Rozdział 24

551 20 2
                                    


   Po prysznicu i ubraniu się w sukienkę, wyszłam na dwór. Pablo siedział na jedynym z leżaków i rozmawiał z kimś przez telefon. Biznes to biznes i on jako król mafijnego rodu, musiał trzymać rękę na plusie nawet tu.

   Nim jednak zdążyłam podejść bliżej zakończył rozmowę, a ja siadłam obok. Nie wiedziałam czy chce w ogóle z nim rozmawiać, lecz zastanawiało mnie dlaczego tak się zachowuję.

- Lepiej Ci? – zapytałam patrząc na niego, jednak on nadal patrzył przed siebie.

- Nie – stwierdził krótko.

- A co sprawi, że zrobi Ci się lepiej?

- Carla przestań. Rozdarłaś coś co sam już pogrzebałem, a teraz wszystko wisi mi w głowie jak bomba – ocho, powiało chłodem.

- To bardzo dziwne, że ktoś tak pozbawiony uczuć jak Ty przejmuje się tak starymi sprawami – sama popatrzyłam na ocean w którym nie widziałam nic, prócz horyzontu w oddali. – Mogłeś mnie zabić i tam zostawić, nikt nie kazał Ci mnie ratować, a patrząc na to co ja wtedy zrobiłam, widocznie nie potrzebowałam łaski.

- Przestań pieprzyć! – warknął i wstał jak oparzony.

   Chyba naprawdę musiało mu jakoś zależeć. Zachowywał się jak kobieta, lub jak by miał okres. Jednak faceci chyba go nie przechodzą. A może?

- Nie znasz mojego brata, nie masz pojęcia do czego jest zdolny, aby osiągnąć swój cel – myślałam, że poszedł, jednak stał tuż za mną.

- Myślisz, że jego pojawienie się na weselu ma coś z tym wspólnego?

- Z pewnością. W końcu powiedział, że chce skończyć to co zaczął – przypomniałam sobie te słowa, które wtedy wypowiedział. Wtedy aż tak ich nie rejestrowałam, lecz teraz możliwe, że chce coś osiągnąć, ale co?

- Tylko co zaczął? – spojrzałam na Pablo, który tylko mocniej zacisnął dłonie.

- Nie myśl o tym – odwrócił się, a ja wstałam i ruszyłam za nim. Nie dam się zbyć. Nie tym razem.

- Pablo! Powiedz mi o co tu chodzi?!

- Mówiłem Ci już, przestań drążyć. Będziesz wiedziała tylko tyle ile musisz – warknął zatrzymując się, aż wpadłam na jego plecy. – Może masz rację, powinien Cię zabić, nie byłoby żadnych problemów.

   Stałam jak wryta, on naprawdę to powiedział? Owszem sama mu tak powiedziałam, ale czy on od tak byłby zdolny mnie zabić.? Odszedł, a ja patrzyłam na faceta, który był zagadką. Może jeśli by to zrobił mogłabym zaznać spokoju. Jednak chciałabym jeszcze trochę pożyć. Cieszyć się życiem jak normalny człowiek.

    Wróciłam do domu i zahaczyłam o bibliotekę. Była tam masa różnych książek. Wybrałam jedną. Mafijna. Wyszłam na zewnątrz i zatopiłam się w lekturze. Książkę przeczytałam szybko. Ani trochę nie rozumiałam bohaterki, która cieszyła się z tego co miała. Ludzie piszący takie książki nie wiedzą jakie piekło przeżywa drugą osoba. Ani trochę nie przypomina to sielanki. Chciałabym, żeby kiedyś ktoś, bądź ja sama opisał to co przeżywam ja. Na pewno nie byłabym w stanie zakochać się w kimś, kto pozbawił mnie wolności nawet jeśli jest to Pablo.

- Carlo – głos Pablo wyrwał mnie z rozmyślań.

- Czego chcesz? – zapytałam wstając z leżaka.

- Jak zwykle miła – odgryzł kąśliwe. – Kolacja czeka.

- Nie mam ochoty jeść – minęłam go, a on złapał mnie za łokieć dosyć mocno.

Pod Kluczem [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz