To dziś. Moje osiemnaste urodziny. Kompletnie nie cieszę się z tego dnia. Przygotowania do imprezy idą pełną parą, od samego rana. Cora wpadła do mnie do pokoju o godzinie siódmej i siłą wyciągnęła mnie z łóżka. Krzyczałam, walczyłam, ale to nic nie dało. Czułam się jakby ktoś mnie przełknął i wyrzygał.
Odkąd Aiden wyjechał nie odzywał się ani razu. Dzwonił jedynie do przyjaciół i mówił im, aby przekazali mi, że u niego wszystko w porządku. Pierdolony tchórz nie miał nawet na tyle odwagi, żeby zadzwonić do mnie sam albo napisać jakąś głupią wiadomość.
Przez ostatnie dni długo rozmyślałam na temat mojego brata i jego pracy, jeśli można to tak nazwać. Nie mieściło mi się to w głowie, że może robić coś takiego. Przecież to mój starszy brat, a nie kurwa jakiś diler. Koniec końców doszłam do wniosku, że jestem na niego zła. Dziecinne zachowanie z mojej strony, ale cóż. Przez cały ten czas, jeszcze za nim tu przyjechaliśmy, gdy gadałam z nim nie pisnął nawet słówkiem. Ciągle wkręcał mi kit o jego chujowej pracy w kawiarni. Dałam się nabrać jak naiwna idiotka, ale po nim nie spodziewałam się kłamstwa.
Moja relacja z Kadenem stała się bardzo...dziwna. Tak myślę, że dziwna to odpowiednie słowo. Ostatnio gdy razem zasnęliśmy byłam pewna, że gdy się obudzę go już nie będzie. Myliłam się. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam chłopaka, który siedział obok mnie i przeglądał coś w telefonie. Od tamtej pory widzieliśmy się prawie codziennie i robiliśmy najzwyklejsze rzeczy. Oglądaliśmy różne filmy, chodziliśmy na spacery czy nawet kilka razy chłopak pomógł mi z zaliczeniem na geografię.
Szczerze, nie podoba mi się jak to się potoczyło. Czuję się dobrze w jego towarzystwie. Zaczynam go nawet lubić, co nie sądziłam że kiedykolwiek się wydarzy. Nie czuję się niekomfortowo gdy z nim rozmawiam i coraz bardziej się przed nim otwieram. Kaden też stał się bardziej rozmowny. Bardzo często sam podejmuje tematy jakieś konwersacji i chociaż zazwyczaj kończy się to kłótnią, zaraz o tym zapominamy.
Obawiam się, że moje głupie serce znowu sobie ze mnie zadrwi. Za żadne skarby świata, nie chciałabym poczuć do Kadena nic więcej niż przyjaźń. Wiadomo, że nie mam nad tym kontroli, ale nie jestem gotowa na taki krok. Moje serce po ostatnim jeszcze się nie pozbierało i nie wiem czy kiedykolwiek, uda się je znowu złożyć w całość.
- Boże Abi!!! - usłyszałam krzyk - Spaliłaś babeczki!!
O kurwa. Od rana siedzie w kuchni i wykonuje polecenia Cory. Jednym z nich było upieczenie babeczek. Zamyśliłam się i kompletnie wyleciało mi to z głowy. Wstałam z krzesła i podeszłam do okna, aby je otworzyć. W całej kuchni było siwo i śmierdziało dymem, tak że prawie nie mogłam oddychać. Cora wyciągnął babeczki z piekarnika, które były całe czarne. Wyglądały jak węgle powkładane w formy.
Poczułam delikatne ukłucie w sercu. Nigdy nie zdarzyło mi się niczego spalić. A już szczególnie jakiś słodkości, w których się specjalizuje. Na początku mojej przygody z cukiernictwem, zdarzało mi się, że wyszedł mi zakalec lub ciasto w ogóle nie chciało się piec, ale nigdy niczego nie spaliłam.
- Kurwa, przepraszam - powiedziałam i zaczęłam wyciągać składniki, aby przygotować kolejną porcję
- Co się z tobą dzieje? Od rana chodzisz z głową w chmurach - powiedziała lekko zdenerwowana Cora
- Nic się nie dzieje. Mam za dużo na głowie ostatnio
- Czy to „za dużo na głowie" - zaakcentowała - Ma metr dziewięćdziesiąt siedem, ciemne oczy i nazywa się Kaden Moore?
- Co? - popatrzyłam na nią jak na idiotkę, chociaż miała trochę racji - Co ty wygadujesz. Dlaczego niby o niego miałoby chodzić?
- Daj spokój Abi. Każdy widzi, że ostatnio się do siebie zbliżyliście.
YOU ARE READING
The Opposite of Love
Ficção AdolescenteŻycie Abigail wywraca się do góry nogami po pewnych wydarzeniach. Wyjeżdża do swojego brata, aby spróbować wrócić do normalności. Z całych sił stara się wyjść z zaburzeń, w które wpadła i całkiem jej się to udaje. Znowu zaznaje spokoju i cieszy się...