38 Rozdział

26 2 0
                                    

Victoria
Obudziłam się bardzo wcześnie ponieważ była 7 rano. Poszłam do kuchni zrobić dla naszej dwójki śniadanie a João zaspany poszedł z psami na spacer.
V: Ktoś się tu nie wyspał
J: Yhm wcześnie jeszcze jest plus ty mi za niedługo uciekasz
V: Ale będziemy się kontaktować i tak
J: To obowiązkowo, ja nie przeżyje bez kontaktu z tobą
V: Jezus uważaj bo zacznę się ciebie bać bo zaczniesz mnie stalkować czy coś
J: Aż to to chyba nie...chyba
V: AHA CHYBA
J: Ty lepiej się przygotuj już psychicznie na spotkanie
V: A kto powiedział że ja się dziś z nim spotkanie
J: JA
V: Ale ja no mogę się z nim spotkać np jutro
J: Albo cały czas
V: No chyba cię coś boli
J: czuję się dobrze
V: yyyy wątpię
J: A tak ci przypomnę że w niedzielę gram mecz więc mam nadzieję że będziesz oglądać
V: Pomyślę
J: AHA
V: No przecież żartuje głuptasie

Rosa
Miałam samolot dziś więc trzeba było wstać. Oczywiście spakowałam się i zrobiłam im śniadanie. Pedruś przyszedł do kuchni.
P: Hej Rosee
R: No cześć Księciuniu
P: Widzę że księżniczka ma dobry humor
R: No nie powiedziała bym bo sobie wylatuje
P: O nieee to dziś?
R: Tak
P: O której
R: Ok. 10
P: To jeszcze jest czas
R: Nie dużo ale jest
P: No dobra to spędźmy go naaaaa
R:???
P: No nie wiem myślałem że ty coś powiesz
R: Bhahaha
P: No co się śmiejesz
R: Już się nie śmieje. Wiem już ty masz śniadanie a ja ogarnę się i obejrzymy sobie film w salonie
P: I to jest dobry pomysł
R: No to jedz a ja lecę na górę
P: Okee

João Félix
Minęła dobra godzina więc zbliżaliśmy się na lotnisko bo Vic o 9 miała lot.
J: Zostawiasz mnie....nie leć
V: No tak ci akurat przypomnę że lecę tam przez was a ja... Ja nie chce lecieć
J: Ale wiesz że musisz, dla dobra wszystkich
V: Ale w Wszyscy myślicie że ja się z nim pogodzę ? A moje zdanie to gdzie
J: Będziecie rodzicami
V: Wiem nie musisz mi tego przypominać
J: Musicie się dogadać bo w końcu Obydwoje musicie decydować o nim
V: No dobra może i jakoś uda nam się dogadać ale taka Rose by chciała żebyśmy wrócili do siebie
J: Wiesz ja do końca nie wiem jak wyglądał okres waszego związku a ona tak, ja się tylko mogę domyślić że byliście szczęśliwie skoro zrobiliście dziecko
V: Czemu wtedy zapomniałam tabletek ught
J: Wiesz on też nie użył gumki
V: Ughtt liczę na to że może ten samolot spadnie
J: Vic!!
V: No co nooo
J: Ty wariujesz mi
V: Właśnie mam lecieć do Barcelony i mam się zobaczyć z Ex więc gdzie tu jakieś plusy
J: yyyyy brak ale musisz zacząć myśleć pozytywnie
V: zobaczę
V: Ejjj bo ja chyba muszę już iść... Boże nie chcę
J: Dasz radę.... Zadzwonię później i pamiętaj dzwoń jakby coś się stało
V: Będę tęsknić
J: Ja też
Przytuliłem ją i musiała już lecieć 😭

Pedri
Leżeliśmy w salonie i oglądaliśmy film. Rose zobaczyła na telefon i zaczęła krzyczeć.
R: KURWA już jest po 9
P: Co!
R: Szybko zawieziesz mnie co nie?
P: No tak. Dobra ja lecę po walizkę a ty odpal auto - rzuciłem jej kluczyki
R: Dobra
Wbiegłem zgarnołem walizkę i wybiegłem. Wydaje mi się że obudziłem chłopaków. Siedząc już w aucie Rose przypomniało się że nie pożegnała się z Zorro.
R: Nie pożegnałam Zorro!
P: Spokojnie zobaczysz jeszcze go
R: No ja mam taką nadzieję że do czasu aż przyjadę on nie zdechnie
P: Obiecuje że będę się nim zajmował
R: No ja mam taką nadzieję
Jeszcze wpadły jakieś tematy. Byliśmy już na lotnisku i czekaliśmy. Ja nie wiem jak nam się udało wyrobić na czas.

Nasza WyprawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz