38. Zasady podziemia

1.2K 21 0
                                    

Pokiwałam twierdząco głową dając mu w ten sposób znak, że zrozumiałam. Armin puścił moją dłoń i wysunął się odrobinę do przodu. Tak jak robił to zawsze, gdy mnie bronił. W tym samym czasie na horyzoncie pojawił się Mateusz z Jowitą. Kobieta wyglądała na zdenerwowaną, mimo wszystko na jej twarzy jawił się wymalowany perfidny uśmieszek.

- Alex. – zaczęła zbyt radosnym, przesadnie słodkim głosem. - Podobno chcesz ze mną rozmawiać? - zupełnie ignorowała ona moją postać.

- Szefie. - Mateusz po raz kolejny lekko skinął głową Arminowi.

- Lewy.. - brunet odpowiedział mu tym samym.

- Więc jak Alex? - nadal świergotała blondynka.

- Nie zwracaj się do mnie tak jakbym był twoim kumplem. – warknął mężczyzna. - Naprawdę muszę przypomnieć Ci kim jestem!?

- Nie szefie, ja tylko.. - zaczęła wyraźnie zdezorientowana.

- Tylko co? - przerwał jej brunet. – Wiesz czemu teraz rozmawiamy?

Ton jego głosu był lodowaty a wyraz jego twarzy wskazywał na to, że jest on w stanie zamordować tego kto tylko źle na niego spojrzy. Był straszny. To trzeba było mu w tej chwili przyznać. Miałam gęsią skórkę.

- Tak, szefie. - blondynka lekko skinęła mu głową. Z jej ust wreszcie zszedł ten okropny uśmiech.

- Więc?

- To wszystko nie powinno się wydarzyć. - szepnęła Jowita.

- Masz kurwa rację! Szkoda tylko, że dotarło to do Ciebie tak późno.

- Szefie, pozwól mi to naprawić. – w jej oczach pojawiły się łzy.

Nagle zaczęło być mi jej żal. Co, jeśli ona naprawdę po prostu tragicznie się w nim zakochała?

- Teraz chcesz coś naprawiać? Popełniłaś masę błędów, które w moim domu nie są i nigdy nie będą tolerowane. TO MÓJ KARTEL! MOI LUDZIE I MOJE ZASADY! Myślisz, że kim Ty tu do cholery jesteś, żeby od tak je sobie łamać, co? Czujesz się lepsza od innych? Myślisz, że możesz więcej od innych?! NIE! Nie możesz! Przypomnij mi kim my wszyscy tak właściwie jesteśmy?

- Rodziną. - szepnęła blondynka.

- Cudownie, że to wiesz. A jaka jest jedna z najważniejszych zasad? Dalej! Chcę to od Ciebie usłyszeć!

- Nigdy nie staje się przeciwko własnej rodzinie.

- NIGDY! A Ty to zrobiłaś. Najpierw przekroczyłaś granicę obrażając Emilkę a później tylko pogorszyłaś swoją sytuację, kiedy ją zaatakowałaś. Przestań ryczeć, bo twoje łzy nie robią na mnie żadnego wrażenia! - warknął. - Jesteś przez to jeszcze bardziej żałosna! Teraz nagle zebrało Ci się na płacz?! Naprawdę myślisz, że nabiorę się na te twoje gierki?

- Szefie, ja się zmienię. I naprawdę żałuję.

- Żałujesz? To ciekawe, bo jeszcze nie usłyszałem od Ciebie żadnych przeprosin. A powinnaś przeprosić nie tylko mnie. – zerknął na mnie kątem oka.

- Przepraszam szefie. – pociągnęła nosem blondyna, następnie jej wzrok zderzył się z moim. Jej twarz wyrażała wszystko: nienawiść, niechęć i determinację. Nie było mowy, żeby przyznała się do błędu. Cisza, nastała przeciągająca się cisza.

- Tak właśnie myślałem. Tworzymy tutaj rodzinę, do której Ty zupełnie nie pasujesz! Złamałaś zasady. Zdradziłaś całą swoją rodzinę. Zaatakowałaś innego członka naszego kartelu. Złamałaś reguły, które tu panują. I wykazałaś się brakiem jakiegokolwiek szacunku do mnie. To TWÓJ KONIEC.

Destrukcyjna MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz