7. Bezpieczne miejsce?

2.1K 48 5
                                    

Otworzyłam oczy. Bolał mnie dosłownie każdy milimetr ciała. Nie poruszyłam się, lustrowałam wzrokiem miejsce, w którym obecnie się znajdowałam. Był to zwyczajny pokój w całkiem normalnym domu. Przez okno wpadały promienie słoneczne. Bruneta nie było obok mnie. Pojawił się jednak, gdy tylko o nim pomyślałam. Stanął w drzwiach i oparł się o futrynę. Miał na sobie luźne szare dresy i czarną bluzę, jego włosy były w nieładzie, w rękach trzymał 2 kubki z jakimś parującym napojem. Patrzył na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami. Podszedł do mnie i wręczył mi kubek z gorącą kawą. Wzięłam go od niego bez słowa i napiłam się odrobinę.

- Gdzie jesteśmy? - zapytałam cicho.

- Daleko od tamtego miejsca. - rzucił obojętnie brunet.

- Jak się tu znaleźliśmy? Nie przypominam sobie żebyśmy gdzieś szli czy jechali.

- Zemdlałaś. Byłaś nieprzytomna jakieś dwie godziny. To wystarczyło, żeby Cię tu przewieść.

- To twój dom?

- Nie.

- Więc gdzie jesteśmy?

- W bezpiecznym miejscu. 

- Wystarczająco daleko od nich? - niepewnie zerknęłam na mężczyznę, wiedziałam, że zrozumie o co mi chodzi.

- Tak. - zapewnił nie przerywając naszego spojrzenia.

- Co dalej będzie ze mną?

- Nie za dużo tych pytań?

Umilkłam. Odezwał się niebieskooki.

- Robię naleśniki na śniadanie, może być?

- Wszystko jedno. – wzruszyłam ramionami.

Przekręciłam się na łóżku i automatycznie tego pożałowałam, przeszedł mnie tak niesamowity ból, że zaczęłam wyć. Mężczyzna w mgnieniu oka znalazł się przy mnie. Pomógł mi usiąść, nie odsunął się. Moje ciało pokryło się kropelkami potu, oparłam swoją głowę na jego ramieniu, nie miałam siły się ruszyć.

- Brzuch? - zapytał.

- Wszystko. - odpowiedziałam ze łzami w oczach. Przesunęłam się nieznacznie na łóżku. Zauważyłam sporą powiększającą się plamę krwi na prześcieradle. - Fuck tylko nie to. - szepnęłam.

Brunet też to zauważył. Odsunął się ode mnie nieznacznie i spojrzał mi w oczy.

- Przepraszam... - zaczęłam lecz mi przerwał.

- Zdążyli? Zdążyli zrobić Ci... coś więcej? - zapytał cicho, ale ewidentnie się przy tym zdenerwował.

- Nie. Po prostu to najwyraźniej ten dzień w miesiącu.. - odpowiedziałam i odwróciłam wzrok. - Powiedz mi, że wziąłeś stamtąd mój plecak.

- Wziąłem. - odpowiedział.

- Jest mi on teraz potrzebny. - szepnęłam.

Brunet wstał i podszedł do szafy, otworzył ją i wyjął z niej plecak, podał mi go razem z kolejną parą swoich czarnych dresów.

- Dziękuję. - odpowiedziałam nieśmiało. - Przepraszam to.. – było mi cholernie głupio i wstyd.

- Daj spokój. - przerwał mi. - Nic się nie stało. Chodź. Pomogę Ci wstać.

Podszedł do mnie i w zasadzie to zamiast mi pomóc to wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki.

- Mogę Ci jakoś pomóc? - zapytał stawiając mnie na podłodze.

- Zdecydowanie poradzę sobie sama. - odparłam.

- Okej. Stoję za drzwiami, wołaj jeśli będę potrzebny.

Destrukcyjna MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz