Gdy wróciłam do domu wszyscy jeszcze spali. Nie budząc ich weszłam do siebie do pokoju i pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam na komputerze czy imię Armin faktycznie istniało. Brunet mnie nie okłamał, znalazłam takowe, było ono prawdziwe. Nie oznaczało to jednak, że faktycznie musiał mieć tak na imię chociaż wszystko mi mówiło, że w tej kwestii akurat nie skłamał. Zadzwoniłam do Ani. Przyjaciółka zjawiła się u mnie w niecałe pół godziny.
- Hej. - rzuciła całując mnie w policzek na powitanie. - Nic Ci nie zrobił? Dlaczego znów się zjawił? Przetrzymywał Cię?!
- Hej. Spokojnie, jestem cała. Nic mi nie jest. Pojawił się żeby mi pomóc.
- Nic nie rozumiem. - westchnęła Ania.
- Po prostu groziło mi niebezpieczeństwo, to wszystko było związane z moim wcześniejszym porwaniem, musiałam zniknąć na chwilę i ukryć się przed ludźmi którzy mnie ścigali. Nie więził mnie, raczej chronił moje życie. Poza tym tak jak ostatnio tak i tym razem odwiózł mnie pod dom, on nie chce zrobić mi krzywdy.
- Akurat.. więc dlaczego wtedy Cię porwał?
- To wszystko jest bardziej skomplikowane niż Ci się wydaje, sama połowy rzeczy nie rozumiem. - westchnęłam. - Wiem natomiast, że tym razem zrobił to żeby mi pomóc.
- Em on jest niebezpieczny. Porwał Cię. Przestań gadać tak jakbyś zawdzięczała mu swoje życie. Powinnaś się go bać, powinnaś go nienawidzić, przede wszystkim powinnaś wydać go policji.
- Może i jest niebezpieczny, ale ja się go nie boje. Nic nie poradzę na to, że go nie nienawidzę, ani na to, że jest wręcz odwrotnie i myślę, że jednak naprawdę zawdzięczam mu życie.
- Czy Ty już do reszty zwariowałaś? - zdziwiła się Ania. - Gdyby nie to, że oni napadli wtedy na tą galerie, gdyby nie to, że Cię porwali, katowali, wyzywali i próbowali zgwałcić, gdyby to wszystko się nie wydarzyło to on teraz wcale nie musiałby ratować Ci życia. Nic by Ci nie groziło. Byłabyś bezpieczna, nikt nie polowałby na Ciebie jak na jakiegoś jelenia w lesie, nikt nie musiałby Cię ratować. Zastanów się.
- Gdyby to wszystko się nie wydarzyło to bym go nie poznała. Uwierz mi, mimo wszystko nie żałuję. Opłacało się.
- O czym Ty gadasz?! Ten dupek ma na Ciebie naprawdę bardzo zły wpływ. Strasznie się zmieniłaś.
- Dlaczego? Dlaczego nie mogę być szczęśliwa? Dlaczego ciągle wracasz do tego porwania, uwierz mi pamiętam o tym co się stało! – puściły mi nerwy. - Chce zapomnieć, ale nie mogę! Mój mózg wraca do tego co się stało i jeszcze ciągle nadajesz o tym Ty! Zmieniłam się?! Całkiem możliwe. Nie wiesz jak to jest być przywiązaną do krzesła, każdego dnia wyśmiewaną, katowaną czym popadnie! Nie masz pojęcia jak to jest zastanawiać się czy dożyjesz kolejnego dnia, ile życia Ci jeszcze zostało, w jaki sposób zginiesz! Nie masz pojęcia co wtedy czułam, nie wiesz o tym, że w pewnym momencie naprawdę chciałam umrzeć, prosiłam ich o to by mnie zabili! - zaczęłam płakać. - Nie wiesz jak to jest być odciętym od świata, uwięzionym w czterech ścianach! Nie masz pojęcia jak przerażona byłam gdy próbowali mnie zgwałcić!! Więc przestań mówić mi, że się zmieniłam!! Bo po tym co przeszłam mam do tego prawo!!
Ania przytuliła mnie mocno do siebie.
- Lili. Przepraszam. Bardzo Cię przepraszam. - szepnęła. - Wiem, że to co przeżyłaś było dla Ciebie trudne, przepraszam nie powinnam do tego nigdy wracać, masz racje. Tylko proszę Cię nie płacz już więcej przeze mnie.
- Ja po prostu chce być w końcu szczęśliwa. Kiedy jestem z nim czuje się wreszcie komuś potrzebna. Wiem, że nic mi wtedy nie grozi, wiem, że on nie pozwoliłby mnie nikomu skrzywdzić. Kiedy trzyma mnie za rękę czuje się wyjątkowo, tak cholernie dobrze. Jest zdecydowany, pewny siebie, ale kiedy trzeba umie być też opiekuńczy.
CZYTASZ
Destrukcyjna Miłość
Romance- Im bardziej mnie nienawidzisz tym bardziej muszę się powstrzymywać. - szepnął i wrócił do moich ust. Pocałunek ten był dynamiczny i namiętny. Jak się okazało odwzajemniłam go. Mężczyzna przyssał moją wargę w wyniku czego cicho jęknęłam. Było to ta...