❧ Rozdział trzydziesty piąty

6.8K 202 286
                                    

༒༒༒༒
꧁ Rozdział trzydziesty piąty ꧂
Amaya

— Diego, to ja. Twoja mama.

Pani Isidore uśmiechnęła się szeroko, chcąc na moje oko wyrazić szczęście na widok swojego syna, jednak ta sama radość nie odbijała się na twarzy chłopaka. Stał jak wryty i patrzył pusto na twarz kobiety, jakby nie rozumiał tego, co mu właśnie oznajmiła. Teoretycznie wcale się nie dziwie. Prawdopodobnie również patrzyłabym w ten sposób na nieznajomą osobę, która właśnie oznajmiła mi, że jest moim rodzicem.

Jednakże jakie było moje zdziwienie, gdy Diego zaczął się głośno śmiać. Nie było w nim żadnej złości (przynajmniej na ten moment), on śmiał się do rozpuku. I to był szczery śmiech, a nie sztuczny, który zazwyczaj stosuje, gdy czuje się zirytowany. Go ta sytuacja bawi. Matka stoi przed nim, a on się po prostu śmieje?  Dlaczego?

— Przepraszam bardzo, ale rozbawił mnie ten komentarz — zaśmiał się znowu, przecierając twarz. — Dajcie moment, bo właśnie usłyszałem najśmieszniejszy żart tego roku.

Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na Panią Isidore, która wydała z siebie ciche westchnienie. Aiden za to poważnie stał i marszczył czoło, uważnie obserwując ruchy brata.  Obawiam się, że Diego tylko na pozór udaje rozbawionego, a za chwilę mu odbije i zrobi coś złego. Wręcz.. infantylnego. Dodatkowo utrudnia fakt, że jest z nami Meredith, która ciągle się do mnie przytula.

Czuje, że się stresuje, ale.. właśnie zdałam sobie sprawę, że nie ma z nią opiekunki. Gdzie się podziała Stephanie?

— Synu..

Diego podniósł rękę i wskazał na nią palcem.

— Nie mów tak do mnie. Nie znam ciebie i nie chce poznawać. Nie jesteś moją matką. Ona nie żyje.

— Diego, właśnie o tym chcemy porozmawiać.

— To sobie kurwa rozmawiajcie, ale nie w moim towarzystwie. A teraz — gestem dłoni wskazał w stronę drzwi. — Sajonara.

Wzrokiem błądziłam po całej trójce, chcąc dokładnie określić zamiary.

— Diego, proszę porozmawiajmy. Zależy mi na tym — drążyła dalej jego matka.

Diego znowu się zaśmiał, ale w tym momencie był to sztuczny śmiech. Pełen grozy i ironii.

— Miałaś czas piętnaście lat temu, to że kurwa teraz z mlekiem wróciłaś już mnie chuj obchodzi. Wypierdalaj Ty — wskazał na swojego brata. — I Ty.

— Diego — syknął Aiden. — Nie przeginaj.

— To Ty nie przeginaj — zrobił kilka kroków w jego stronę, a ja przełknęłam gwałtownie ślinę i wzięłam na rączki Meredith, która wydawała się być spłoszona.

Poszłam z nią w stronę schodów, ale po krótkim namyśle stwierdziłam, że powinnam znać szczegóły rozmowy. Może popełniam błąd podsłuchując, ale druga wersja mnie chce znać te szczegóły. Co jeśli powiedzą coś, co może być nie na moją korzyść? Jeśli skłamią lub spróbują zmanipulować go? Muszę wiedzieć, co ukrywa chłopak, jeśli chce mu pomoc.

— Meri, idź na górę, a ja za chwilkę do ciebie przyjdę, dobra?

— Mhm.. — mruknęła po cichu i wbiegła po schodach.

Desire InfiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz