Rozdział 17

562 24 2
                                    


   Obudziłam się chwilę po 6. Sny, jakie męczyły mnie całą noc, były okropne. Zastanawiałam się, czy to nie przepowiednia na dzisiejszą ceremonię.

   Wzięłam długi prysznic, który na chwilę dał mi odetchnąć. Postanowiłam poszukać kawy, bo raczej nic nie zdołałam przełknąć, niestety na marne. Nie było tu kompletnie nic. Ogarnęłam się więc i wysuszyłam włosy. W końcu usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i spojrzałam kogo tu niesie.

- Dzień dobry Carlo – Theresa wniosła tacę pełna jedzenia.

- Witaj Thereso, podziękuję za śniadanie, ale mam prośbę o kubek kawy – zerknęła na mnie i na to co przyniosła. Kiwnęła tylko głową i wyszła bez słowa.

   Nie chciałam jej urazić, gotowała obłędnie, ale dziś zwyczajnie nie przejdzie mi nic przez gardło. Podeszłam do okna i otworzyłam drzwi tarasowe, chciałam zaczerpnąć powietrza, które powinno pomóc miarowo oddychać. Bałam się, że coś zepsuje, a konsekwencje będą zbyt duże.

- Mogę? – Octavia weszła do apartamentu, wraz z dwoma kawami, których zapach ukoił moje nerwy. Zwyczajnie potrzebowałam tylko tego.

- Wejdź, wejdź – siadłam na kanapie i czekałam, aż dziewczyna usiądzie obok mnie.

- Proszę, podobno nie chciałaś nic zjeść? – spojrzała na mnie karcącym wzrokiem.

- Nic nie przełknę, obawiam się, że prędzej byłabym w łazience wisząc nad kiblem, nim zdążyłabym coś przełknąć – zabrałam z drewnianej tacy kawę i umoczyłam usta.

- Obiad będzie dopiero późnym wieczorem, tak więc nie wiem czy dobrze zrobiłaś. Twój organizm jest przyzwyczajony do posiłków o równych porach – sama upiła łyk kawy. Czułam się jak gówniara, która dostała burę od starszej siostry.

- Przez jeden dzień nic mi nie będzie, jeśli nie dostanie na czas określony jedzenia – stwierdziłam i dokończyłam minimalistyczną kawę.

- Jak uważasz, w końcu to Twój dzień, ale nie chcę byś zemdlała po drodze – pogroziła mi palcem, na co tylko machnęłam dłonią. – Niedługo powinien być fryzjer, a ja skoczę po suknię.

   Octavia zabrała filiżanki i zniknęła za drzwiami. Nie wiedziałam co mam robić, więc postanowiłam wyjść na powietrze, potrzebowałam tego. Miałam nadzieję tylko, że zaraz nie wpadnie wściekły Pablo i nie zamknie mnie w szafie.

   Powietrze było ciężkie, jakby wisiała w powietrzu jakaś burza, słyszałam je, gdy siedziałam w zamknięciu, lecz nie widziałam. Teraz może uda mi się zobaczyć błyski na niebie. To głupie, ale naprawdę chciałabym w końcu zacząć normalnie żyć, tak jak inni. Mieć własne zdanie, móc wyjść i zaszyć się samej. Wiem, że to marzenie, ale tego akurat nikt mi nie zabroni.

   Widok z tego tarasu był na panoramę miasta, a ja chciałam być jego częścią. Chciałam żyć tak jak reszta ludzi, która nie przejmowała się niczym. Tylko czy tak naprawdę potrafiła bym odnaleźć się teraz w społeczeństwie? Nie wiem. Myślę, że nikt tego nie wie, może prócz Pablo, który skutecznie chce, bym żyła pod kloszem i nie wychodziła na świat, który mnie wciąga.

   Pukanie do drzwi mnie otrzeźwiło, więc szybko wróciłam do środka zasłaniając firany.

- Proszę – stanęłam obok kanapy czekając na gości.

   Wyszedł fryzjer, który robił mi fryzurę dość długo, nie pokazując efektów, zaraz po nim makijażystka, która również zrobiła swoje i znikła. Gdy chciałam zobaczyć efekty, niestety do apartamentu weszła Octavia i Thersa z sukienką.

Pod Kluczem [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz