Miesiąc później...
Obudził mnie jak nigdy zgrzyt w zamku, lecz nikt nie wchodził. Może był to sen? Z pewnością skoro nadal byłam w pokoju sama. Niechętnie wstałam i zapaliłam lampkę, aby udać się do łazienki. Noc była dziwnie niespokojna i budziłam się dość często mając koszmary o swojej śmierci. Mój umysł chyba zaczynał wciągać mnie na mroczną stronę podświadomości. Nie był to pierwszy raz, ale wiedziałam, że za kilka dni znów wszystko wróci na dobre tory, o ile wytrzymam. Starsza kobieta mówiła o kilku dniach, a minęło ich dokładnie 31 wczoraj. Nierozumiałam dlaczego tak powiedziała, skoro było to zwykłym kłamstwem.
- Carlo? – zdążyłam owinąć ciało ręcznikiem, gdy usłyszałam głos starszej pani. – Śniadanie już stygnie – zapukała w drzwi łazienki, więc nie miałam wyjścia i otworzyłam równając wzrok ze starszą kobietą.
- Już wychodzę – to moje pierwsze słowa od miesiąca, przynajmniej do niej.
- Zjesz je, a później ubierz się w to co jest w torbie. Przyjdę za pół godziny jak zawsze, bądź gotowa – nie dała mi zapytać o nic więcej, bo zniknęła za drzwiami przekręcając klucz w zamku.
Stałam jak w hipnozie nie wiedząc czymam jeść czy się ubrać, czy nie robić kompletnie nic. To dziś.To jest ten dzień o którym mi mówiła ta kobieta?
Kolejną dziwną rzeczą było śniadanie, które różniło się dokładnie od trzech lat. Nie było dziś omleta ani pieczywa, a naleśniki z czekoladą i owocami. Zwiastować to może zmianę, tak jak te ubrania w torbie. Analizowałam jedząc śniadanie bez pośpiechu, gdy usłyszałam kolejny dźwięk w zamku.
- Jeszcze nie gotowa? Carla nie możesz tak robić, powinnaś już dawno być ubrana i czekać – zaczęła unosić głos z każdym kolejnym słowem. – No raz, raz! Masz trzy minuty, ubieraj się. Wrócę tu za chwilę i masz być całkowicie ogarnięta. – Chwyciła za talerz na którym miałam jeszcze pół naleśnika i wyszła, mamrocząc coś pod nosem.
Chwyciłam torbę, lecz coraz mniej zaczynało mi się to podobać. Jej zachowanie i sposób w jaki zareagowała na moje nie przygotowanie nie był na miejscu... Zajrzałam do środka gdzie leżała na dnie czarna sukienka i identyczna koronkowa bielizna. Niewiedziałam dlaczego zostało to wybrane, ale zrobiłam o co prosiła, jeśli to była cena mojej wolności, to chciałam się podporządkować.
Ubrana w ciasną sukienkę, która dość mocno opinała moje ciało stanęłam w łazience przed rozbitym lustrem. Przeczesałam swoje brązowawe włosy, które jeszcze do końcanie zdążyły wyschnąć. Oczy miałam delikatnie zaszklone, a ich ciemny kolor błyszczał. Cieszyłam się w duchu, lecz tak szczerze nawet nie wiedziałam z czego. Co jeśli wyjdę i za tymi drzwiami czeka mnie prawdziwe piekło? Trzymali mnie, aby teraz zabić? Zgwałcić lub oddać czy sprzedać, tylko czemu akurat dziś?
- Carla musimy już iść – usłyszałam ponownie głos kobiety. Poprawiłam włosy na ramię i ruszyłam pewnym krokiem do pokoju. – Zapomniałam zostawić Ci buty, załóż proszę – wyciągnęła przede mnie wysokie czarne szpilki.
- W tym mam iść? – wymownie spojrzałam na to co mi wręczyła do rąk.
- Jeśli w ogóle masz stąd wyjść, to właśnie tylko w takim stroju – uśmiechnęła się nie pewnie, co zaczęło mniej delikatnie hamować. Mój zapał i chęć wyjścia stąd zaczęły blokować myślenie, a nastawienie do tego zaczęło maleć. – Pośpiesz się, już i tak jesteśmy spóźnione, a szef nie lubi czekać – szef? Czekać? Boże kochany co się tutaj dzieję. Chciałam o coś zapytać, ale kobieta położyła palec na swoich ustach i kręciła głową. – Od tej chwili odpowiadasz tylko, gdy ktoś Cię o coś zapyta, nie zadajesz sama pytań, jeśli będziesz miała coś wiedzieć to się dowiesz, a teraz chodź.
CZYTASZ
Pod Kluczem [ZAKOŃCZONA]
RomanceCarla od trzech lat żyje w zamkniętym pokoju, bez okien i bez możliwości wyjścia. Nie rozumie dlaczego tak jest i dlaczego kobieta, która przynosi jej jedzenie nie odpowiada na jej pytania. Przychodzi jednak dzień w którym ma poznać osobę, która zgo...