34 Rozdział

27 2 0
                                    

Victoria
3⁰⁰ rano nikt nie wstaje o takiej porze no chyba taka osoba podróżująca jak ja. Jak się czuje z tym że lecę ? ŹLE Jak mój stan zdrowotny? Jeszcze gorzej. Jedyny plus to że Chloe jest w miarę spokojna i senna.
Będąc już na lotnisku oraz już po odprawie wyczekiwałam żeby czas minął szybko i nic się nie ciągnęło. Napisałam szybką wiadomość do Felixa :
Vic 💓: Jestem na lotnisku ! Autentycznie nie chce!!! Odezwę się jak nie zapomnę po przylocie
Oraz wiadomość do Rose
Vivi😽: Lecę zaraz wariatko do ciebie !!
Komunikat : Pasażerowie lotu do Barcelony są proszeni do ustawienia się w kolejce do samolotu !!
Wow tu już to tak szybko, tak szybko kończy się ta przygoda ?

Rosa
Otwarłam oczy i ujrzałam Pedrusia, a no tak on spał ze mną.
Wyszłam spod kołdry i szłam zrobić śniadanie. Otwierając lodówki zauważylam że nic nie ma. Jak zawsze pomyślałam jak ja wczoraj wogule zrobiłam te kanapki i z czego bozeee. Więc musiałam iść się ubrać i ruszyć do sklepu. Zrobiłam sobie zdj i wrzuciłam na story.

Rosa_Dias

Kupiłam potrzebne żeczy do zrobienia jedzenia przez najbliższe kilka dni i wróciłam do domu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kupiłam potrzebne żeczy do zrobienia jedzenia przez najbliższe kilka dni i wróciłam do domu.

João Félix
Gdyby nie dzwoniący telefon mógł bym jeszcze pospać ale nie ktoś musiał raczyć mi przerwać tą chwilę.
Nie patrząc na wyświetlacz odebrałem
J: Halo?!
T: João dzwonię żeby cię poinformować że dzisiejszy trening został przeniesiony na 17
J: Ooo Tini hejka i dzięki przy okazji
T: nie ma sprawy..João...boo... Ja cię naprawdę przepraszam za wczoraj
J: Spokojnie nic się nie stało nie musisz się martwić
T: Ale wiesz... Gdyby mój ojciec się dowiedział
J: Słuchaj obydwoje jesteśmy dorośli możemy decydować za siebie
T: Ja wiem ale...
J: I wiele razy się zdarzyło że Piłkarz był z córką trenera
T: João czy ty ?
J: Ja tylko mówię jak może być i chcę cię uspokoić
T: Ale wiesz no głupio mi trochę
J: Naprawdę nie musi... W sumie co powiesz na to abyśmy gdzieś za godzinę wyskoczyli ?
T: Kurcze teraz za bardzo nie mogę....
J: A wieczorem?
T: Jasne
J: No to się cieszę
T: to do usłyszenia bay

Pedri
Obudziłem się a Rose obok nie było leżał tylko Zorro. Zaspany otwarłem drzwi w równym momęcie co Ferran.
F: Hejj jak się spało bo widzę że to chyba nie twój pokój
P: Hej hej no nie mój. Byłem u Rose bo Pablo mi się na pościel zrzygał
F: Fujjj aż tak się najebał??
P: Najwyraźniej
F: A gdzie Rose
P: W sumie to nie wiem
F: Może na dole
P: Chodźmy sprawdzić
Zeszliśmy po schodach gdy drzwi sie otwarły. Była to Rose
R: O hej chłopaki już nie śpicie?
F: Hej
P: Daj mi te siatki - dziewczyna bez odpowiedzi podała mi siatki i zaniosłem je do kuchni.
P: Ile ty tego nakupywałaś
R: Spokojnie to tylko na kilka dni
P: No chyba nie
R: Poprostu przyznaj że dużo Jesz
F: Hahahhaha komętarz życia
P: Ferran zamknij się - zaczęła się "bójka"

Nasza WyprawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz