Rozdział 23

559 22 0
                                    


   Siedziałam nad oceanem, podziwiając wschód słońca. Minęły trzy dni od mojej rozmowy z Pablo. Od tamtej chwili, nawet nie rozmawialiśmy, Pablo mnie unikał, a ja nawet nie wiedziałam, co miałabym powiedzieć. Z pewnością nie tak powinien wyglądać miesiąc miodowy młodej pary, ale nawet, a przynajmniej ja, nie chciałam tego wszystkiego.

   Dużo myślałam o tym co niby czuję do mnie Pablo i nie potrafię tego rozszyfrować. Nie widzę, ani nie czuję tego i mam wrażenie, że powiedział to tylko, aby mnie usidlić. Nigdy chyba nie chciałam należeć do tego świata, skoro chciałam uciec i nadal tego chcę. Jednak teraz nie mam wyjścia, ponieważ jestem łatwym celem. Chcąc nie chcąc, muszę się do tego dostosować, dla własnego bezpieczeństwa. Skoro Pablo chronił mnie tyle czasu, to może będzie robił to dalej? Nie rozumiem tylko czemu był takim gburem na początku dla mnie? Co chciał osiągnąć własnym zachowaniem?

- Carlo śniadanie – głos kobiety, która bywała tu codziennie zaczynał mnie dobijać. Nie rozmawiała ze mną, nie odpowiadała na moje pytania, nawet na mnie nie patrzyła. Szykowała jedzenie i znikała z salonu, a ja siedziałam sama, gdyż mój mąż równie znikał.

   Zabrałam kubek po kawie i skierowałam się ku domkowi. Miałam naprawdę szczęście, będąc w takim miejscu, jednak nie umiałam się tym cieszyć. Może jeśli byłby tu ktoś, kto chciałby, ze mną rozmawiać, czy zwyczajnie posiedzieć i pomilczeć byłoby lepiej.

   W salonie lekko zdziwiłam się widokiem Pablo. Siedział grzebiąc w telefonie jedną ręką, a drugą grzebał widelcem w talerzu.

- Hej – odezwałam się, na co tylko na ułamek sekundy uniósł wzrok znad telefonu. Siadłam i obserwowałam go nakładając na talerz owoce. – Jeśli tak ma wyglądać ten wyjazd, to może wróćmy, w domu chociaż ktoś mi odpowiada na przywitanie, bądź jakieś pytania. – Dodałam, na co Pablo odłożył telefon i mocno wbił swój surowy wzrok we mnie.

- Czego się spodziewałaś?! Chciałem, cholernie chciałem żebyś czuła się tu dobrze, ale musiałaś to spieprzyć – warknął uderzając dłonią w stół, aż podskoczyłam na krześle. Zastanawiałam się czy chodziło mu o naszą rozmowę.

- Wybacz, ale chyba miałam prawo znać prawdę – odezwałam się pewnie, chociaż czułam jak na plecach po woli wdrapuje się strach.

- Ty chcesz wiele rzeczy Carlo, a ja chciałem tego uniknąć – wstał, lecz nie chciałam aby wyszedł.

- Na przykład?

- Zrozum, że im mniej wiesz tym bardziej jesteś bezpieczna. Im bardziej naciskasz, tym bardziej mam wrażenie, że źle zrobiłem ratując Cię wtedy – zabrał telefon i wyszedł, a mnie wmurowało.

   Wiele słów mogłam się po nim spodziewać, lecz coś takiego? Może on naprawdę żałuję, iż to zrobił? Siedziałam nad talerzem i nawet nic nie tknęłam, nie miałam ochoty. Chciałabym znikać, by on w końcu zaznał spokoju i nie musiał mnie niańczyć.

- Nic Pani nie zjadła, zostawić to? – kobieta pojawiła się przede mną i machała dłońmi przed oczami.

- Nie, dziękuję – wstałam i zabrałam jedynie kawę ze stołu.

   Co by się stało gdybym stąd wyszła? Szukał by mnie? Czy zwyczajnie olał tak jak podczas śniadania? Może nawet byłoby mu to na rękę? Nie wiedziałam co siedziało w jego głowie, ale wiedziałam, że im dłużej będę stała w miejscu, tym bardziej on będzie czuł nade mną władze. Wiem, że miałam być grzeczna i posłuszna, jednak to wszystko się nie uda. Nie chciałam tej złotej klatki, a wolności. Jednak był pewien problem, a nawet nie jeden. Miałam cholerny mętlik w głowie i miliony myśli z planami na życie, które było bez sensu.

Pod Kluczem [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz