32. Wiktoria

1.3K 27 2
                                    

Miałam wrażenie, że dopiero co zasnęłam a już się obudziłam. Byłam zaniepokojona, błyskawicznie spojrzałam w stronę bruneta leżącego po drugiej stronie łóżka. Nie wyglądał dobrze, oblany był potem, spał bardzo niespokojnie. Przysunęłam się do niego i lekko potrząsnęłam jego ramionami.

- Armin. - szepnęłam. – Ej, wszystko dobrze? - zapytałam zaniepokojona.

Mężczyzna usiadł na łóżku i przetarł dłonią czoło. Następnie drugą dłonią szybko odnalazł moją dłoń i splótł ją ze swoją, westchnął przy tym z ulgą.

- Co się dzieje? - zapytałam z troską, mocniej ściskając jego dłoń.

- Koszmary... - westchnął. - Bałem się, że nie będzie Cię obok mnie, kiedy się obudzę.

- Jestem tutaj i nigdzie się nie wybieram. – zapewniłam. - Myślałam, że Ty nie boisz się niczego.

- Boje się o Ciebie. - powiedział patrząc mi w oczy. - Boje się, że Cię stracę...

- Chodź tutaj. - szepnęłam przyciągając go do siebie i wtulając się w jego umięśniony tors.

Leżeliśmy przez jakiś czas milcząc. Cisze przerwałam ja.

- Strasznie się dzisiaj bałam. Myślałam, że go zabijesz.

- Powstrzymałem się tylko dlatego, że Ty tam byłaś. - powiedział spokojnie.

- Co właściwie wydarzyło się na tej ulicy? - szepnęłam. - Kim była Wiktoria?

Rysy mężczyzny się wyostrzyły a jego całe ciało się spięło.

- Nie chce o tym rozmawiać. - rzucił ponuro podnosząc się z łóżka.

- Znowu to robisz. – westchnęłam.

- Co? - zapytał zatrzymując się i odwracając w moją stronę.

- Uciekasz od problemów, od rozmowy. Uciekasz ode mnie.

Brunet zamyślił się po czym powoli wrócił na łóżko. Usiadł na brzegu i spojrzał na mnie.

- To nie tak, że od Ciebie uciekam, po prostu są sprawy, o których nie chcę rozmawiać, nie chce do nich wracać. To przeszłość, która nie była łatwa.

- Nie uciekniesz przed wspomnieniami. To część twojego życia. Ja też chcę być częścią tego życia. Jesteśmy razem. – przypomniałam mu. - Nie chcę żebyś się przede mną zamykał. Jestem tu dla Ciebie. Chcę żebyś wiedział, że zawsze możesz ze mną porozmawiać. Czasy, w których ja mówiłam o sobie a Ty cały czas milczałeś się skończyły. Zależy mi na Tobie i martwię się o Ciebie.

- Niepotrzebnie. Poradzę sobie. Umiem rozwiązywać własne problemy.

- Właśnie tego się obawiam. Wykluczasz mnie ze swojego życia. Nadal prawie nic o Tobie nie wiem, bo nie pozwalasz mi się poznać.

Mężczyzna spojrzał mi w oczy. Mierzyliśmy się wzrokiem. Chwila się przeciągała.

- Wiktoria była siostrą Huberta. - zaczął cicho wbijając wzrok w swoje dłonie. - Poznałem ją na jednej z imprez zamkniętych naszego kartelu. Już przy pierwszym spotkaniu zarobiłem u niej policzek. - uśmiechnął się lekko. - Wtedy to Kobra rządził tym wszystkim, dość dobrze się z nim dogadywałem, w końcu byłem jednym z jego ludzi. Wiktoria była od niego młodsza, troszczył się o nią i to bardzo. Miała własną obstawę chociaż wcale jej nie potrzebowała - mężczyzna znów się uśmiechnął - walkę miała we krwi, pokonywała znacznie silniejszych przeciwników. Lubiła się buntować i robiła wszystko żeby wkurzyć brata, bawiło ją to.. -  urwał i na chwilę przeniósł swoje spojrzenie na mnie. - Zaczęliśmy się spotykać, całkowicie zwariowałem na jej punkcie. Hubert to zauważył więc dostałem solidny łomot, ale zupełnie mnie to nie powstrzymało. To ona była najważniejsza, zawsze. Kobra w końcu odpuścił widząc, że nie jest w stanie zrobić nic żeby nas rozdzielić.. Razem pakowaliśmy się w problemy, nie było z nami łatwo. Miałem wtedy 16 lat i wiedziałem, byłem przekonany, że ona to ta właściwa. Spotykaliśmy się 7 lat. Aż do czasu, kiedy Hubert nas zdradził i nasłał na nas ludzi Majora. Tego dnia Wiktorii miało tam nie być, ale jak zwykle zbuntowała się i przyszła. Wyjątkowo tego dnia na chwilę spuściłem ją z oka, dosłownie na sekundę. I właśnie wtedy zaczęła się rzeź, ludzie padali jak muchy. Zacząłem jej szukać i znalazłem.. - zamknął oczy i głęboko wciągnął powietrze. - Leżała na środku ulicy z poderżniętym gardłem, patrzyła na mnie martwymi oczami. Parę kroków dalej stał Major z zakrwawionym nożem w ręku, zaczął się śmiać. Zabrał mi jedyną osobę, na której kiedykolwiek w życiu mi zależało, zabił tym mnie. Zabrał mi moje życie. Więc zabiłem go w ten sam sposób w jaki on zabił ją. - otworzył oczy, jego twarz była bez wyrazu, blada jak ściana.

Destrukcyjna MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz