ROZDZIAŁ 7

981 36 7
                                    

- Cholera jasna!!!

Poderwałam się jak oparzona z łóżka. Była siódma trzydzieści siedem i zaspałam do szkoły. Co prawda nadal nie powinnam wychodzić z łóżka bo minął dopiero tydzień, ale czuję się już lepiej. Poza tym wczoraj dostałam wiadomość, że jeśli nie zjawię się w szkole do końca tygodnia (jest czwartek) by zaliczyć zaległe sprawdziany będę musiała zaliczać je ustnie, a w najgorszym przypadku pisać egzamin z całego materiału, który był przez pół roku aby zdać semestr. Nie wiem co to są za pojebane zasady, ale niestety muszę się męczyć. Gadałam z Aiden'em o tym czy mogę przepisać się do innej szkoły, ale nie było takiej możliwości bo kolejne liceum było zbyt daleko od mojego domu.

Nałożyłam na siebie szybko mundurek. Cały był pomięty, bo gdy mój brat robił pranie zamiast go poskładać rzuciłam na fotel i tak leżał. Związałam szybko włosy w wysoką kitkę, umyłam zęby, twarz i pobiegłam do Aiden'a do pokoju. Zignorowałam smród, który się tam unosił. Waliło jak w gorzelni. Zauważyłam śpiącego brata, który spokojnie oddychał i miał całą zaślinioną mordę.

- Aiden szybko!!! - krzyknęłam i potrząsnęłam nim, ale nadal nawet się nie ruszył, więc postanowiłam krzyknąć ile sił w pluchach - Aiden!!!

- Co? Co? - poderwał się przestraszony i zdezorientowany. Wytarł z kącików ust ślinę i spojrzał na mnie - Ochujałas?Ja pierdole Abigail nie robi się tak!!!

- Przepraszam. Zaspałam do szkoły. Zawieziesz mnie proszeee?

- Weź moje auto - chłopak rzucił się z powrotem na poduszkę i szczelnie otulił kołdrą - Nie mam dzisiaj zajęć i mam wolne. Nie będę go potrzebował.

- Jezu dziękuję!! Jesteś cudowny kocham cię!!

Wzięłam szybko klucze z komody i wróciłam do pokoju po plecak. Wzięłam wszystko co potrzebne i zbiegłam na dół odrazu zakładając buty. Gdzieś po domu krzątał się James więc rzuciłam tylko szybkie cześć i jak poparzona wybiegłam z domu. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę szkoły.

Wczoraj całą noc siedziałam i uczyłam się na sprawdzian z literatury. Musiałam przerobić aż dwie lektury, które czytałam bardzo dawno i już niewiele pamiętałam. Nic nie pomagało mi się skupić, wypiłam dwie kawy, a i tak nadal chciało mi się cholernie spać. Jakoś dałam radę i przebrnęłam przez cały materiał, ale skończyłam o czwartej nad ranem.

Kiedy wjechałam na parking dużo uczniów wchodziło już do szkoły, jednak nadal dało się zauważyć nieliczne grupki, którym najwyraźniej się nie spieszyło chociaż za dwie minuty zaczynały się lekcje. Znalazłam wolne miejsce parkingowe i ruszyłam do szkoły trzy razy upewniając się, że zamknęłam samochód.

Czułam się dziwnie. Nie byłam w szkole od prawie dwóch tygodni i gdy tylko przekroczyłam jej próg
moje chęci do życia, których za wiele i tak nie ma, zmalały praktycznie do zera. W mojej starej szkole nie należałam do osób, które nienawidziły szkoły. Panowała tam przyjazna atmosfera, chociaż wiadomo jak w każdej szkole były dramy i jakieś problemy, ale na ogół fajnie spędzałam tam czas. Jednak w tej szkole zdecydowanie zaliczam się do tych, którzy nienawidzą szkoły. Minęło dopiero dwa miesiące od rozpoczęcia roku, a ja jestem psychicznie wykończona jeszcze bardziej niż byłam.

Sprawdzian z literatury okazał się bardzo prosty. Wydaje mi się, że prawie wszystkie zadania zrobiłam dobrze i liczę na pozytywną ocenę. Z wszystkich zajęć, na które chodzę właśnie z literatury idzie mi najlepiej. Nie zawsze tak było. Ale odkąd moją pasją stało się czytanie, jakoś łatwiej przychodzi mi nauka z tego przedmiotu.

- No nareszcie - zagadała Kelly gdy wychodziłyśmy z klasy - Bez ciebie myślałam, że umrę z tymi nudziarzami

- No tak bo ja jestem taka rozrywkowa i zabawna - zaśmiałam się i ruszyłam do szafek

The Opposite of Love Where stories live. Discover now