Rozdział 12

639 25 3
                                    


   Szlam za Pablo, jak na posłuszną sukę przystało. W końcu tylko tyle, dla niego znaczyłam. Chciał tylko tego, co należy do mnie i niczego więcej, dlatego do czasu, aż będę musiała, będę udawać posłuszną. Lecz w końcu przyjedzie i dla mnie dzień w którym będę mogła wbić mu nóż w plecy, tak jak on wbił mi, gdy zabrał mnie z rodzinnego domu.

   Zapomnę o przeszłości dopiero, gdy jego ciało będą zakopywać w drewnianej skrzyni na cmentarzu, gdzie jest jego miejsce. Łudziłam się, że mogę go zaakceptować, nie mogę i nigdy się to nie stanie.

- Siadaj, od dziś możesz jadać co zechcesz – zasiadł za stołem mówiąc to. Łaskawca, nie ma co.

- Dziękuję – rozejrzałam się po stole, trafiając na owocem i jogurt. Potrzebowałam czegoś lekkiego, co nie siądzie na moim żołądku.

   Śniadanie było długie, bo jakby nie patrzeć Pablo praktycznie wisiał na telefonie, niż jadł. Co zrobić, taka jego praca, gdy włada się praktycznie całą Sycylią. W końcu jednak skończył jeść i odstawił talerzyk sięgając po kawę.

- Mogę również napić się kawy? – zapytałam cicho, licząc iż usłyszał zapytanie.

- Jeśli będziesz grzeczna, to mogę się na to zgodzić – podsunął mi dzbanek z kawą. – Jednak nie codziennie, nie piłaś jej i może źle wpłynąć na Twój organizm – kiwnęłam tylko głową i wlałam trochę do filiżanki, jaką również dostałam od mężczyzny. – Wypij i idziemy do gabinetu.

   Zastanawiałam się czego chce. Do czego jestem mu potrzebna tak naprawdę, bo z pewnością do czegoś jestem, dlatego nie może póki co mnie nikim zastąpić. Nie zadawałam jednak pytań, do póki nie będę miała do tego prawa. Może nigdy mi na to nie pozwoli? Chociaż patrząc na moje wybryki i to, iż nadal oddycham, to chyba sama powinnam gryźć piach. Nie pozwolę mu jednak przejąć nas sobą kontroli całkowicie. Każdy ma prawo do swoich błędów, a mnie te czasy zabrano i teraz wymaga się ode mnie tylko posłuszeństwa.

   W jego biurze oczywiście jak zwykle siedziałam ze spuszczoną głową, czekając aż Pan władca zacznie przemawiać. Patrzyłam na swoje dłonie, słuchając tylko jak przekłada coś na biurku.

- Tutaj masz warunki ślubu – położył papier przede mną i końcu uniosłam wzrok patrząc na kartkę. – Przeczytaj i podpisz .

- Co jeśli na coś się nie zgodzę? – zapytałam nie unosząc wzroku.

- Nie wydaję mi się, abyś miała prawo decydować co znajdzie się w tej umowie – zaśmiał się odpowiadając.

- Gdybyś zapomniał, to Ty chcesz to, co należy do mnie, nie na odwrót – uniosłam pewnie wzrok patrząc jak bacznie mi się przygląda, a po jego uśmiechu nie został już ślad.

- Czytaj i podpisz, tak wiele wymagam?! – zapytał ostro.

- Dam znać czy mi to odpowiada, gdy skończę – wzięłam do rąk papier i skupiłam się na czytaniu.

Umowa zawarta między Carlą Tortiell + i Pablo Vinetti.

Carla zobowiązuje się polubownie zawrzeć związek małżeński z Panem Vinetti, oraz zrzec się na jego korzyść wszystkich prawa majątkowych posiadanych przed zawarciem sakramentu. Wszelkim majątkiem nabytym przed zawarciem związku, będzie mógł dysponować tylko i wyłącznie Pablo Vinetti.

Carla zobowiązuje się do wypełniania próśb Pana Pabla i nie kwestionowania ich w żaden sposób. Prośby mogą mieć każdy charakter, bez względu na rodzaj.

Jako żona, Pani Carla będzie przykładną żoną, ułożoną i pozbawioną własnego zdania. Bez zgody męża, nie ma prawa na jakiekolwiek samowolne decyzję. Również w sferze łóżkowej.

Pod Kluczem [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz