mi z łatwością jej nauka, ale ta lekcja przypomina mi, że jestem kompletną amebą i idiotką.
Z każdym kolejnym błędem, który popełniam, czuje, jak moje serce wali mocniej, a frustracja wzbiera.

Dodatkowo nie pomagają mi jego ciagłe uwagi na temat moich umiejętności matematycznych. Poważnie z gorszym krytykiem nigdy w życiu nie miałam do czynienia.

— Ty jesteś koszmarnym korepetytorem. Masz w ogóle do tego preferencje? — odwracam głowę w jego stronę i pytam z delikatnym uśmieszkiem. To w formie żartu było pytanie. Wiem, że ich nie posiada.

— Nie wytrzymałbym psychicznie z idiotami, wiec po chuj mi one? Chciałem ciebie nauczyć, ale wymiękam już. Nie da sie.

Odchylił głowę na fotelu, a ja cicho wzdycham. Cierpliwość to zdecydowanie jego słaba strona, jak i rozmowa z ludźmi. I w sumie to mu sie nie dziwie.

— Mhm, czyli sugerujesz, że jestem idiotką? — unoszę brwi i siadam po turecku.

— Sugeruje, że powinnaś się bardziej skupić — przybrał sztuczny uśmiech, na co przewróciłam oczami.

— Świetne odwrócenie uwagi — mruknęłam. — Jestem skupiona.

— Nie, jesteś myślami gdzieś indziej.

Bo prawda jest taka, że nie potrafię sie skupić, gdy w pamięci mam ciagle spotkanie z jego matką. Tą która rzekomo nie żyje. Minęły trzy dni od tego spotkania, a ja nie potrafię sie pozbierać. Wiedza o tym, że Diego ma zaburzenia osobowości i.. że okłamał mnie w związku z moim tatą.. nie daje mi spokoju. Prócz tego czuje sie okropnie, że musze tą wiedzę przed nim ukrywać.

Chciałbym mu o tym powiedzieć, ale.. obawiam się konsekwencji jakie mogłyby z tego wyniknąć.

Aiden wcale go nie wrobił. To w takim razie po co mu prawnik? I do tego mój ojciec. Zdaje sobie sprawę, ze teraz ukrywając przed nim prawdę o tym wszystkim tez go w pewnym sensie okłamuje. Staram sie wmówić, że pewnie ma w tym jakiś cel. Jak ja. Nie bez powodu to robi. Jednak.. to tylko moja nawina próba uwierzenia w to.

W głębi duszy czuje, że za tym wszystkim kryje sie coś głębszego i bardziej popapranego.

— Ciężko nie być, gdy ma się tak zarozumiałego korepetytora, wiesz? — zamknęłam zeszyt. — Nie mam głowy na naukę.

— Tak jak wczoraj i przed wczoraj — stwierdził z politowaniem.

— I jutro pewnie tez — odparłam uszczypliwie. — Czuje skurcze, wiec pewnie dlatego nie mam na nic ochoty.

Na jego ustach zagościł uśmiech.

Nie podobał mi sie ten uśmieszek. Zwiastuje on zazwyczaj problemy. A mi ostatnio ich nie brakuje. Właściwie to mam wrażenie, że ostatnio nieważne co zrobie, wydaje się, że zawsze podejmuję złe wybory. To jakby takie.. pieprzone fatum, które śmieje mi się prosto w twarz. Niezależnie od tego, czy to chodzi o decyzje w szkole czy nawet o to, co jem na śniadanie, wszystko wydaje się iść nie tak.

Desire InfiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz