37 Rozdział

22 2 0
                                    

Victoria
Obudziło mnie pukanie do drzwi więc ruszyłam dupę aby pójść otworzyć bo João jeszcze spał.
Hugo: Yyy hej?! Jest João
V: No jest a ty to ?
H: Hugo jego brat a ty? Ty jesteś jego dziewczyną?
V: Nie nie nie ale mniejszą wchodź nie będziemy tak tutaj rozmawiać
H: Śpioch jeszcze śpi prawda ?
V: Yhm ale pójdę go już obudzić
Poszłam do sypialni i zaczęłam goo budzić
V: João wstawaj !
J: Rodzisz ?
V: Boże weeeee
J: No żartuje przecież co się stało ?
V: Twój brat przyszedł
J: Tyyyy zapomniałem że miał dzisiaj przyjść
V: No widzisz więc rusz dupę i idź do niego
Zaczęła się rozbudzać i wstał z łóżka
J: ty też chodź ~ złapał mnie za rękę i poszliśmy
H: nooo widzę że królewicz raczył wstać
J: no trochę pospałem a cooo
H: Ej ej ej jakoś wam nie wierzę że nie jesteście razem
V: Bo nie jesteśmy
H: Aleee
J: Vic ma rację nie jesteśmy razem
H: Szkoda
J: Vic ma chłopaka
V: CO!
H: Któż to taki
J: Pablo Gavira
V: CO !
H: łooooo no to braciszku spóźniłeś się
J: Niestety
V: Halo ja tu jestem i João przestań kłamać
J: Ale ja mówię prawdę
V: Nie mam chłopaka
H: Dobra to co w końcu jest prawdą
J: Dobra może trochę skłamałem ale no Pablo to jej ex i... Przy okazji ojciec jej dziecka
H: Łoooooooooooooo
V: Dobra ja idę zrobić śniadanie a wy sobie tutaj gadajcie tylko João nic już nie kłam przypadkiem
J: Dobrze Królewno.

Pedri
Obudziłem się i nie wiedziałem gdzie jestem i co się stało. Usiadłem i starałem obudzić Ferrana.
P: Ferran! Wstawaj - szturchałem go w końcu udało i się go lekko dobudzić
F: Hmmmm no już już
P: Pamiętasz coś z wczoraj?
F: Piliśmy a ty coś tam mamrotałaś o lotnisku czy coś
P: KURWA Rose! - wybiegłem i szybko wbiłem do niej.
Nie było jej więc szukałem po innych pokojach lecz też nic. Zbiegłem po schodach i zobaczyłem jej posture stała w kuchni. Przytuliłem ją od tyłu szybko.
P: Rose!!
R: Co jest!?
P: Ty żyjesz!
R: Dobra dobra bo mnie udusisz
P: Nie udusze
R: No może nie ale co się stało?
P: Martwiłem się!
R: Trzeba było nie najebać się wczoraj - zostałem uderzony w potylice
P: Ała! a to za co?
R: Za to że się najebałeś i nikt mi nie otwar dobrze że mam klucze
P: Świętowaliśmy dziecko
R: Czyli kurwa było słychać
P: Było było
R: Ughhh dobra idź po Ferrana i chodźcie na śniadanie
F: Widzę że mnie wołaliście
P: No widzisz nie muszę iść
R: No to siadzać i jeść
F: Mam pytania
R: hmm?
F: Pierwsze to czemu jesteśmy z Pedro w innych ciuchach
P: Też chciałem pytać
R: Przebrałam was oczywiście
P: Tam na dole też!!!
R: Nie głupku nie ściągałam Gaci wam
P: Uff
F: A co Pedro nie masz czym się chwalić na dole hmm
P: Ferran!!
R: Bez kłutni mi tu jemy
P: No dobra
F: Dobrze MAMO
R: Nie no znów - z salonu wyszedł Pablo

João Félix
Po śniadaniu pojechałem z Vic na trening.
T: João!
J: Hej Tini
T: A ona to ? ~ zaczęła się na nas gapić
V: Victoria
J: Tak więc dziewczyny ja zostawiam was same idę trenować. Vic uważaj na siebie.

Gavi
Przez jakieś krzyki obudziłem się dochodziły one z kuchni więc tam poszłem. No kogo innego mógłem się spodziewać jak nie tej trójki.
G: Hejj
R: Widzę że królewicz wstał. Jak tam główka boli?
G: No boli boli
R: Trzeba było nie chlać a nie
G: Oj no
F: UUUU napięta konwersacja
R: Ty tam bądź Cicho chyba ze chcesz się udusić jedzeniem
F: 🤐
P: To ja nic nie mówię
R: No dobrze więc śniadanie czeka
G: Dobrze mamo
R: Nie bo Ty tato
G: Nie ty mamo
R: Nie bo to ty będziesz tatą
G:.....Teraz to zdanie ma więcej sęsu
R: No widzisz. Amciajcie a ja w sumie idę do pokoju
G: HALO halo
P: Ej no
R: Hmm?
G: Mam mnóstwo pytań
P: A ja nie może mnóstwo ale też mam
F: Ja miłe odpowiedzi posługam
R: Zjedźcie to może potem pogadamy
G: Aha
R: Jak pies je to nie szczeka - i takim tekstem pożegnała nas Rose
F: Jemy i może z nami pogada

Nasza WyprawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz