Wpatrywałam się z szokiem w nieznajomego. Zaschło mi w ustach i nie wiedziałam co powiedzieć. To oczywiste, że nie wiedziałam, że Kaden ma brata. Nie jesteśmy ze sobą na tyle blisko, aby mówił mi takie rzeczy. A mimo to, byłam w totalnym szoku. Na pierwszy rzut oka, nie widać podobieństwa. Ale im bardziej się mu przyglądam, tym wyraźniej widzę.
Mężczyzna przede mną na oko ma około dwudziestu pięciu lat. Identyczny, magnetyzujący kolor oczu oraz czarne włosy. Gdy się uśmiechnął, odrazu zauważyłam w tym uśmiech Kadena. Tak samo uzależniający i otępiający moje zmysły.- Oh, co ze mnie za gentelmen - westchnął patetycznie - Jestem Theodor, ale mów mi Theo.
Obdarzył mnie szelmowskim uśmiechem i wystawił w moją stronę dłoń. Po chwili zawahania podałam mu ją, a mężczyzna złożył na niej krótki pocałunek. Nadal stałam jak otępiała i nie mogłam wyrzucić z siebie ani słowa. Sama nie wiem co się ze mną działo. Po prostu gdy tylko na niego patrzyłam, język zniknął gdzieś w moim gardle. Nie mogłam z siebie wydusić słowa.
Nie było to spowodowane tym, że mi się podobał. Był przystojny i to cholernie, nie mogłam mu tego odmówić, ale to było coś innego. Ta pewność siebie emanująca od niego, wyczuwalna była na kilometr. To jak kulturalnie się zwracał i pełna gracji postawa, której nigdy nie widziałam u Kadena. Byli tak podobni, ale tak bardzo różni.
- Abigail - ledwo wydukałam
- Piękne imię - znowu obdarzył mnie czarującym uśmiechem - Pasujące do równie pięknej kobiety.
Czułam jak rumieniec pojawia się na moich policzkach. Nic nie mogłam na to poradzić. Nikt nie mówił mi nigdy, że jestem piękna i chociaż te słowa padły z ust mężczyzny, którego poznałam dwie minuty temu, ciepło rozlało się po moim wnętrzu. Nie musiałam spędzić dużo czasu z Theo, aby zauważyć, że jest flirciarzem i wie jak rozmawiać z kobietami. Cóż, nie mogę powiedzieć tego samego o jego bracie...
- Co tak długo? - usłyszałam za sobą głos Aiden i po chwili pojawił się obok mnie. Zlustrował mężczyznę wzrokiem i zmarszczył brwi - A ty to kto?
- Theodor - na jego ustach nie było widać już cienia uśmiechu.
- Brat Kadena - dokończyłam
- Brat kogo? Przecież on nie ma rodzeństwa - powiedział zdezorientowany
Spojrzałam na niego z szokiem. Byłam pewna, że Aiden wiedział, że Kaden ma brata. Byłam dziwnie zaskoczona, gdy jego mina wyglądała tak jak moja, gdy mężczyzna się przedstawił. Było to dla mnie nieco dziwne, przecież Kaden to jego najlepszy przyjaciel, a on nie wie o czymś takim? Coś mi tu śmierdziało.
Theodor parsknął suchym śmiechem, w którym nie było ani grama szczerości. Pokręcił głową, ale w cale nie wyglądał na zaskoczonego. Wręcz przeciwnie. Wyglądał jakby się tego spodziewał, że nikt o nim nie wie. Jakby to, że jego własny brat wyparł jego istnienie, było dla niego całkowicie normalne.
- Ależ oczywiście, że mogłem się tego spodziewać. Nie chcę być nie uprzejmy, ale czas mnie goni, więc jakbyście mogli zawołać mojego braciszka byłoby cudownie.
Kiwnęłam głową i wróciłam do salonu. Wszyscy o czymś żywo rozmawiali, ale nie był już to temat walk. Podeszłam do fotela, na którym siedział czarnowłosy i stanęłam centralnie przed nim. Uniósł na mnie swój wzrok i wyglądał na cholernie zmęczonego. W tamtej chwili było mi go nawet żal, ale nie myślałam teraz o tym.
- Co? - warknął nieprzyjemnie
- Ktoś na ciebie czeka - szepnęłam, aby nikt nie usłyszał. Skoro mój brat nie wiedział, to reszta zapewne też nie wie, a skoro nikomu o tym nie mówił, to znaczy, że chciał, aby to pozostało w tajemnicy.
![](https://img.wattpad.com/cover/357096697-288-k954429.jpg)
YOU ARE READING
The Opposite of Love
Teen FictionŻycie Abigail wywraca się do góry nogami po pewnych wydarzeniach. Wyjeżdża do swojego brata, aby spróbować wrócić do normalności. Z całych sił stara się wyjść z zaburzeń, w które wpadła i całkiem jej się to udaje. Znowu zaznaje spokoju i cieszy się...