Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie. Miłego czytania!!!
KADENOdkąd pamiętam, miewam problemy z bezsennością. Lekarze, specjaliści, różne prochy i inne gówna, nic nie pomagało. Może na początku, ale tylko na początku. Zawsze gdy dostawałem nowe leki, działały przez tydzień? Dwa? Nie więcej. Później wracało to samo. Przewracanie się z boku na bok przez całą noc, tępe wyganianie się w ścianę i zasypianie nad ranem. Zawsze spałem trzy godziny. Nigdy więcej, nigdy mniej.
Z czasem przyzwyczaiłem się do takiego trybu życia. Był dla mnie normalny i nie odczuwałem już żadnej różnicy. Zmęczenie mi towarzyszyło, ale do tego też się przyzwyczaiłem. Uważałem, że nic nie mogę z tym zrobić i takie musi zostać moje życie. W końcu podejmowałem tyle prób walki z tym, a i tak zawsze kończyło się tak samo.
Jednak, coś się zmieniło. Nie potrafię racjonalnie tego wytłumaczyć, bo to jest irracjonalne. Nie ma najmniejszego sensu i wydaje się totalnie głupie, ale gdy...gdy ona jest obok mnie, moja bezsenność znika. Śpię całe noce, budzę się wypoczęty i ani trochę zmęczony. Tak bardzo przyzwyczaiłem się do swojego trybu życia, że już zapomniałem jak przyjemnie jest wstać, chętnym do życia, szczęśliwym. Ale zdarza się to tylko wtedy, gdy budzę się u jej boku.
Czy to dziwne? Wydaje mi się, że chyba tak. Gdy ona śpi obok, czuję dziwny spokój. Czuję się bezpiecznie i nie czuję potrzeby analizowania wszystkiego, bo przy niej to nie ma sensu. Przy Abigail żyje rzeczywistością, teraźniejszością. Nie martwię się o jutro, a to jest tak kurewsko do mnie nie podobne. Przez mojego ojca każdy dzień dla mnie to walka, dosłownie i w przenośni, ale przy niej czuję, że już nie muszę dłużej walczyć.
Westchnąłem i przetarłem zamglone oczy dłonią. Obudziłem się już kilka minut temu, ale nie miałem ochoty się podnosić. Obróciłem głowę w stronę dziewczyny, która leżała po przeciwnej stronie łóżka. Leżała na brzuchu, a jej nagie ciało było zakryte czarną pościelą. Spokojnie oddychała, a jej twarz była skierowana w moją stronę.
Wyglądała jak anioł. Anioł, który został wygnany z nieba na potępienie, bo jak inaczej mam wyjaśnić, te wszystkie okropne rzeczy, które ją spotkały? Na samą myśl, robi mi się niedobrze. Nie zasłużyła na życie w strachu, niepewności. Nie zasłużyła na to co zrobił jej ten skurwiel. Jest zbyt dobrą osobą, więc czym tak bardzo zawiniła, że Bóg ją tak karał?
Zasłużyła na wszystko co najlepsze. Powinna spotkać chłopaka, który pokocha ją miłością bezgraniczną. Zasługuje na kogoś, kto pokaże jej czym jest prawdziwa miłość. Na kogoś, kto da jej poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Jest pierdoloną boginią, której świat powinien kłaniać się do stóp. Zasługuje na wszystko.
I ja wiem, że tego wszystkiego nie będę potrafił jej dać. Nie wiem co do niej czuję, to skomplikowane i tak pogmatwane, że czasami gdy o tym myślę boli mnie głowa. Oprócz matki, nikt nie pokazał mi jak kochać. Jak być kochanym. Więc jak mam jej to zapewnić, skoro nie wiem jak? Nie jest przy mnie bezpieczna. Moje życie potoczyło się w takim, a nie innym kierunku i na każdym kroku, może jej się coś stać. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby ucierpiała z mojego powodu.
I najgorsze jest to, że ja mam świadomość tego wszystkiego. Nie zasługuje na nią i gdybym chociaż w jednym procencie, był porządnym człowiekiem. Odsunął bym się. Dał jej szansę, aby znalazła kogoś wartego jej uwagi. Ale jestem egoistą i nie potrafię tego zrobić. Owładnęła moim umysłem. Tylko ona pokazała mi świat, którego wcześniej nie widziałem. Albo nie chciałem widzieć. W końcu tego co oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
YOU ARE READING
The Opposite of Love
Teen FictionŻycie Abigail wywraca się do góry nogami po pewnych wydarzeniach. Wyjeżdża do swojego brata, aby spróbować wrócić do normalności. Z całych sił stara się wyjść z zaburzeń, w które wpadła i całkiem jej się to udaje. Znowu zaznaje spokoju i cieszy się...