Mężczyzna pojechał do jakiegoś podziemnego tunelu. Było w nim dość jasno i jednocześnie całkowicie pusto. Zaparkował, zgasił silnik i spojrzał na mnie. W świetle podświetlanych lamp znajdujących się po bokach ścian tunelu dość dobrze widziałam jak wyczekująco się na mnie patrzy.
- Możesz powiedzieć mi co to było? - zaczął nerwowym tonem.
- To ja mam się tłumaczyć? - zdziwiłam się i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Kurwa mać. Poszarpałaś się z Jowitą a potem uderzyłaś mnie na oczach wszystkich! - krzyknął. - Więc tak! Liczę na to, że jakoś mi to wytłumaczysz.
- Okłamałeś mnie! - warknęłam. - Zamierzałeś kiedykolwiek powiedzieć mi, że się z nią pieprzyłeś?! Nie, nie zamierzałeś! Patrzyłeś mi w oczy mówiąc, że nie znasz jej jakoś lepiej! Może gdybyś wspomniał mi, że kiedyś się spotykaliście nie doszłoby do tego wszystkiego! I wiesz co? Gówno mnie obchodzi czy to jest twoja była dupa czy nie, ja po prostu nie pozwolę wyzywać się od dziwek i ofiar pierwszej lepszej dziuni, która stanie na mojej drodze!
- Poczekaj...
- Nie. Nie zamierzam czekać i nie przerywaj mi, kiedy mówię. Może i jesteś sobie szefem wszystkich szefów, ale ja mam to gdzieś. Nie jestem twoim psem, któremu możesz założyć kaganiec, żeby przestał szczekać! - kontynuowałam wściekła. - Mam tłumaczyć się z tego, że Cię uderzyłam? Zrobiłam to, bo mnie okłamałeś. Okłamałeś a później jeszcze czepiałeś się mnie o moją relację z Tomkiem. Wiesz co? Całkiem niezły hipokryta z Ciebie.
- Nie chodzi o to, że mnie uderzyłaś tylko o to, że zrobiłaś to na oczach całego kartelu. - wyjaśnił już nieco spokojniej brunet.
- Ojej. Bardzo przepraszam, że twoje męskie ego i duma tak poważnie ucierpiały i że być może straciłeś trochę w oczach swoich ludzi, ale wiesz co? Z chęcią zrobiłabym to jeszcze raz!
- Tu nie chodzi o żadną dumę czy ego. Naprawdę tego nie rozumiesz? Stoję na czele kartelu! Tam, w tamtym świecie jestem królem. Nikt nie ma prawa mnie uderzyć, obrazić albo chociaż krzywo na mnie spojrzeć. Wiesz co grozi za chociażby najmniejszą obelgę skierowaną w moją stronę?! Śmierć! Karą za uderzenie mnie jest natychmiastowa egzekucja! Uderzyłaś mnie na oczach całego kartelu. A ja? Nic nie mogłem z tym zrobić!
- Więc trzeba było mi oddać! Wyrok śmierci?! Cóż przepraszam. - powiedziałam z ironią. - Nie sądziłam, że za spoliczkowanie własnego faceta wydam na siebie wyrok śmierci!
- Nic nie rozumiesz! Nigdy, przenigdy bym Cię nie uderzył! I nigdy tego nie zrobię. Nie tylko dlatego, że jesteśmy razem, ale dlatego, że jesteś kobietą! Żaden facet nigdy nie ma prawa uderzyć kobiety tak samo jak nie ma prawa uderzyć dziecka. I koniec kropka tutaj ten temat się kończy. Mi chodzi natomiast o to, że nie musiałaś robić tego na oczach tych wszystkich ludzi! Nie dlatego, że martwię się, o jakąś jebaną dumę czy ego tylko dlatego, że przez to zobaczyli, że to Ty jesteś moim największym zagrożeniem, moją siłą i moją największą słabością jednocześnie! Jeśli więc ktokolwiek będzie chciał zniszczyć mnie będzie wiedział, że musi celować w Ciebie.
- W jaki sposób niby ja zagrażam Tobie i dlaczego jestem twoją słabością?
- Dlatego, że ze mną jesteś! Dlatego, że potrzebuję Cię do życia! I dlatego, że nie wyobrażam sobie, że mógłbym Cię stracić!
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- To co powiedziałem. Nie wyraziłem się dostatecznie jasno? Moje życie bez Ciebie nie miałoby sensu. Gdyby ktoś odebrał mi Ciebie zabiłby tym też mnie. Dlatego tak bardzo nie chciałem dać nam szansy. Dlatego próbowałem Cię do siebie zniechęcić. Właśnie dlatego tak bardzo chciałem o Tobie zapomnieć. Sprawiasz, że staje się słaby. A będąc tym kim jestem, rządząc tyloma ludźmi nie mogę pozwolić sobie na żadną chwilę słabości. Problem polega na tym, że przy Tobie nie umiem tego kontrolować. Największym zagrożeniem jakie mogło spotkać mnie na tym świecie jesteś właśnie Ty.
CZYTASZ
Destrukcyjna Miłość
Romance- Im bardziej mnie nienawidzisz tym bardziej muszę się powstrzymywać. - szepnął i wrócił do moich ust. Pocałunek ten był dynamiczny i namiętny. Jak się okazało odwzajemniłam go. Mężczyzna przyssał moją wargę w wyniku czego cicho jęknęłam. Było to ta...