ROZDZIAŁ 40

632 38 12
                                    

Pół roku później...

- Abigail wstawaj!!

Usłyszałam nad swoim uchem krzyk, który wybudził mnie z twardego snu. Podskoczyłam przestraszona na ten nagły dźwięk i spadłam z łóżka. Uderzyłam całym ciałem o twardą podłogę i wydałam z siebie bolesny jęk. Byłam zdezorientowana i nie do końca jeszcze świadoma tego co się dzieje. Otworzyłam oczy i pierwsze co ujrzałam, to wkurzona mina mojego brata, który stał nade mną z rękami założonymi na piersi. Wyglądał jak matka, która tylko czeka, aby wygłosić litanię swojemu dziecku.

- Nie śpię...- wymamrotałam ledwo słyszalnie - Już nie śpię.

- Ah to świetnie, bo tak się składa, że za pół godziny zaczyna się zakończenie roku!! - krzyknął Aiden i wyrzucił ręce do góry.

Chwilę zajęło mi przyswojenie jego słów, ale gdy one już do mnie dotarły, momentalnie poderwałam się z podłogi. Kołdra zaplątała mi się między nogami, przez co gdy zaczęłam biec do łazienki, to zaliczyłam bliskie spotkanie mojej twarzy z podłogą. Kompletnie zapomniałam, że dzisiaj kończę szkołę. Kurwa, jak mogłam o tym zapomnieć? Nick gada o tym od dobrego miesiąca, ale jakoś...wyleciało mi z głowy.

Zgarnęłam szybko zwykłą czarną sukienkę na ramiączkach, która sięgała do ziemi i opinała całe moje ciało oraz czystą bieliznę i wpadłam pod prysznic. Miałam mało czasu, a po wczorajszym wieczorze zdecydowanie potrzebowałam odświeżenia. Najwyżej spóźnię się na apel. Przecież to nic takiego, prawda? Nie prawda, chodzę do pojebanej szkoły i przez spóźnię mogę nie dostać świadectwa. Zabijcie mnie.

Skończyłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Byłam gotowa. No prawie. Jeszcze musiałam zlokalizować, gdzie dokładnie znajduje się moja toga. Ale to zapytam Aidena, on będzie wiedział. Wbiegłam z powrotem do swojego pokoju. Do małej czarnej kopertówki wsadziłam telefon, gumy do żucia, błyszczyk i byłam gotowa. Wyrobiłam się w dwadzieścia minut, nowy rekord.

- Aiden!! - krzyknęłam gdy zaczęłam zbiegać ze schodów

- W salonie!!

Pobiegłam tam gdzie powiedział mój brat. Już miałam otworzyć usta, aby zapytać się go gdzie moja toga, gdy zobaczyłam, że trzyma on ją w rękach. Obok stała deska do prasowania, więc domyśliłam się że właśnie skończył ją prasować. Podeszłam do niego i odebrałam moje nakrycie. Nie miałam czasu na żadne pogaduszki, więc tylko szybko podziękowałam i ruszyłam do holu założyć buty. Jednak Aiden, miał bardzo ochotę na rozmowę.

- Wiesz, że musimy pogadać.

- Wiem, wiem - machnęłam lekceważąco ręką. W ostatnim czasie, za dużo przebyliśmy rozmów moralizatorskich.

- Nie wiem co się z tobą dzieje Abs - powiedział zmartwiony

- Nic się nie dzieje - podeszłam do niego szybko i dałam mu całusa w policzek - Wrócę wieczorem, bo idę ze znajomymi na miasto!

- Nie ominie cię ta rozmowa!! - krzyknął za mną, podczas gdy ja wsiadałam już do swojego auta.

Zachowanie Aidena powoli mnie męczyło. Matkował mi bardziej, niż moja własna matka i doprowadzał mnie już tym do szału. Na początku się nie przejmowałam tymi jego gadkami, ale z czasem zaczęły mnie już cholernie irytować, więc po prostu go ignorowałam.

Przez całą drogę słuchałam piosenek, które leciały w radiu i już dziesięć minut później zajeżdżałam na parking szkolny. Dużo uczniów w togach, stało przy swoich samochodach, więc odetchnęłam z ulgą, że jednak się nie spóźniłam. Znalazłam wolne miejsce parkingowe i odrazu wysiadłam. Z fotela pasażera zgarnęłam togę i tą durną czapkę i odrazu się w to ubrałam. Miejmy to za sobą.

The Opposite of Love Where stories live. Discover now