ROZDZIAŁ 14

948 41 15
                                    

Nie wiem ile czasu minęło, ale za oknem zaczęło wschodzić słońce. Pokój powoli zaczął rozjaśniać się złocistymi promieniami, a ja od kilku godzin siedzę w bez ruchu. Opieram się o ścianę i w dłoniach trzymam rozwalony obraz. Nie płaczę już od jakiegoś czasu, ale na twarzy czuję zaschnięte łzy. W głowie czuję pustkę. Nie myślę o niczym, po prostu siedzę i wpatruję się w przedmiot w moich dłoniach.

Gdy wczoraj w moim pokoju zjawił się Aiden, nie pytał o nic. Wyciągnął kawałki szkła z mojej ręki i stopy, opatrzył to, a później trzymał mnie w objęciach do momentu aż zasnął. Nie jestem pewna czy Kaden powiedział mu gdzie wczoraj byłam. Widziałam, że nawet jeśli nic nie wie, będę musiała mu powiedzieć. Zdaje sobie sprawę jakie konsekwencje mogę ponieść, ale nie mogę go okłamywać. Chociaż on mnie okłamuje, ja nie potrafię.

Próbowałam poukładać sobie w głowie wydarzenia z ostatniej nocy. Nadal do mnie nie dociera, że Kaden jest jednym z najlepszych zawodników w nielegalnych walkach. Od początku wiedziałam, że nie jest zwykłym chłopakiem, który trenuje piłkę nożną albo spędza czas na siłowni. Ale tego się kompletnie nie spodziewałam. W dalszym ciągu nie mogę w to uwierzyć. Nielegalne walki to jeden z moich ulubionych motywów w książkach, ale że coś takiego dzieje się w moim życiu? To za dużo.

Spojrzałam na mojego brata, który smacznie spał na podłodze obok mnie. Delikatny uśmiech wpłynął na moje usta. Nie ważne jak moje życie jest popieprzone, cieszę się, że mam u boku osobę, którą kocham bezgraniczną miłością i wiem, że ta osoba czuje to samo. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby zabrakło go w moim życiu. W głównej mierze to dla niego się nie poddałam, walczyłam z całych sił, bo on cały czas był u mojego boku. Wspierał mnie, motywował na lepsze jutro. Jest moim aniołem stróżem.

Położyłam obraz na podłodze i wstałam. Wszystkie kości mi zesztywniały i chwilę mi zajęło za nim zaczęłam normalnie się ruszać. Zaczęłam zbierać kawałki szkła, które walały się po całej podłodze. Kaden wpadł w furię. Wyglądał jakby odpłynął gdzieś myślami, ale ciałem nadal znajdował się w pomieszczeniu razem ze mną. Tyle, że jego ciało robiło co chciało. Albo co musiało. Nie jestem do końca pewna, ale wyglądał przerażająco. Bałam się go. Bałam się, że może mi coś zrobić.

Podeszłam do Aidena i dotknęłam jego ramienia. Oddychał spokojnie śliniąc się przy tym. Nie chciałam go budzić, ale i tak za długo już śpi na tej zimnej podłodze.

- Aiden, wstawaj. Idź do swojego pokoju - powiedziałam szeptem delikatnie nim potrząsając. Chłopak powoli zaczął otwierać oczy i przeciągać się

- Która jest godzina? - zapytał nadal zaspanym głosem, a ja zerknęłam na zegarek stojący na szafce nocnej

- Piąta

- Nic nie spałaś? - podniósł się do pozycji siedzącej.

- Nie

- Idź się zdrzemnij. Później musimy porozmawiać

Kiwnęłam głową i obserwowałam jak wychodzi z mojego pokoju. Wiedziałam, że nie uniknę tej rozmowy. To było oczywiste, że będę musiała się z tym zmierzyć. Nie ważne jak się tego boję, muszę stawić temu czoło. Być silna i wziąć na barki odpowiedzialność moich czynów. Aiden będzie mną zawiedziony, straci do mnie zaufanie, ale mogłam o tym myśleć gdy zgadzałam się na tą głupią galę. Gdyby nie to, żadne z wydarzeń ostatniej nocy nie miałoby miejsca, a ja żyłabym sobie dalej, zatracając się w błędnych myślach, że wszystko jest okej.

***

Obudziłam się ze snu, z którego nie chciałam się budzić. Wiedziałam, że gdy to zrobię znów będę musiała się zmierzyć z rzeczywistością. Praktycznie w ogóle nie spałam. Zasypiałam na kilka minut, po czym budziłam się i nie mogłam zasnąć przez kolejną godzinę. Łącznie spałam może godzinę lub dwie. Za oknem świeciło słońce, ale moim oczom ukazał się też śnieg. Pierwszy śnieg w roku.

The Opposite of Love Where stories live. Discover now