ROZDZIAŁ 33

876 42 14
                                    

Czułam się cudownie. Błogie ciepło ogarnęło moje ciało z każdej strony, a duża męska ręka leżała na mojej talli. Doskonale pamiętam gdzie jestem i czułam się z tym cudownie. Jakbym leżała na chmurce, bez żadnych zmartwień, z Kadenem obok. Nie pamiętam kiedy miałam tak dobrą noc i się wyspałam.

Jednak nic nie trwa wiecznie. Wpłynęła na mnie kolejna fala irytacji, gdy walenie w drzwi nie ustępowało. To właśnie ten dźwięk mnie obudził i liczyłam, że może chłopak wstanie, jednak się przeliczyłam. Kaden spał jak zabity, nie zwracając uwagi na walenie w drzwi, które pewnie obudziło całą kamienicę.

Niezbyt delikatnie zrzuciłam z siebie rękę chłopaka, na co się poruszył. Spojrzałam na niego, ale on tylko okrył się szczelnie kołdrą i przewrócił na drugi bok. Baran. Podniosłam się z łóżka i wyszłam z sypialni. Gdy przechodziłam przez salon, spojrzałam na zegar, który pokazywał siódmą trzydzieści. Czy to jakieś jaja?

- Idę już, kurwa, przecież się nie pali! - warknęłam do siebie, gdy z każdą chwilą walenie w drzwi się nasilało

Przekręciłam zamek w drzwiach, po czym wychyliłam przez nie głowę. Już miałam opieprzyć osobę, która zakłóciła mi sen, ale nagle zabrało mi języka w gębie. Przede mną stał Theodor, w eleganckim beżowym garniturze, który wyglądał na nim jak druga skóra. Pod marynarką miał białą koszulę i do tego czarny krawat. Prezentował się nienagannie, a ja się czułam jakby ktoś odciął mi dopływ powietrza.

Widziałam go tylko raz w życiu. Nie znam go w cale, ale sama jego prezentacja, sprawia, że głupieje. Onieśmiela mnie swoim eleganckim wyglądem, idealnie ułożonymi włosami i tym chytrym uśmieszkiem, który sprawia, że miękną mi nogi. To pojebane. Najwidoczniej z Kadenem dostali dobre geny, ale to chyba Theo dostał te mocniejsze.

- Oh, cóż za miła niespodzianka - odezwał się Theo i obdarował mnie szarmanckim uśmiechem

- Czy coś...coś się stało? - zapytała i otworzyłam szerzej drzwi - Obudziłeś pewnie połowę kamienicy.

- Tak, mój błąd. Bywam...niecierpliwy. Czy zastałem Kadena? - zapytał

- Tak, śpi. Więc jakbyś mógł przyjść...

- Świetnie - przerwał mi. Klasną w dłonie i bez słowa wyminął mnie i wszedł do środka - Obudź go, proszę.

Stałam jak osupiała, bo średnio rozumiałam co się dzieje. W sumie tu nie było co rozumieć, ale on odbierał mi zmysły. Muszę się ogarnąć. Potrząsnęłam głową i zamknęłam drzwi.

Skierowałam się do salonu, gdzie czekał już Theo. Przeskanował mnie wzrokiem, od góry do dołu, dłużej zatrzymując się na moich nagich nogach. Posłał mi flirciarski uśmiech, po czym odwrócił się i podszedł do okna. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że paraduje przed nim w samych gaciach i koszulce. Świetnie.

Bez słowa ruszyłam do sypialni, zamknęłam za sobą drzwi i niczym pantera rzuciłam się na materac. Kaden jęknął cicho, bo niechcący skończyłam mu na nogę, ale nawet to go nie obudziło. Zaczęłam potrząsać za jego ramię, aby go obudzić, ale nic.

- Kaden, obudź się! - warknęłam, dalej potrząsając jego ciałem - Kaden, kurwa mac! Co za kutafon!

Dopiero moje ostatnie słowa sprawiły, że chłopak się poruszył. Obrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie jak na chorą psychicznie. Cóż, tak musiałam wyglądać po nocy. Zmarszczył brwi, po czym przetarł twarz rękami i głośną westchnął.

- Co chcesz? - zapytał oschle - Miałem przyjemny sen.

- Czy w twoim przyjemnym śnie, był twój brat w twoim salonie? - zapytałam, po czym sama sobie odpowiedziałam - Nie? To świetnie, ale właśnie tam na ciebie czeka.

The Opposite of Love Where stories live. Discover now