ROZDZIAŁ 15

1K 42 35
                                    

Halloween. Jedyny dzień w roku gdy nie obowiązują normy moralne. Jedyny dzień w roku kiedy może wcielić się w kogo tylko chcemy. Jedyny dzień w roku gdy przejmujemy życie kogoś innego i nie musimy przejmować się problemami. Jedyny dzień spokoju i ciszy dla mojej głowy. To dziś i mimo różnych sytuacji w moim życiu ostatnio, czuję się cholernie podekscytowana.

Stoję właśnie w jakimś sklepie z kostiumami. Dziś rano zadzwoniła do mnie Cora i zaprosiła mnie na wspólne szukanie przebrania na dzisiejszą imprezę. Na początku nie chciałam iść, bo podobno ma być w jakimś klubie, a ja nie przepadam za takimi
miejscami. Koniec końców dałam się namówić. Koniecznie muszę popracować nad asertywnością.

- Będziesz w tym świetnie wyglądać!! - pisnęła dziewczyna, a ja otworzyłam usta w szoku.

- Przecież to odkrywa więcej niż zakrywa - powiedziałam, bo dziewczyna w rękach trzymała kostium Roszpunki. A raczej ździry Roszpunki

- O to chodzi w Halloween - powiedziała jak gdyby nigdy nic i wrzuciła kostium do kosza - Ja mam coś podobnego. Będziemy wyglądać zajebiście mówię ci!!!

Dołączyły do nas Kelly i Harper razem z Nickiem i szukaliśmy przebrań dla całej reszty. Po długich poszukiwaniach stanęło na tym, że przebieramy się za zdzirowate księżniczki. Ja za Roszpunkę, Cora za Tiane, Kelly za Belle, a Harper za Jasmine. Mieliśmy lekki problem z kostiumem dla Nicka. Chciałyśmy aby pasował, do którejś z nas i tak się stało, że znalazłam wielki zielony kostium dinozaura. Co prawda Roszpunka miała kameleona, ale czy to ważne?

Co chwilę do głowy wpadały mi myśli o tym, jak bardzo skomplikowało się moje życie ostatnio. Starałam się je odganiać. Zamęczam się tym codziennie od tygodnia i już mam dość. Dziś, chociaż dziś chcę się dobrze zabawić i dać swojej głowie odpoczynek. Obraz, który dostałam, zawiesiłam na ścianie. Domyślałam się od kogo on jest, ale nie zapytałam go, chociaż widuję się z nim codziennie, bo znowu zamieszkał w moim domu.

***

Cały dzień w sumie nie minął mi tak tragicznie. Gdy wróciłam z zakupów spędziłam trochę czasu z Willem, który też dosyć często ostatnio pojawia się w moim domu. Bardzo go polubiłam. Zauważyłam u niego pewne cechy, które posiadała moja babcia. Może dlatego dobrze się dogadywaliśmy. Kiedy chłopak poszedł sobie odrobiłam lekcje, poczytałam książkę i poszłam się wykąpać.

Jakieś dwie godziny temu przyszły do mnie dziewczyny wraz z naszym przydupasem i będziemy się wspólnie szykować. Byłam już delikatnie wstawiona, bo Harper przyniosła wino i popijaliśmy je podczas szykowania się. Wyszło tak, że ja i Cora wypiliśmy najwięcej, więc gdy my śmiałyśmy się z niczego, reszta patrzyła na nas jak na idiotki.

- Możesz się do chuja nie kręcić? - warknął Nick, który próbował zrobić mi kreskę, a ja uznałam to za bardzo zabawne - Zaliczysz zgona jeszcze przed wyjściem na imprezę

- Oj nie przesadzaj - powiedziała Cora - To tylko trochę winka

- Też powinieneś wypić, może poprawi ci humor - dopowiedziałam

Chłopak nic nie odpowiedział tylko spojrzał na mnie groźnie. Czułam, że coś jest nie tak z nim, ale nie chciałam o to pytać dzisiaj. Był jakiś cichy, mało
się odzywał i nie cieszył się z niczego, a to do niego kompletnie nie podobne. Postanowiłam sobie, że jutro muszę z nim porozmawiać.

Blond włosy wyprostowałam i sięgały mi teraz do pasa. Po obu stronach głowy zaplotłam warkocze i wsadziłam w nie spinki z jakimiś kwiatami. Makijaż, który zrobił mi Nick prezentował się pięknie. Podkład, dużo różu na policzkach, długa kreska, chłopak dokleił mi sztuczne rzęsy i narysował piegi oraz musnął usta różowym błyszczykiem. Za to mój strój prezentował się trochę...skąpo

The Opposite of Love Where stories live. Discover now