Gdy się obudziłam Armina nie było obok. Wszedł po chwili do salonu, miał na sobie tylko czarne luźne dresy. To ciało.. Oparł się o futrynę i spojrzał mi w oczy.
- Dzień dobry. - rzucił lekko. - Dobrze się czujesz?
- Trochę boli mnie głowa. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
Brunet podszedł do mnie i podał mi kubek z gorącą kawą. Następnie usiadł na brzegu łóżka i zerknął w moją stronę. Upiłam łyk napoju.
- Na którą masz dzisiaj do szkoły?
- Jakoś na rano. Na jakoś teraz chyba.
- Okej. Szykuj się w takim razie. Podwiozę Cię. - powiedział wstając.
- Armin.. – szepnęłam.
Mężczyzna zatrzymał się i z powrotem powoli podszedł do łóżka.
- Jeśli chodzi o wczoraj.. – kontynuowałam.
- Przestań. - przerwał mi. - Ustaliliśmy przecież, że do tego nie wracamy. Było minęło. Sprawa zamknięta. Wszystko gra.
Pokiwałam lekko głową i poszłam do łazienki. Wyszykowałam się w niecałą godzinę. Razem z brunetem udaliśmy się w drogę do szkoły. Dojechaliśmy, mężczyzna spojrzał w moją stronę.
- O której mam po Ciebie przyjechać?
- Wrócę na pieszo.
- To żaden problem, naprawdę mogę po Ciebie wpaść.
- Naprawdę sobie poradzę. Dzięki za podwózkę. - rzuciłam chcąc wyjść.
Armin złapał mnie za nadgarstek (może odrobinę za mocno) i przyciągnął do siebie. Nasze usta złączyły się w pocałunku. Szybko go jednak przerwałam.
- Cześć. - rzuciłam i zniknęłam za drzwiami auta.
Czas w szkole minął mi całkiem szybko. Po zajęciach pochodziłam jeszcze po mieście by jak najbardziej opóźnić powrót do domu, jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Armina nie było. Wrócił grubo po 23. Leżałam już w łóżku. Postanowiłam udawać, że śpię. Po kilkunastu minutach pojawił się w sypialni. Delikatnie pocałował mój kark a później odchylił skrawek mojej bluzki i musnął swoimi ustami moją łopatkę. Mimo, że bardzo tego nie chciałam moje ciało samoistnie reagowało na każdy choćby najmniejszy jego dotyk. Udawanie, że śpię zdało się więc na nic. Mój oddech przyśpieszył. Odwróciłam się powoli w jego stronę. Brunet szybko znalazł się nade mną i zaczął obsypywać pocałunkami moją szyję.
- Przestań. - szepnęłam cicho.
Zdziwiony oderwał się ode mnie i spojrzał wyraźnie zdezorientowany.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Nic. - przekręciłam się na łóżku odwracając do niego tyłem.
- Więc teraz tak będzie to wszystko wyglądać? - rzucił z ironią i złością w głosie. - Dlaczego się tak zachowujesz?
- Jak? - odparłam hardo odwracając się w jego stronę.
- Właśnie tak. Dlaczego jesteś na mnie taka zła? Dlaczego tak bardzo denerwuje Cię moja obecność? Co takiego się wydarzyło, że wszystko się tak popierdoliło? - wyrzucił z siebie wyraźnie poirytowany.
- Wydaje Ci się.
- Jasne. Naprawdę chcesz udawać, że nie ma problemu?! - był wzburzony.
- Nie ma problemu. - szepnęłam bliska płaczu.
- Skarbie.. Proszę Cię - szepnął totalnie zmieniając swoje nastawienie.
Poruszyło mnie to zdanie jak nigdy wcześniej. Po pierwsze mężczyzna nazwał mnie "skarbem" a robił to naprawdę rzadko (zwykle podczas seksu, poza tym w zasadzie prawie nigdy). Po drugie poprosił. Chyba 3 raz w życiu mnie o coś poprosił. Zawsze tylko mówił i wymagał uległości. Teraz prosił.
CZYTASZ
Destrukcyjna Miłość
Romance- Im bardziej mnie nienawidzisz tym bardziej muszę się powstrzymywać. - szepnął i wrócił do moich ust. Pocałunek ten był dynamiczny i namiętny. Jak się okazało odwzajemniłam go. Mężczyzna przyssał moją wargę w wyniku czego cicho jęknęłam. Było to ta...