W końcu piątek. Najlepszy dzień w ciągu całego tygodnia. Zaczyna się weekend, a co za tym idzie, odpoczynek. Ten tydzień w szkole cholernie mnie zmęczył. Sprawdzian za sprawdzianem. Nie miałam czasu nawet żeby poczytać w spokoju książkę. Ja rozumiem, że jestem w klasie maturalnej i nauczyciele chcą nas jak najlepiej przygotować do egzaminów końcowych, ale bez przesady. Nie miałam czasu nawet żeby w spokoju się wysikać.
Do tego wydarzenia z czwartkowego popołudnia ciągle przewijały się w mojej głowie i przez to, jeszcze bardziej nie mogłam się skupić. Odkąd Kaden wyszedł za swoim bratem nie dawał znaku życia. I chociaż to było zaledwie wczoraj, czuję jakby wydarzyło się to dawno temu, przez intensywność z jaką o tym myślę. Ewidentnie mam problemy z głową. Nie bardzo interesuje mnie życie Kadena, ale moja ciekawość chciałabym wiedzieć wszystko.
Rzuciłam się na łóżko wydając z siebie jęk zadowolenia. Od samego rana marzyłam tylko o swoim łóżeczku i aby zatopić się w mojej pościeli w dinozaury. Leżałam przez kilka minut w bezruchu i wpatrywałam się w biały sufit. Po chwili podniosłam się do siadu i odpaliłam laptopa. Ten stary złom ledwo co działa i muszę zainwestować w coś lepszego, ale nie mam kasy. Przykre życie biedaka.
Podczas, gdy laptop się uruchamiał, szybko ściągnęłam z siebie mundurek i zarzuciłam na siebie dresy, które były chyba o trzy rozmiary za duże oraz moją ulubioną koszulkę z hello kitty, która również była o wiele za duża. Włosy spięłam w wysoką kitkę i skierowałam się do kuchni, wcześniej jeszcze na stopy zakładając puchowe świąteczne skarpetki. Musiałam prezentować się komicznie, ale totalnie mi to nie przeszkadzało. Było mi wygodnie i to najważniejsze.
W kuchni z jednej szafek wzięłam opakowanie suszonych bananów, które ostatnio stały się moją obsesją. Z lodówki wyciągnęłam butelkę wody, a z zamrażalnika lody i z rzeczami pod pachą wróciłam do pokoju. Wszystko rzuciłam na wolne miejsce na łóżko i wgramoliłam się pod kołdrę. Miałam zamiar dzisiaj zrobić sobie maraton bajek i cały dzień przeleżeć w łóżku. I żadna siła mnie z niego nie wyciągnie.
Każdy ma bajkę z dzieciństwa, którą mógłby oglądać całymi dniami i nigdy mu się nie nudziła. W moim przypadku jest to Hotel Transylwania. Tak naprawdę nie wiem skąd zrodziła się moja miłość do tej bajki, ale nawet teraz ją uwielbiam. Gdy byłam jeszcze dzieckiem, moją tradycją było wstawanie rano, jeszcze przed rodzicami i oglądanie właśnie tej bajki. Kocham wszystkie trzy części.
Po jakiś czterdziestu minutach, całej paczce suszonych bananów, pół opakowania lodów i całej butelce wody, strasznie chciało mi się sikać. Niechętnie wstałam i ruszyłam do łazienki. Gdy zrobiłam co miałam, podeszłam do umywalki aby umyć ręce. Spojrzałam na siebie w lustrze i parsknęłam śmiechem. Naprawdę wyglądałam bardzo zabawnie.
Wróciłam do pokoju i ledwo przeszłam przez próg, a stanęłam jak wryta. Może bardziej zaskoczona, ale nie dowierzałam to w to co widzę. Na moim łóżku jak gdyby nigdy nic, siedział sobie Kaden. Przykryty po uszy moją kołdrą w dinozaury (to akurat wyglądało bardzo zabawnie) i zajadający się moimi lodami. W ogóle nie przejął się tym, że właśnie weszłam do pokoju, bo nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Oglądał bajkę, która leciała w laptopie.
- Spokojnie Abigail, nie chcesz zrobić mu krzywdy - powiedziałam sama do siebie i wzięłam głęboki wdech. Dopiero moje słowa sprawiły, że chłopak na mnie spojrzał - Cześć Kaden, jak się masz? Dobrze? Oh to świetnie - zaczęłam mówić przesłodzonym głosem pełnym ironii - Mogę zapytać co tu robisz?
- Oglądam - powiedział, a na jego twarzy błąkał się uśmiech
- No tak oglądasz, co ze mnie za idiotka. Chyba muszę odwiedzić okulistę, bo słabo z moim wzrokiem.
YOU ARE READING
The Opposite of Love
Teen FictionŻycie Abigail wywraca się do góry nogami po pewnych wydarzeniach. Wyjeżdża do swojego brata, aby spróbować wrócić do normalności. Z całych sił stara się wyjść z zaburzeń, w które wpadła i całkiem jej się to udaje. Znowu zaznaje spokoju i cieszy się...