Prolog

1.3K 46 6
                                    

Zastanawialiście się kiedyś, co stałoby się gdybyście obudzili się w nieznanym wam miejscu, nie pamiętając co wydarzyło się dnia poprzedniego? Może to zabrzmi śmiesznie, ale mnie to pytanie nurtuje od trzech lat. Trzy lata spędziłam zamknięta, bez światła dziennego w pokoju widząc tylko jedną kobietę, która miała za zadanie dbać o moją figurę i zdrowie.

Nie wiem kompletnie nic. Kim jestem, czemu jestem zamknięta, a nawet czy kobieta, która mówi mi - Carla to moje prawdziwe imię. Tkwię w zamknięciu czekając na cholerny cud, który chyba nie ma dla mnie ratunku. Przecież gdybym miała stąd wyjść, już by się tak stało.

Zgrzyt w zamku zwiastuje nadejście mojej opiekunki. Starałam się jakoś z nią rozmawiać. Wypytać, ale niczego się nie dowiedziałam. Z każdym pytaniem była bardziej milcząca i szybciej wychodziła niż się pojawiała. Ostatnio jednak coś w niej się zmieniło, lecz teraz to ja przestałam pytać i dociekać, po prostu straciło to dla mnie sens. Jeśli ma się coś wydarzyć to się to stanie, a ja nie będę się łudzić.

- Witaj Carla - starsza pani weszła jak co dzień stawiając tacę ze śniadaniem przy łóżku na małym stoliku. - Jak się spało? - nie wysilam się na odpowiedź i tak sama sobie odpowiada na własne pytania. Niestety moich unika jak ognia... - Widzę, że dobrze, zjedź śniadanie nim wystygnie. Wrócę za pół godziny - uśmiechnęła się jak zawsze, a w kącikach ust zauważalne były już zmarszczki. Nie dziwiło mnie to,  w końcu mogłaby być moją babcią.

Kolejnym nasuwającym się pytaniem było to czy mam rodzinę? Nie martwią się o mnie? Nie szukają?Może jej nie ma, tylko czemu niczego nie mogę sobie przypomnieć? Totalna pustka w głowie...

Bez słowa wzięłam się za jedzenie, teraz tylko to mi zostało. Na początku próbowałam wziąć ją nalitość i nie jeść, lecz to skończyło się na podczepianiu mi kroplówek. Omlet był taki sam od pierwszego dnia w którym się tu obudziłam. Warzywa i jajka z pieczywem, nie miałam co narzekać, jakby nie patrzeć lepsze to niż kompletnie nic. Te same pory jedzenia, po których miałam ćwiczyć, aby nie nabierać wagi. Mogłam oszukiwać, ale robiłam to również dla siebie aby mieć jakiekolwiek zajęcie. Siedzenie w pokoju bez okna i łazienką wktórej nawet mi było ciasno, nie miałam zbytnio popisu. Wolałam nie myśleć, jednak to było trudne, lecz teraz po prostu czekam na to co ma nastąpić. Przygnębiające było jednak to iż nawet niewiedziałam kiedy i co nastąpi.

Kolejny zgrzyt zamka zwiastował przybycie kobiety. Bardzo chciałam dowiedzieć się więcej, lecz moje pytania były i tak zbędne. Niczego do życia nie wnosiły, a nawet bardziej mnie przytłaczały - bo tak czy inaczej mogłam sobie tylko gdybać.

- Pięknie zjadłaś - kolejny uśmiech na jej twarzy zaczynał coraz mniej mi się podobać. - Poćwicz trochę, jeszcze kilka dni i w końcu wyjdziesz z tego pokoju - kobieta chwyciła tacę, a ja mimo woli złapałam ja za dłoń zatrzymując. Nie sądziłam iż jestem do tego zdolna, lecz słowa jakie wypowiedziała dały mi jakiś nie znany wcześniej instynkt.

- Wyjdę? Gdzie? - szarpnęłam za jej dłoń, czym najwidoczniej ją przestraszyłam. Jej przerażonamina nie zapowiadała niczego dobrego, a już z pewnością nie odpowiedź na moje pytanie.

- Za kilka dni Carla - wyszarpałasię i wyszła trzaskając drzwiami.

Za kilka dni? Boże czyżbym w końcu odzyskała wolność? Tylko czym ona jest? Nie pamiętam kim byłam, gdzie mieszkałam i czy mam rodzinę, więc jeśli stąd wyjdę to co będę miała robić na zewnątrz? Pozwoli mi w ogóle wyjść na zewnątrz? Czemu ta kobieta miesza mi w ogóle w głowie?

Moją głowę zaczęły napędzać złe myśli, a jedyną rzeczą, która pozwalała mi o tym zapomnieć było po prostu uderzanie w worek treningowy, który już nim nie był, lecz nadal mogłam na nim odreagować stres. Ćwiczyłam długo, niezauważając nawet wejścia kobiety, która zostawiła mi obiad. Niechciałam go, byłam wściekła na siebie, na nią i na każdą osobę, która mnie tu zamknęła. Nie ważne co się stanie za tydzień, dzień czy kilka miesięcy, ja się nie poddam i nie dam im tak łatwomnie złamać. Nie ludziom, którzy zamknęli mnie w klatce pod kluczem i od lat czekali na nie wiadomo co. Nie byłam słaba, już nie. Psychicznie stawałam się silniejsza, bo jeśli przetrwałam te lata tutaj, to przerywam również więcej. Mogłam zarzucać sobie wiele, ale nie to by dać się zniszczyć ludziom, traktujących mnie jak zwykłą zabawkę. Czułam się nią, a tylko trening dawał ukojenie i siłę, lecz zaraz po nim pochłaniała mnie chandra...

Przecież nawet jeśli mnie wypuszczą z tego pokoju, to z pewnością nie na zewnątrz, nie po to ktoś trzymał mnie tutaj tyle w zamknięciu, a może?



Pod Kluczem [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz